Test: Renault Talisman Grandtour jest jak czerwone buty. To dobrze
REKLAMA
REKLAMA
Test: Talisman po liftingu mocno się zmienił?
Renault Talisman po liftingu nie przygotował zbyt wielu nowości dla kierowcy. Nadal stawia na połączenie obłości i ostrych linii oraz nadal ma ogromne światła przednie z LED-ami wygiętymi w pałąki. Design choć nadal może zostać uznany za nowoczesny, coraz mocniej zdradza upływ czasu. Francuzom w segmencie D przydałaby się stylistyczna rewolucja. I dokładnie taki sam wniosek dotyczy kabiny pasażerskiej.
REKLAMA
We wnętrzu Talismana czuć wiek. Ale nadal ma serię zalet!
We wnętrzu niby wszystko jest na swoim miejscu – ekran pojawia się i w miejscu zegarów, i na konsoli. Zupełnie jak u współczesnych konkurentów. Ich jakość odstaje jednak od tego, co oferuje Volkswagen, Skoda czy nawet Opel. Z drugiej strony choć kabina Talismana ujawnia coraz większą ilość zmarszczek, nadal ma serię niezaprzeczalnych zalet. A jedną z głównych są masywne fotele gwarantujące naprawdę wyjątkowy komfort. Poza tym Renault jest przestronne – zabierze na pokład nawet cztery dorosłe osoby oraz oferuje 572-litrowy bagażnik. Kolejnym plusem jest obsługa – czy to multimedia czy inne systemy działają intuicyjnie.
Duże kombi i mały benzyniak pod maską, czyli Talisman 1.3 TCe
Przestrzeń przygotowana we wnętrz Talismana może zaskoczyć kierowcę. Mocniej zdziwi go jednak inna rzecz. Pod ogromną i masywną maską ukrywa się silnik benzynowy o pojemności wynoszącej nieco ponad... 1.3 litra. Jednostka TCe jest świetnie znana z innych modeli Renault. Czy jednak pasuje do dużego kombi? Jak najbardziej. Szczególnie że oferuje 160 koni mocy i 270 Nm momentu obrotowego. Sprint do pierwszej setki na pokładzie Talismana trwa 9,1 sekundy. I wynik mógłby być zdecydowanie lepszy, gdyby samochód nie był tak powolny po starcie. Benzyniak na wolnych obrotach śpi. Dopiero po przegnaniu turbodziury pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Silnik 1.3 TCe nie ma dużej pojemności, ale naprawdę rasowo powarkuje. Nie krzyczy, a powarkuje. To jednak pewnie zasługa 4-cylindrowej głowicy.
Sytuacji niestety nie poprawia też przekładnia EDC. Choć posiada ona dwa sprzęgła, czas reakcji jest daleki od ideału – na redukcję biegów trzeba poczekać sekundę do dwóch. Skrzynia ewidentnie stawia na ekologię i spalanie, przez co nie lubi niskich obrotów. Oczywiście sposób pracy automatu to kwestia przyzwyczajenia. A jeżeli kierowca przywyknie do wolniejszej reakcji, będzie się mógł cieszyć naprawdę rozsądnym spalaniem. Talisman to ogromne kombi mieszczące cztery dorosłe osoby i przeszło 500 litrów bagażu. Mimo wszystko w cyklu mieszanym spalał nieco ponad 8 litrów benzyny. W trasie zapotrzebowanie na paliwo pewnie może być o litr do dwóch niższe.
Renault Talisman stawia na komfort. I robi to dobrze
Renault Talisman po liftingu to wygodny krążownik szos. Kombi nie ma najmniejszego zamiaru udawać drogowego sportowca i mocno czuć to podczas jazdy. Układ kierowniczy pracuje bez oporu – bez względu na fakt czy kierowca jedzie wolno, czy szybko. Tak, w ten sposób ogranicza precyzję prowadzenia, ale potęguje poczucie komfortu powodowane przez miękko resorujące zawieszenie. Talisman nie przepada za zakrętami – tak, to prawda. Nie to jednak przeszkadza podczas jazdy najbardziej. Najbardziej uciążliwa jest masa. Ogranicza osiągi i sprawia, że kierowca sprawniej musi planować hamowanie.
Ile kosztuje Talisman Intens po liftingu?
Testowy Talisman został skonfigurowany z drugim w kolejności pakietem wyposażenia – Intens. A do tego jest napędzany jedynym benzyniakiem i oferuje naprawdę bogate wyposażenie. W standardzie ma nawigację satelitarną, 17-calowe felgi aluminiowe, bezkluczykowy dostęp do kabiny, klimatyzację automatyczną, świtała LED-owe, kamerę cofania i pakiet systemów bezpieczeństwa. A to wszystko zostanie wycenione przez Renault na 145 900 zł. Za co można dopłacić? Niebieski lakier kosztuje 2600 zł, elektryczna regulacja foteli 2500 zł, dach panoramiczny 4500 zł, a system utrzymywania pasa ruchu 1250 zł.
Test: Renault Talisman Grandtour po liftingu - podsumowanie:
Renault Talisman przeszedł lifting, a tak naprawdę powinien przejść zmianę generacyjną. Wiek konstrukcji mocno czuć po multimediach, sposobie wykonania i właściwościach jezdnych. I choć francuskie kombi w oparciu o obiektywne kryteria nie miałoby szans w starciu z Passatem, jedno trzeba mu oddać. Talisman ma swój świat – świat, w którym kierowca może zanurzyć się we wszechobecny komfort. Poza tym Talisman w przeciwieństwie do Passata i Insignii nie jest spotykany na każdym rogu oraz w tej konfiguracji kosztuje 145 tys. zł – chciałoby się napisać TYLKO 145 tys. zł. A to sprawia, że świetnie rozumiem ludzi, którzy kupują to auto. Talisman jest jak czerwone buty – pozwala wyróżnić się z tłumu w segmencie D.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.