Test: DS 7 Crossback E-Tense 4x4. Idealnie granatowy...
REKLAMA
REKLAMA
DS 7 Crossback: moto haute couture
To nie jest pierwszy raz, gdy miałem styczność z DS 7. Poprzedni test różni się od obecnego dwiema rzeczami. Po pierwsze ten model został wykończony pięknym, granatowym lakierem. Zupełnie jakby Siódemka była szykowana na limuzynę Prezydenta Francji. Po drugie tym razem w miejscu benzyniaka pracuje benzyniak, ale wspomagany przez dwa silniki elektryczne. Stylistyka? Nadwozie jest tak samo piękne i oryginalne, a wnętrze tak samo pełne klasycznych i eleganckich pikowań. Tu zmieniło się niewiele.
REKLAMA
O poprzednim teście DS 7 przeczytaj więcej tutaj: Test: DS 7 Crossback - francuski i mocno awangardowy!
DS 7 Crossback E-Tense 4x4, czyli hybryda plug-in i 4x4
Francuzi na potrzeby DS 7 Crossback E-Tense 4x4 stworzyli prawdziwy... konglomerat mocy. Podstawą dla układu napędowego jest oczywiście 1.6-litrowy, doładowany benzyniak. Oferuje 200 KM i 300 Nm. Wspierają go jednak aż dwa motory elektryczne – stąd napęd na cztery koła. Przedni ma 110 koni, a tylny aż 113 koni. W sumie to daje moc systemową na poziomie 300 koni. Maksymalny moment obrotowy to 520 Nm. Napęd trafia na koła za pośrednictwem 8-biegowej skrzyni automatycznej. A osiągi... No właśnie.
Test: DS 7 Crossback E-Tense 4x4: w 5,9 sekundy do setki!
REKLAMA
Sam samochód waży ponad 1,8 tony. Gdy załadujemy go do pełna, waga może sięgnąć 2,4 tony. To niemało! Mimo wszystko SUV osiągnie pierwszą setkę już w 5,9 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 235 km/h. DS 7 E-Tense 4x4 jest więc naprawdę dynamiczny. I choć zabierze na pokład 5 osób, nawet 628 litrów bagażu i jest typowo rodzinny, przyspiesza zupełnie jak hot-hatch. Od mocnego hatchbacka różni go jednak jeszcze jedna wartość. Stawia na wyjątkowy komfort. Ten samochód idealnie nadaje się do dalekich podróży. Jest mało wymagający, miękki i przyjemny w prowadzeniu.
Co ważne, DS 7 nie jest autem małym. Jego rozmiary nie przeszkadzają jednak w mieście. Szczególnie że ma imponująco mały promień skrętu. Manewrowanie SUV-em nawet w ciasnej uliczce nie sprawia zatem problemów. Poza tym zawieszenie jest typowo francuskie. On nie pokonuje nierówności, on płynie nad nimi. I to pomimo faktu, że DS nie ma układu hydropneumatycznego. Resorowanie Siódemki to kolumny McPhersona z przodu i oś wielowahaczowa z tyłu. Amortyzatory są wykonane w technologii teleskopowej.
DS 7 Crossback E-Tense: ile na prądzie przejedzie plug-in?
REKLAMA
Układ napędowy został oparty na hybrydzie plug-in. A to oznacza, że w podłodze ukrywa się bateria litowo-jonowa o pojemności 13,2 kWh. Powinna pozwolić na pokonanie nawet 58 km w trybie czysto-elektrycznym, a jej ładowanie przy użyciu stacji 7,4 kW trwa godzinę i 45 minut. To niezły wynik. Jak już wspomniałem, DS 7 ewidentnie został stworzony do podróżowania. Co zatem, gdy bateria wyczerpie się? Wtedy do akcji wkracza hybryda, która pozwala utrzymać zapotrzebowanie na paliwo w cyklu mieszanym na poziomie nieco poniżej 7 litrów. Kolejny dobry wynik.
DS 7 Crossback E-Tense 4x4 jest elektrycznie czteropędny. Układ powstał w oparciu o dwie jednostki elektryczne. Mimo wszystko na śniegu warto uważniej wciskać pedał gazu. Moment obrotowy agregatów elektrycznych jest wysoki i lubi zerwać trakcję w czasie manewrów na parkingu i mocnego skrętu kół.
Test: DS 7 Crossback E-Tense 4x4 – podsumowanie:
DS 7 bez wątpienia budzi zainteresowanie. Choć korzysta z podzespołów znanych z Peugeotów czy Citroenów, jest w tym samym czasie nietuzinkowy, oryginalny i po prostu... piękny. A do tego w tym przypadku był napędzany mocną i modną hybrydą plug-in. Niestety to właśnie z silnikiem wiąże się jego największa wada. Bo dobór 300-konnego układu napędowego sprawia, że cena SUV-a rośnie i to dość drastycznie. Tak, kierowca musi dopłacić np. za noktowizor czy panoramiczny dach, na końcu rachunku zapisana zostanie jednak kwota 296 400 zł. A to sporo – bez wpływu na skalę porównania.
Benzynowy model, który testowałem wcześniej nie jest tak dynamiczny. Okazuje się jednak aż o blisko 80 tys. zł tańszy. A 80 tys. zł to przepaść. Czy 300 tys. zł zabije sprzedaż DS-a? Nie do końca. Dziś ludzie cenią przedmioty oryginalne i nie brakuje takich osób, które są w stanie słono za nie zapłacić. A to chyba właśnie jest kluczem do określenia grupy docelowej. Na takiego DS-a zdecydują się głównie moto-gadżeciarze z luźnym podejściem do budżetu lub kupujący auto w leasingu. Przy ratach kwota jest bowiem mniej uciążliwa.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.