Giulia po liftingu świdruje nowym, LED-owym spojrzeniem, daje dostęp do ulepszonych multimediów i... No właśnie, zmian byłoby na tyle. Lifting jest mało znaczący, ale mimo wszystko zasadniczy. Zwłaszcza w wersji Competizione.
Ówczesna grupa Fiata pokładała w Giulii ogromne nadzieje. To miał być samochód, który dźwignie Alfę Romeo z kryzysu. To miał być też zaledwie pierwszy punkt inwestycji w tę markę. Inwestycji oszacowanej na 5 mld euro! Włosi do prac postanowili się zatem przyłożyć i to mocno. Tworzenie projektu nadwozia nadzorował Marco Tencone, czyli człowiek odpowiedzialny za sylwetkę m.in. Alfy 4C i Maserati Quattroporte. Techniczne prace nad autem i platformą Giorgio nadzorował z kolei dyrektor z Ferrari, czyli Philippe Krief.
REKLAMA
Co w Alfie Romeo Giulii zmienił lifting?
Cały zespół wykonał świetną pracę. Naprawdę! I co ciekawe, Alfa zadebiutowała w topowej wersji Quadrifoglio, a nie bardziej rozsądnych odmianach. To wzmagało pożądanie kierowców. Samochód oficjalnie pojawił się w sprzedaży w roku 2016. A to oznacza, że jest obecny w salonach od 7 lat. W efekcie pierwsze emocje już dawno opadły, a samochód powoli wchodzi w wiek... emerytalny. Alfa nie chce jednak na razie inwestować w nowy model. Dlatego zdecydowała się na lifting Giulii. Drugi w kolejności i równie delikatny, jak pierwszy.
Co się zmieniło w czasie ostatniego liftingu? Zmian trzeba poszukiwać z... lupą! Niemcy zmienią kształt zderzaka i mówią o gruntownej modernizacji. Włosi nie zrobili jednak nawet tego. Najbardziej zasadnicza zmiana dotyczy reflektorów. Alfa Romeo wreszcie puściła się technologii świateł ksenonowych i zastąpiła je LED-ami. I to nie takimi zwykłymi, a full-ami dodatkowo doposażonymi w technologię Matrix. Giulia zawitała zatem w XXI wieku. Wreszcie. I zrobiła to w pięknym stylu. Bo nowe reflektory mają spojrzenie jak James Dean. Tajemnicze i niedostępne, ale przyciągające. Giulia patrzy jak modelka. Niby ma wzrok skierowany w twoją stronę, ale przez nieobecność tego spojrzenia, wcale nie czujesz się wybrany.
O klasie stylizacji Giulii w wersji Competizione niech świadczy fakt, że gdy podczas testu podjechałem na stację benzynową, nawet właściciel jaskrawego BMW M3 z uznaniem podziwiał włoskiego sedana. Podziwiał i myślał, że to najmocniejsza wersja z koniczyną...
Inżynierowie liftingujący Alfę jeszcze "więcej" pracy mieli we wnętrzu
Inżynierowie Alfy Romeo najpierw "napracowali się" nad nowym projektem karoserii. Nie wiedzieli jednak, że jeszcze większa ilość pracy czeka ich we wnętrzu. Bo tu szefostwo marki zaplanowało nie jedną, a dwie zmiany. Pierwsza dotyczy nowego ekranu w miejscu zegarów. Ten ma pokaźną wielkość wynoszącą 12,3 cala. Druga nowoczesnych multimediów z szeroki zakresem funkcji współpracy ze smartfonem. Co się nie zmieniło? Alfa całe szczęście nie ruszyła świetnych i wygodnych foteli. Nie kombinowała też przy kierownicy, która dobrze leży w dłoniach i ma inspirowany Ferrari przycisk służący do rozruchu silnika.
Testowa Giulia po liftingu była szybka. Mogłaby być jeszcze szybsza
REKLAMA
Do testu otrzymałem model Competizione. To oznacza mniej więcej tyle, że nie miałem dużego wyboru w kwestii układu napędowego. Wariant ten jest bowiem zawsze konfigurowany z 2-litrowym silnikiem benzynowym. Doładowany 4-cylindrowiec oferuje 280 koni mocy. To spora wartość, ale jest dostępna dopiero powyżej 5000 obr./min. Moment obrotowy wyceniony na 400 Nm ujawnia się już przy 2250 obr./min. To nadal całkiem wysoko. Skutek jest zatem taki, że po głębokim wciśnięciu pedału gazu przy starcie, przez pół sekundy nie dzieje się nic. Gdy jednak motor złapie już wiatru w żagle, rozpędza ważącego ponad półtorej tony sedana do setki w 5,2 sek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Alfa Romeo Giulia mogłaby być zdecydowanie szybsza. Jestem tego pewien. Problem stanowią dla niej jednak dwa mechanizmy. Pierwszym jest automatyczna 8-biegowa skrzynia. To klasyczna przekładnia ze sprzęgłem hydrokinetycznym. To oznacza spore opóźnienia w transferowaniu mocy. Drugim jest czteronapęd. System przenoszący moc na tył za pomocą wału oznacza z kolei dość duże straty energii. A do tego obydwa "spowalniacze" znajdują też odzwierciedlenie w wynikach spalania. To średnio wynosiło 9,5 litra benzyny.
Słyszysz świst? To nie uszkodzone turbo. To napęd Q4 w Alfie
Platforma Giorgio była tworzona z myślą o napędzie na tylne koła. Całe szczęście inżynierom bez problemu udało się ją dostosować do potrzeb stałego napędu na cztery koła Q4. System w normalnych warunkach drogowych dostarcza więcej momentu obrotowego na tył, niż przód. Delikatne odciążenie przedniej osi sprawia, że Giulia po liftingu prowadzi się naprawdę świetnie. Bierze zakręty po linii i nie boi się nagłych manewrów. Z drugiej strony napęd cały czas reaguje na zmieniające się warunki trakcyjne. Zmienia sposób przekazywania momentu obrotowego między przodem a tyłem.
Mówiąc o platformie i resorowaniu, mam jeszcze trzy ciekawostki:
Po pierwsze pracę wału napędowego wyraźnie słychać podczas jazdy. Zwiastuje go dźwięk przypominający... świst uszkodzonej turbosprężarki!
Po drugie rozkład mas jest niemalże idealny. Inżynierowie osiągnęli prawie 50:50.
Po trzecie Alfa Romeo Giulia nie jest wcale skrętna na parkingu. Manewry sedanem wykonuje się dosłownie w nieskończoność.
Cennik Alfy Romeo Giulii startuje od równych 230 tys. zł. Żeby jednak stać się właścicielem pięknie wystylizowanej wersji Competizione polakierowanej na matowo i napędzanej 2-litrowym silnikiem benzynowym, kupujący musi już przygotować 294 400 zł. Za tą kwotę kupujący otrzyma sedana wyposażonego w światła Full LED Matrix, 12,3-calowy ekran w miejscu zegarów, kamerę cofania, system audio Harman Kardon o mocy 900 watów i wyposażony w 14 głośników czy 19-calowe felgi aluminiowe.
Dla porównania konkurencyjne i o 35 koni słabsze BMW 330i xDrive kosztuje co najmniej 237,5 tys. zł, 265-konne A4 45 TFSI quattro zostanie wyceniony na minimum 206 tys. zł, a 227-konny Mercedes C200 4MATIC kosztuje już 226 tys. zł. To jednak kwoty bez wyposażenia dodatkowego. A to w Mercedesie, Audi czy BMW zazwyczaj oznacza kwotę znaczącą. Do tego żaden z niemieckich konkurentów nie ma np. 5-letniej gwarancji ograniczonej limitem przebiegu na poziomie 200 tys. km.
Test: Alfa Romeo Giulia po liftingu – podsumowanie:
Jest na świecie bardzo długa lista samochodów, które kocha się mimo wszystko, a nie za coś. I Włosi mają szczególnie dużą liczbę przedstawicieli na niej. Jednym z nich bez wątpienia jest Alfa Romeo Giulia po liftingu. Bo choć oferuje stosunkowo ciasną kabinę pasażerską, być może budzi pewne zastrzeżenia w kwestii jakości i nie jest tak technologicznie rozwinięta, jak konkurenci, nie da się nią nie zauroczyć. Uwielbiam sposób, w jaki się prezentuje na drodze. Przekonuje mnie precyzyjne prowadzenie "jak po sznurku". A do tego po prostu cenię jej charakter. Niezaprzeczalny i mocny.