Test: Peugeot e-Rifter. Stylizacja GT, masa przestrzeni i 136 koni
REKLAMA
REKLAMA
Peugeot e-Rifter GT to but sportowy. Stylowy but sportowy
e-Rifter jest elektryczny, ma zeroemisyjny napęd i można go ładować z gniazdka. To jednak w pierwszym momencie nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Powód? Spójrzcie tylko na tego kombivana! W przeciwieństwie do pierwszego Partnera zaprezentowanego w lipcu roku 1996, Rifter nie wygląda jak zminiaturyzowana wersja dostawczaka z szybami. Jest krótki, ale wysoki. Muskularny, ale mimo wszystko stonowany. No i oczywiście całą masę uroku nadaje mu wersja GT. Za jej sprawą niczym SUV ma czarne plastiki w dolnej części nadwozia, piękne i chromowane felgi oraz... urokliwy spojler nad tylną klapą.
REKLAMA
A do tego Peugeot e-Rifter GT wygląda trochę jak najnowszy model Air Maxów. A warto dodać, że buty sportowe już lata temu udowodniły, że potrafią być designerskie, modne i pasujące nawet do... garnituru! Są wygodne, ładne i praktyczne. To zatem żadna obelga.
Test: Peugeot e-Rifter – pięć osób i 775 litrów bagażu
REKLAMA
Kombivanowy rodowód daje e-Rifterowi szereg zalet. Kierowca siedzi wyżej, a więc łatwiej zajmie pozycję w aucie i z niego wysiądzie. Poza tym widoczność jest wręcz idealna. Praktycznie w którą stronę kierujący by się nie odwrócił, uzyska pełen ogląd sytuacji. Nie wątpliwym plusem jest też... przestrzeń. Bo choć Rifter porusza się w ramach segmentu C, zabierze na pokład pięciu dorosłych pasażerów, a do tego nawet 775 litrów bagażu (do wysokości dachu nawet 1355 litrów!). To oszałamiający i iście rodzinny wynik!
Praktyczność? Boczne drzwi są odsuwane – kierowca doceni ten fakt na ciasnym parkingu. Aby nie unosić tylnej klapy w celu wrzucenia drobiazgu do bagażnika, auto posiada unoszoną samą szybę. A nie sposób nie wspomnieć również o ogromnej ilości schowków. Dla przykładu masywny tunel centralny to tak naprawdę jeden, wielki magazyn. W tym punkcie mam właściwie tylko jedną uwagę – kubek na kawę dla kierowcy pojawia się na szczycie konsoli po lewej stronie. Jestem praworęczny. Taka lokalizacja była zatem dla mnie nieco nie po drodze.
Elektryczny Rifter: elektryczny, ale analogowy
Peugeot e-Rifter to model w pełni elektryczny. To jednak nie oznacza, że w kabinie pasażerskiej panuje klimat znany ze Star Treka. Jest tu zaskakująco analogowo, a jednocześnie minimalistycznie. Ilość przycisków została przez inżynierów ograniczona do minimum, a tak naprawdę najbardziej kosmiczne są dwa ekrany. Pierwszy pozwalający na sterowanie multimediami – co w XXI stanowi standard. Drugi zastępujący zegary – ale też bardzo minimalistyczny i przejrzysty. Ciekawostka? e-Rifter nie ma nawet LED-owych świateł głównych. Te są oldskulowo halogenowe.
Elektryczny Peugeot Rifter. Napęd jest świetnie znany
e-Rifter choć jest tylko kombivanem, okazuje się zaskakująco ładny. Większego zaskoczenia nie ma jednak w kwestii napędu. Tak, pod maską ukrywa się silnik elektryczny. To jednak dokładnie ten sam układ napędowy, który można spotkać w innych autach Stellantisa – e-208, e-2008, Corsie czy nawet Vivaro. Motor oferuje 136 koni mechanicznych i 260 Nm momentu obrotowego. Bateria ma z kolei 50 kWh pojemności. Oczywiście moc trafia na przednie koła i jest transferowana za pośrednictwem automatycznej skrzyni biegów. Jak sprawdza się ta jednostka w praktyce?
Test: Peugeot e-Rifter – osiągi i zasięg na baterii
REKLAMA
Testowy Peugeot e-Rifter z całą pewnością nie był demonem prędkości. Ciężko mi jednak powiedzieć co to konkretnie oznacza – producent nie podaje czasu sprintu do 100 km/h, a ja własnych pomiarów nie wykonywałem. Jak każdy elektryk, e-Rifter dobrze przyspiesza do mniejszych prędkości. Większy problem w granicach pierwszej setki. Prędkość maksymalna została określona przez markę na 130 km/h. To mało? Być może i tak, ale zdradzę Wam pewną tajemnicę – mi na autostradzie udało się osiągnąć więcej. Zatem ogranicznik jest raczej mocno wirtualny. Zasięg? Peugeot twierdzi, że auto pokona na baterii nawet 245 do 280 km. Ja raczej ustawiłbym ten wynik bliżej jakiś 220 czy 230 km ("spalanie" wynosiło średnio 22 kWh/100 km).
220, 230 km zasięgu utrudnia jazdę w trasie. Choć da się ją zaplanować tak, aby przejeżdżać obok szybkich ładowarek – jest ich w Polsce coraz więcej. W mieście to jednak wynik wystarczający, aby jeździć nawet kilka dni bez ładowania.
Jak się prowadzi Peugeot e-Rifter?
Testowy e-Rifter był skonfigurowany w wersji GT. To jednak jeszcze nie oznacza sportowego charakteru. Układ kierowniczy pracuje dość miękko – wartość tą kierowca doceni podczas parkingowych manewrów. Zawieszenie też jest raczej miękkie – co czuć nie tylko na nierównościach, ale i w zakręcie. Z drugiej strony Peugeot choć wysoki, ma niezbyt duży prześwit. W efekcie oferuje dobre wyważenie między komfortem i prowadzeniem.
Ile kosztuje Peugeot e-Rifter GT?
No dobrze, ale ile właściwie kosztuje testowy Peugeot e-Rifter GT? Auto w takiej specyfikacji kosztuje dokładnie 179 800 zł. Cennik elektrycznego kombinava startuje od 148 700 zł (wersja GT z dodatkowym wyposażeniem wymaga zatem dopłaty 31,1 tys. zł). I sumę tą ciężko porównać z modelem spalinowym, bo... takowego obecnie nie ma w ofercie. Za blisko 180 tys. zł kierowca otrzymuje elektryczny napęd, a do tego nawigację satelitarną, pakiet Drive Assist, przednie fotele podgrzewane, 17-calowe felgi aluminiowe, dwustrefową klimatyzację automatyczną, system bezkluczykowego dostępu, kamerę 360 stopni, tempomat, panel cyfrowych zegarów na ekranie 10 cali, czujnik martwego pola czy wycieraczki automatyczne.
Test: Peugeot e-Rifter – podsumowanie:
Testowy Peugeot e-Rifter ujął mnie kilkoma rzeczami. Choć wywodzi się z segmentu pojazdów dostawczych, jest wyjątkowo atrakcyjny i stylistycznie zawadiacki. Co więcej, ma niezaprzeczalną ilość zalet pod kątem rodzinnej eksploatacji. Zabierze na pokład nie tylko rodziców, ale i dzieci oraz ich rowerki, wózki i walizki. Zrobi to bez najmniejszego problemu! A to tego jest miły w prowadzeniu, dobrze wyposażony oraz nie ma przerażająco wysokiej ceny. Tak, tak. Jest też elektryczny – prawie o tym zapomniałem, bo ta jego elektryczność jest mocno analogowa i nastawiona na użytkowość. W skrócie mi taki pomysł na nowoczesnego kombivana podoba się. A podobałby mi się jeszcze bardziej, gdybym miał własną ładowarkę w garażu.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.