Elektryczna turbosprężarka - ekowynalazek ze sporymi zaletami
REKLAMA
REKLAMA
Idea turbosprężarki nie jest niczym nowym. Po raz pierwszy pomysł zwiększenia ciśnienia w układzie dolotowym pojawił się jeszcze w roku 1905. Wynalazek opatentowany przez Szwajcara - dr Alfreda Buchi musiał jednak nieco poczekać na rynkową premierę. I tak zaczął być używany w samochodach ciężarowych pod koniec lat trzydziestych XX wieku, a pojazdach osobowych dopiero w roku 1973. Okresem szczególnego rozkwitu dla turbosprężarek stała się końcówka lat dziewięćdziesiątych i początek nowego millenium. To wtedy stały się one standardem w segmencie motorów wysokoprężnych.
REKLAMA
Elektryczna turbosprężarka jest niezależna od prędkości obrotowej silnika
Elektryczna turbosprężarka jest naturalnym stadium rozwojowym tego ciągu. A powód do podjęcia prac nad nią jest dość prosty. Producenci w dobie zaostrzających się wymogów emisyjnych muszą śrubować efektywność pracy silników spalinowych. To sprawia, że jednostki napędowe emitują do atmosfery coraz mniej szkodliwych substancji, ale jednocześnie zachowują właściwe osiągi. Co daje elektryczna turbosprężarka? Przede wszystkim uniezależnia możliwość generowania ciśnienia w układzie dolotowym od prędkości obrotowej silnika. W efekcie mieszanka paliwowa jest spalana w sposób pełniejszy nawet podczas wolnej jazdy.
Elektryczna turbosprężarka osiąga pełną sprawność już przy 1200 obr./min. Na rozpoczęcie pracy potrzebuje dosłownie setnych części sekundy. Dodatkowo może obracać się z prędkością dochodzącą do 70 tys. obr./min. i bardzo często jest zasilana z energii elektrycznej, którą auto za sprawą systemu rekuperacji odzyskuje podczas hamowania i zwalniania. Elektryczny napęd pozwala na precyzyjniejsze sterowanie prędkością obracania się łopatek. Ta może być wyższa wtedy, gdy kierowca potrzebuje zastrzyku mocy i niższa, gdy akurat jazda odbywa się jednostajnie.
Elektryczna turbosprężarka to eko… osiągi!
Oczywiście aspekt efektywności jest niezwykle kluczowy dla e-turbo. Na tym jednak zalety elektrycznej turbosprężarki nie kończą się. Jedną z większych korzyści da się bowiem odczuć w sytuacji, w której prowadzący zasiądzie za kierownicą auta wyposażonego w e-turbo. Chodzi w tym punkcie przede wszystkim o niemalże całkowite wyeliminowanie efektu turbodziury. Elektryczny napęd sprawia, że turbosprężarka gwarantuje szybszą reakcję na wciśnięcie pedału gazu. Poza tym silnikowi nie brakuje mocy praktycznie od momentu startu, w ten sposób inżynierowie mogą osiągnąć wyższą moc jednostki przy niższych obrotach, a tym samym minimalizowane jest spalanie.
Pierwsze doniesienia o elektrycznych turbosprężarkach pojawiły się w okolicy roku 2015. System dość szybko trafił na rynek, jednak w początkowej fazie przede wszystkim do aut luksusowych w postaci chociażby topowych modeli Audi, BMW czy Mercedesa. Czy ma szansę na dalszą popularyzację? Wszystko wskazuje na to, że tak. Szczególnie że producenci w obliczu zaostrzających się norm emisji spalin muszą śrubować wydajność silników spalinowych, a dodatkowo jednostki napędowe stają się coraz bardziej nowoczesne i tworzą korzystne pole do wdrażania tego typu rozwiązań.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.