Test: Audi RS3. Shrek może być ładny. I piekielnie mocny!
REKLAMA
REKLAMA
- Test: Audi RS3. Niespodzianka, zdecydowanie miła
- Testowe Audi RS3 było jak Shrek. Nie mówię o dziwnym wyglądzie, a kolorze
- RS3 to auto kompaktowe i całkiem... przestronne!
- Test: Audi RS3 2.5 TFSI, 400 KM. Furorę robi dopiero silnik
- Na pokładzie Audi RS3, czyli w 3,8 sek. do setki
- Testowe Audi RS3 było mistrzem prostej? Zakrętów też się nie boi!
- Audi RS3: kiedy trzeba, sportowy. Gdy chcesz, komfortowy
- RS nie chce cię zabić. On chce dać frajdę
- Audi RS3. Cena jest raczej mało konkurencyjna...
- Test: Audi RS3 – podsumowanie:
Test: Audi RS3. Niespodzianka, zdecydowanie miła
Urlop i telefon z pracy. To połączenie w 99 proc. przypadków nie może być dobre. Ja jednak byłem szczęściarzem. Trafiłem do jednego procenta wyjątków. Bo zadzwonił do mnie znajomy z Audi i zaproponował mi test modelu RS3. Chyba nie muszę dodawać, że nie potrzebowałem czasu do namysłu. Zgodziłem się zanim udało mu się skończyć zdanie. I nie interesowała mnie specyfikacja ani kolor auta. Interesował mnie tylko 2,5-litrowy benzyniak i... 3,8 sekundy do setki. Auto miałem odebrać po tygodniu. I muszę przyznać, że pomimo trwającego urlopu, to był wyjątkowo długi tydzień...
REKLAMA
Testowe Audi RS3 było jak Shrek. Nie mówię o dziwnym wyglądzie, a kolorze
Przy pierwszym kontakcie byłem nieco zaskoczony. Do testu dostałem sedana polakierowanego wściekłozieloną barwą... Nie przepadam za tak jasnymi i krzykliwymi kolorami. Tyle że w tym przypadku im dłużej się patrzyłem na jaskrawego RS-a, tym bardziej podobała mi się ta konfiguracja. Połączenie shrekowej zieleni z czarnym pakietem (pełnym, bo nawet znaczki Audi były czarne), czarnym dachem i 19-calowymi felgami też utrzymanymi w czarnej tonacji, spodobało się zresztą nie tylko mi. Przypadkowo spotkane osoby wprost szalały za tym autem. Szalały do tego stopnia, że poczułem się trochę jak gwiazda.
Miałem w swojej pracy wiele ciekawych aut testowych. Tyle że chyba jeszcze żadne z nich nie wzbudziło takiego zainteresowania. A jeżeli o którejkolwiek z poprzednich testówek mówiłem to samo, zielony sedan z pewnością ją przebił! Ludzie na każdym kroku fotografowali RS-a trzeciego, ale też mnie jadącego w nim. Nagrywali nawet filmiki! A jeden z motocyklistów zatrzymał mnie na drodze, żeby popodziwiać niemieckiego sedana. Tyle że tak duże zainteresowanie autem mogło też wynikać z faktu, że mieszkam jednak w nieco mniejszym mieście niż Warszawa. Zielony RS na moim osiedlu nie jest zatem tak popularnym widokiem...
RS3 to auto kompaktowe i całkiem... przestronne!
REKLAMA
Kilka słów o wnętrzu. Zielony na zewnątrz? Z zielonymi akcentami i w środku! Audi – za dopłatą oczywiście – było konsekwentne. Wściekła zieleń pojawia się m.in. na fotelach, ale też na konsoli. Zielone są nawet wstawki na nawiewach. Poza tym Audi oferuje typowo niemiecką pozycję za kierownicą i dobrej jakości materiały. Kierowca kładzie dłonie np. na miłej w dotyku alkantarze. Przestrzeń? To spore zaskoczenie. W kabinie spokojnie zmieszczą się cztery dorosłe osoby. Te siedzące z tyłu być może nie będą miały nadmiaru miejsca na kolana. To jednak nadal segment C. Nie zapominajmy o tym.
W tym punkcie ciekawostka. Audi RS3 Limousine ma bagażnik o pojemności 321 litrów. Sportback ma 282 litry. 40 litrów to różnica raczej symboliczna. Mimo wszystko kufer w sedanie jest podłużny, przez co wydaje się dużo większy i pomieści np. dwie lub trzy duże walizki.
Test: Audi RS3 2.5 TFSI, 400 KM. Furorę robi dopiero silnik
REKLAMA
Zielony kolor z czarnymi dodatkami bez wątpienia robił furorę. Tyle że na przechodniach. Na mnie okazję zrobienia dużo większego wrażenia miał silnik i układ napędowy. Szczególnie że RS-trójka ma pod maską benzyniaka bez elektrycznych wspomagaczy, a moc trafia na cztery koła za pośrednictwem dwusprzęgłowej przekładni s tronic. Motor ma 2,5 litra pojemności i... 5 cylindrów. I choć ilość rzeczywiście jest nieparzysta i choć czasami słychać to podczas pracy silnika na wolnych obrotach, podrygiwania nie są tak denerwujące jak w motorach 3-cylindrowych. Tu nadają jednostce uroku! Są nawet charakterne.
A jeszcze większego uroku nadaje jej dźwięk pracy. Charakterystyczny, 5-cylindrowy i nieco gardłowy gang, który po uruchomieniu trybu RS zamienia się w mało stonowane, ale mimo wszystko pełne klasy wrzaski. A do tego każdy z 2480 cm3 przyczynia się do wyprodukowania iście imponujących 400 koni mechanicznych. I na tym zestaw dobrych informacji nie kończy się. Bo choć moc jest dostępna od 5600 obr./min., dużo niżej – bo już przy 2250 obr./min. – ujawni się moment obrotowy. A mówimy o 500 Nm.
Na pokładzie Audi RS3, czyli w 3,8 sek. do setki
"Goła" RS-trójka waży 1645 kg. W pełni załadowana ma masę sięgającą 2075 kg. Dwie tony to jednak drobiazg dla tego auta. Audi jest bowiem w stanie przyspieszyć do pierwszej setki w 3,8 sekundy. Po włączeniu trybu sportowego i wciśnięciu pedału gazu do dechy, kierujący dosłownie czuje jak RS3 walczy o trakcję. Czuje jednak też moc, która pcha kompaktowego sedana do przodu. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie bardzo potrafię opisać sprawność tego układu napędowego słowami. Nie ma takich słów! A przynajmniej ja ich nie znam.
Testowe Audi RS3 było mistrzem prostej? Zakrętów też się nie boi!
Audi RS3 uwielbia sprint na prostej. To auto powstało jednak w Niemczech. A to oznacza, że równie mocno kocha też ciasne i szybko pokonywane zakręty. Czteronapęd spisuje się wyśmienicie. Czuć w nim doświadczenie Audi. Czuć w nim też, że choć inżynierom zależało na pewności prowadzenia, postawili też na zabawę. Podczas szybkiego brania zakrętów sedan wyraźnie "idzie" trochę bokiem. Nie jedzie, a trochę przesuwa się jak wąż. A kolejny uśmiech na twarzy pojawia się podczas zmiany biegu. Na mokrej nawierzchni towarzyszy mu ślizgnięcie się tylnej osi. Niegroźne, ale daje masę frajdy.
Audi RS3: kiedy trzeba, sportowy. Gdy chcesz, komfortowy
Pomyślicie pewnie, że skoro Audi RS3 jest tak sportowe, to jednocześnie oferuje skrajnie twarde resorowanie? Ja też tak myślałem. Twardość jego pracy w dużej mierze zależy jednak od ustawienia wybranego w adaptacyjnym zawieszeniu drive select. Tryb sportowy usztywnia pracę amortyzatorów. To jest wyraźnie wyczuwalne. Gdy jednak akurat nie jesteście na torze, a jedziecie np. do osiedlowego sklepu uliczką najeżoną progami spowalniającymi, możecie wybrać tryb standardowy lub komfortowy. A dzięki temu Audi stanie się miękkie i całkowicie nie-sportowe. Ot taki paradoks.
RS nie chce cię zabić. On chce dać frajdę
Kiedy chcecie żeby RS3 był drogowym zabójcą, będzie. Ale gdy macie zły dzień i chcecie po prostu pojechać do pracy lub w dłuższą podróż, ustawiacie tryb bardziej komfortowy i wtedy staje się ciche, spokojne i trochę relaksujące. Albo przynajmniej tak mi się wydaje. Bo byłem tym autem wyraźnie zauroczony. Więc widziałem je trochę w różowych okularach. Chociaż... nie do końca, bo znalazłem w najmniejszym RS-ie pewną wadę. Progresywny układ kierowniczy wymaga przyzwyczajenia. Początkowo ciężko mi było "wycelować" w zakręt. Brakowało mi trochę obrotów kierownicą.
Czuć że za pracą układu napędowego testowego Audi RS3 stoi elektronika. To jednak dobrze. Po pierwsze dlatego, że nie każdy właściciel tego auta musi mieć umiejętności na poziomie Michaela Schumachera w najlepszych latach w F1. To RS, który nie chce cię zabić, a dać ci frajdę z jazdy. Po drugie dlatego, że elektronika stworzona przez Audi jest wybitnie inteligentna. Chciałoby się powiedzieć że jest tak wybitna, jak mózg Stevena Hawkinga.
Audi RS3. Cena jest raczej mało konkurencyjna...
Testowe Audi RS3 miało dopisanych do listy wyposażenia kilka dodatków. Auto otrzymało sportowy wydech RS (tak, w RS3 trzeba za niego dopłacić!), kamerę cofania, adaptacyjne zawieszenie, ceramiczne hamulce, system nagłośnienia 3D, światła LED-owe typu Matrix, aktywny tempomat i nawigację satelitarną. A te i kilka innych opcji sprawiają, że cena pojazdu wzrosła z bazowych 292 400 zł do 419 870 zł.
Zła informacja? To kupa pieniędzy i nie niweluje jej nawet leasing – rata wyliczona przez Audi przekracza 4 tys. zł miesięcznie. Dobra informacja? RS3 zawsze można konfigurować nieco uważniej. Wtedy cena sedana stanie się niższa. Kolejna zła informacja? Nie udało mi się go skonfigurować taniej niż za 350 tys. zł...
Test: Audi RS3 – podsumowanie:
Nie przepadam za sedanami, nie znoszę zielonego jaskrawego koloru i nie do końca podobają mi się przednie lampy Audi A3. Przypominają trochę hamburgera. I być może mógłbym dalej szukać drobnych detali, które przy odpowiednim opisaniu można nazwać wadami, ale nie będę tego robił. Skupię się na czymś ważniejszym. Skupię się na emocjach. A tych jest na tyle dużo, że z pewnością nie zmieszczą się do przestronnego bagażnika RS-trójki. Ba, nie zmieszczą się nawet w 865-litrowym kufrze modelu Q7!
W testowym Audi uwielbiałem gang silnika, to że łatwo można go rozzłościć, ale zanim się to zrobi, jest po prostu szybkim i komfortowym sedanem. Po kilku dniach spędzonych z tym autem po raz pierwszy w życiu pomyślałem nawet o tym, że mógłbym mieć zielone auto na własność. A do tego oczywiście pokochałem dziką moc. Ona nie jest rozwijana. Moc w tym samochodzie eksploduje! Najgorsza jest jednak świadomość, że kupując niedawno pojazd prywatny, wybrałem złe auto. Teraz już to wiem. Chociaż odrobinę tłumaczy mnie fakt, że na RS3 mnie po prostu nie stać. Od teraz mam jednak postanowienie. Muszę założyć skarbonkę. I muszę się spieszyć. Czas na uzbieranie pieniędzy mam tylko do roku 2035. Później RS zniknie, a razem z nim wszystkie inne spalinowce...
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.