Alfa Romeo Stalvio przeszła lifting. I tak naprawdę jego najbardziej zasadniczymi elementami są nowe światła LED-owe z przodu i wersja Competizione. Co zmieniła ta modernizacja? To pytanie, które postawiłem przed tym testem.
Alfa Romeo Stalvio po liftingu z nowymi LED-ami. Robią robotę!
REKLAMA
Najbardziej zauważalnym elementem liftingu są nowe lampy. Trzy paski świetlne LED-ów do jazdy dziennej wyglądają efektownie. Są po włosku stylowe! I choć design w Alfie bez wątpienia odgrywa decydującą rolę, w tym przypadku liczą się jeszcze dwa fakty. Po pierwsze wreszcie kupujący dostaje adaptacyjne reflektory z matrycą full LED Matrix. Do tej pory Stelvio miało ksenony... To było jakieś nieporozumienie. Po drugie wreszcie SUV Alfy ma światła, które podczas jazdy nocą nie oślepiają wszystkich kierujących jadących z przeciwnego kierunku jazdy. Poprzednie lampy świeciły zdecydowanie zbyt wysoko.
REKLAMA
Pomijając nowe lampy, Stelvio po liftingu otrzymało też zmieniony kształt zderzaków. Pojawił się także nowy wzorek kratki grilla. Wnętrze? Tu inżynierowie jeszcze mniej się napracowali. Bo główną nowością są wirtualne zegary, w których można wybrać wyskalowanie prędkościomierza i obrotomierza w stylu retro.
Napęd Stelvio FL. Świetne znane 2.0, 280 KM i napęd na cztery koła
REKLAMA
Paleta silnikowa? Nie, tu również Włosi nie mieli czasu na szerzej zakrojone prace. W związku z tym... nie zmienili nic. Dosłownie! Komu by to jednak przeszkadzało, skoro w testowej Alfie miałem do dyspozycji jednostkę iście competizione. SUV-a napędzał benzyniak o pojemności 2 litrów i o mocy na poziomie 280 koni mechanicznych. Moc jest dostępna dość wysoko. Dopiero przy 5250 obr./min. Całe szczęście niedługo po starcie – a więc w okoli 2250 obr./min. – ujawnia się maksymalny moment obrotowy. A ten wynosi już 400 Nm. Taka wartość brzmi dobrze. Warto jednak pamiętać, że Stelvio nie należy do wagi piórkowej...
Sam samochód waży blisko 1700 kg. To sporo. Alfa Romeo ma jednak wyjątkowo "lekkie nogi". Bo tej masy podczas jazdy autem nie czuć. Nie czuć jej też w czasie przyspieszania. W efekcie Stelvio Competizione może przyspieszyć do 100 km/h już w 5,7 sekundy. To wynik, który zaskoczy nie tylko osobę pierwszy raz jadącą Alfą. To wynik, który zaskoczy także innych kierowców stojących przed światłami. I co ważne, SUV poza miastem wcale nie traci zapału do przyspieszania. Pozwala na wyprzedzenie TIR-a ze sporym marginesem. Daje też możliwość swobodnego okupowania lewego pasa na autostradzie.
Tabletka technologiczna? Doładowany silnik 4-cylindrowy korzysta z wtrysku bezpośredniego. W skrócie, LPG w jego przypadku nie jest dobrym pomysłem. Napęd trafia na cztery koła za pośrednictwem systemu Q4. To stały napęd, w którym "preferowana" jest oś tylna. Układ mimo wszystko umie płynnie i zmiennie rozdzielać moment obrotowy za sprawą mechanizmu różnicowego Torsen. Przekładnia jest oczywiście automatyczna. Posiada osiem biegów. Ich zmianą kierowca może sterować za pomocą aluminiowych i po prostu absurdalnie wielkich łopatek przy kierownicy.
W świecie Alfy Romeo 2.0 Turbo Q4 wszystko byłoby idealne. Niestety z czasem kierowca na tyle rozgryzie meandry sterowania wirtualnym kokpitem (choć nie jest to łatwe!), że dojdzie do pola pokazującego średnie spalanie. No właśnie... Testowałem SUV-a w cyklu mocno pozamiejskim. Nazwijmy go mimo wszystko mieszanym. Podczas takiej jazdy samochód określał swój apetyt na benzynę na poziomie 9,5 litra. Sporo – powiecie? Moim zdaniem to dużo więcej niż sporo. Z drugiej strony musicie zdać sobie sprawę z jednego. Dynamiczny, mocy i ciężki SUV z silnikiem benzynowym nie może jeździć na kropelce. Musi swoje "wypić". To smutne, ale prawdziwe. I to nawet w eko-czasach.
Ile kosztuje Alfa Romeo Stelvio 2.0 Turbo Q4 Competizione?
Alfa Romeo bardzo mocno pretenduje do segmentu premium. Tyle że o ile Audi, BMW czy Mercedes siedzą już w pokoju, Alfa niestety cały czas czeka w przedpokoju na dostawienie kolejnego miejsca przy stole. Włoski tupet nie przeszkadza jednak twórcom z Turynu w bezpardonowym kształtowaniu cennika. Stelvio nie da się kupić taniej niż za 249 tys. zł. Ten konkretny egzemplarz zostanie natomiast wyceniony na 335 100 zł. A za taką kwotę spokojnie można już poszaleć nawet podczas konfigurowania Audi Q5 czy BMW X3.
Jak bardzo nie chciałbym być zwolennikiem Audi i BMW, muszę zauważyć że auta te górują nad Alfa na polu jakości czy technologii. Z drugiej strony na wyposażenie Stelvio Competizione wcale narzekać nie można. Wersja specjalna ma praktycznie wszystko! 900-watowy system audio Harman Kardon, dwa ekrany, w tym 12,3-calowy zamiast zegarów, matrixowe światła, pakiet systemów asystujących, ogromną panoramę, 21-calowe felgi i skórzaną tapicerkę.
Przykład
Ciekawostka? Alfa Romeo dodaje do swoich aut 5-letnią gwarancję. Ta jest obwarowana limitem przebiegu oszacowanym na 200 tys. km. To chyba najlepsza oferta gwarancyjna w tym segmencie rynku.
Powracają jednak jeszcze na chwilę do ceny. Czy 335 tys. zł za SUV-a, który jest prawie premium to dużo? Bez wątpienia tak. Pamiętajcie jednak o tym, że Alfa Romeo daje wam w pakiecie potężną zaletę. Ten samochód jest jakiś. Czasami może was drażnić i tak, jest dużo bardziej analogowy od konkurentów. To jednak złodziej serc. Polubicie go, będzie się wam nim świetnie jeździło, prowadzi się jak marzenie, a do tego wygląda obłędnie. I co najważniejsze, nie jest tak zimny czy sterylny jak segmentowi konkurenci. Q5 czy X3 możecie jeździć latami. Ale gdy sprzedacie to auto, nigdy nie pomyślicie że zmiana mogła być błędem.
Gdy jednak kupicie i po jakimś czasie sprzedacie Stelvio, zawsze na widok tego SUV-a zakręci się wam sentymentalna łezka w oku. Mi taka właśnie się kręci na widok zdjęć, które dodaję do tego materiału. A przecież jeździłem Alfą tylko tydzień... I tak, lifting w tym przypadku (może poza LED-ami) nie ma większego znaczenia. Szczególnie że Włosi nie popełnili największego błędu. Nie zabili w Stelvio charakteru.