Test Chevrolet Captiva: Po prostu "Chevy"
REKLAMA
REKLAMA
Chevrolet Captiva nigdy nie był samochodem brzydkim, ale najnowsza odsłona modelu prezentuje się nadzwyczaj atrakcyjnie. Ogromny, masywny przód pojazdu z dumnie lśniącą „muchą” na atrapie chłodnicy nie pozostawia cienia wątpliwości odnośnie korzeni marki. Widoczna na zdjęciach Captiva „bije” po oczach amerykańskim, efektownym stylem. I zbiera punkty sympatii, bo na naszych drogach brakowało modelu tej kultowej marki, który jednoznacznie odzwierciedlałby styl i legendę amerykańskiego producenta. Zatem, witaj Chevy.
REKLAMA
Wysoko poprowadzona linia maski z osadzonymi na górze ksenonowymi reflektorami, w połączeniu z proporcjonalnym i szerokim (186,8 cm) nadwoziem oraz dziewiętnastocalowymi obręczami ze stopów lekkich sprawiają, że SUV Chevroleta wygląda poważnie i przywodzi na myśl najlepsze cechy amerykańskiej motoryzacji. Tak właśnie powinien wyglądać średniej wielkości amerykański SUV.
Zobacz też: Opinie kierowców o Chevrolet Captiva
Wnętrze
REKLAMA
Dzięki wysokiemu nadwoziu (175,6 cm) siedziska foteli Captivy zamocowane są na optymalnej ze względu na wysokość wsiadania i wysiadania z pojazdu wysokości. Dzięki temu zajmowanie miejsca za kierownicą Chevroleta jest bardzo wygodne zarówno w przypadku kierowcy noszącego spodnie, jak i spódnicę. Ma to duże znaczenie w przypadku, gdy kręcimy się po mieście załatwiając sprawy.
Przedział pasażerski Captivy jest obszerny i pomieści siedem osób. Jedynie podstawowa wersja wyposażeniowa jest przewidziana do przewozu pięciu pasażerów. W pozostałych dwa dodatkowe fotele chowane są w podłodze bagażnika, który przy opcji pięcioosobowej ma pojemność 477 l.
Poprzednia generacja Captivy była krytykowana za kiepską jakość tworzyw we wnętrzu oraz niedokładny montaż poszczególnych elementów kokpitu. W najnowszej wersji amerykańskiego SUV-a widać, że producent wziął sobie do serca sugestie europejskich kierowców i wyraźnie poprawił jakość wykończenia. Co prawda jakość tworzyw sztucznych nadal odbiega od poziomu oczywistego dla Europejczyków, ale Chevrolet wykończył nową Captivę na poziomie, który co prawda nie zachwyca ale też nie irytuje mieszkańców Starego Kontynentu.
Zobacz też: Test Honda CR-V: uniwersalność jest w cenie
REKLAMA
Sprężystość foteli i tylnej kanapy sprzyjają długim podróżom, ale oparcia foteli przednich mają płytki profil. Z drugiej strony "charakter" Capitvy nie zachęca do ścigania się w slalomie, więc podczas codziennej eksploatacji zbyt małe podparcie boczne nie przeszkadza.
Tablica przyrządów nie grzeszy urodą, a wyświetlacze wyglądają archaicznie, z drugiej strony nie można narzekać na brak czytelności kokpitu. W rezultacie przedział pasażerski oceniamy na czwórkę z dużym plusem za wygodne wsiadanie.
Napęd/układ jezdny
Do napędu ważącego 1853 kg Suv-a posłużył czterocylindrowy silnik wysokoprężny o pojemności 2,2 l, rozwijający moc maksymalną 184 KM. Co ciekawe napędzana wspomnianym silnikiem Captiva wcale nie była autem ospałym (można się tego było spodziewać tym bardziej, bo auto nie dość, że ciężkie to jeszcze zostało wyposażone w sześciobiegowy automat) czy paliwożernym. Ale do rzeczy.
Jednostka napędowa pracuje cicho i wykazuje się odpowiednią elastycznością do sprawnej jazdy po mieście i w trasie. Według danych producenta Captiva rozpędza się od 0 do 100 km/h w 9,7 s i średnio spala 7,7 l/100 km.
W praktyce auto sprawnie rozpędza się od dolnych zakresów obrotomierza, a podczas typowej jazdy (czytaj bez ciągłego wciskania pedału gazu do oporu) sterownik skrzyni utrzymuje obroty silnika możliwie nisko. Skutkuje to z jednej strony bardzo cicha pracą, a z drugiej oszczędnościami w zużyciu paliwa. W efekcie podczas jazdy w ruchu miejskim Captiva spalała średnio około 10,5 l/100 km. Jeżdżąc dynamicznej zużycie paliwa rośnie do około 12 l/100 km.
Zobacz też: Test Ford Kuga: ukłon w stronę Europejczyków
Mimo sporych rozmiarów Captivę prowadzi się wygodnie. Fakt, że w mieście minusem jest spora średnica zawracania (11,9 m), ale ten minus rekompensuje w dużej mierze dobra widoczność z miejsca kierowcy.
Podczas jazdy w trasie auto spalało średnio około 7,5 l/100 km przy przepisowych prędkościach. Ważną cechą Chevroleta jest łatwość wyprzedzania. Fakt, że zamontowany automat wykazywał lekkie opóźnienie przy używaniu funkcji Kick down przed wyprzedzaniem, ale po redukcji przełożenia auto ochoczo się rozpędzało z prędkości 80-120 km/h. Duży plus.
Testowany Chevrolet Captiva został wyposażony w samopoziomujące się zwieszenie. A to w połączeniu z dużym rozstawem osi (270,7 cm) sprawiło, że wszelkiego rodzaju nierówności nawierzchni są tłumione bardzo komfortowo i nie przeszkadzają w tym nawet dziewiętnastocalowe obręcze i opony o niskim profilu.
Podsumowanie
Najtańsza Captiva dostępna jest od 84 990 zł. Za widoczną na zdjęciach odmianę z manualną przekładnią, wysokoprężnym silnikiem o mocy 184 KM, napędem na obie osie i najbogatszym poziomem wyposażenia LTZ należy zapłacić prawie 126 tys. zł. I biorąc pod uwagę fakt, że autem w komfortowych warunkach przewieziemy 6 osób (oprócz nas), a w wyposażeniu standardowym znalazły się nawet skórzana tapicerka, kamera cofania i nawigacja w języku polskim, cena jest skalkulowana rozsądnie.
Zobacz też: Test Chevrolet Orlando: American style
Dane techniczne:
Chevrolet Captiva 2.2 Diesel LTZ | |
Typ silnika | turbodiesel |
Pojemność | 2231 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R4/16 |
Maksymalna moc | 184 KM/3800 obr./min. |
Maksymalny moment obrotowy | 400 Nm/2000 obr./min. |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | aut. 6-bieg |
Pojemność bagażnika | 447 l |
Wymiary (dł./szer./wys.) | 467,3/186,8/175,6 cm |
Rozstaw osi | 270,7 cm |
V-max | 200 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,4 s. |
Zużycie paliwa* | 10/6,4/7,7 l/100 km |
Cena | od 98 990 zł |
*miasto/trasa/cykl mieszany |
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.