Wypadek premier Szydło, a wzrost składki OC dla kierowcy Seicento
REKLAMA
REKLAMA
Sprawa kierowcy Seicento – co już wiemy? Komentarze prawników
REKLAMA
W piątek 10 lutego, w Oświęcimiu, samochód Biura Ochrony Rządu wiozący premier Szydło zderzył się z fiatem seicento, czego efektem było uderzenie rządowego Audi w drzewo. I choć ustalenie szczegółów zdarzenia jeszcze trwa, w mediach trwają słowne przepychanki, kto zawinił. Mimo że sprawca został wskazany szybko – policja uznała, że winnym jest kierowca fiata – sprawa nie jest prosta.
REKLAMA
– Byłbym bardzo ostrożny w ferowaniu jakichkolwiek wyroków, stawianiu tez czy zakładaniu czegokolwiek, co czynią media i politycy z każdej strony sceny politycznej. Z jednej strony musimy pamiętać, że na kierowcy seicento ciąży szereg obowiązków wynikających z przepisów kodeksu drogowego z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, z drugiej jednak strony musimy mieć na uwadze również wyrok z 11 kwietnia 2014 r. wydany przez Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w sprawie o sygn. akt IV Ka 175/14, który bardzo dobitnie doprecyzował, jakie warunki muszą być spełnione, by kierowca pojazdu uprzywilejowanego mógł zostać zwolniony z odpowiedzialności za kolizję. Niewątpliwie decyzję w tym zakresie podejmie niezawisły sąd po dogłębnym przeanalizowaniu całości sprawy – przekonuje prawnik Adam Wandel.
Zobacz też: Kto zapłaci za szkody powstałe na skutek karambolu?
Przywołany wyrok dotyczy sprawy, gdy kierowca samochodu uprzywilejowanego spowodował wypadek wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle, a sąd wykazał, że nie zachował należytej ostrożności, co nie zwalnia go z odpowiedzialności za skutki takiego zdarzenia.
Krakowska prokuratura okręgowa postawiła kierowcy seicento zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu. 21-latek nie się przyznał. – Sprawa generalnie wydaje mi się trudna, pomimo że jest to wypadek drogowy – przyznał obrońca podejrzanego, mecenas Władysław Pociej.
Zobacz też: Jak uzyskać wysokie odszkodowanie po wypadku?
REKLAMA
– Zarzuty postawiono w trybie kodeksu karnego, a dokładniej art. 177 kk, tj. spowodowanie wypadku w komunikacji jako zdarzenie wynikające z naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, w następstwie którego inna niż sprawca naruszenia osoba doznała obrażeń ciała lub poniosła śmierć. Stąd tak poważnie zrobiło się z zarzutami – mówi Adam Wandel. – Istotną rolę pełni tu obrońca, który niejako kontroluje legalność postępowania i podejmowane działania oraz wskazuje wszelkie uchybienia. Jednocześnie nie jest to tylko bierna obrona, albowiem obrońca ma rrównież inicjatywę do wskazywania wszelkich niezbędnych do podjęcia działań, przeprowadzenia stosownych dowodów i inicjowania odpowiednich czynności przy wykorzystaniu swej wiedzy z zakresu przepisów proceduralnych oraz doświadczenia zawodowego – dodaje prawnik.
Nie zważając na wszystko, ubezpieczyciel musi działać. Ktoś powinien przecież zapłacić za szkody, do których doszło w wyniku tego zdarzenia. Sprawdźmy więc, co się dzieje, gdy trzeba w takim wypadku wypłacić odszkodowanie.
Zobacz też: Czy ubezpieczyciel zapłaci nam za prywatne leczenie?
Jak zaczyna się proces likwidacji szkody?
Przy drobnych stłuczkach i kolizjach, w których nie ma rannych, wystarczy gdy kierowcy spiszą oświadczenie o zdarzeniu, przy okazji wskazując, kto jest winien. Warto też załączyć prosty szkic i opis zdarzenia. Na oświadczeniu powinny się znaleźć dokładne dane kierujących, ich adresy, a także numery polis ubezpieczenia OC każdego z nich. Szkodę zgłaszamy do ubezpieczyciela. Sprawa jest prosta. Wszystkie straty zostaną pokryte z polisy OC sprawcy.
Jeśli są ranni albo żaden z kierowców nie uznaje swojej winy, koniecznie trzeba wezwać policję, a w uzasadnionych przypadkach pogotowie.
Zobacz też: Gdzie się zwrócić przy sporze o odszkodowanie z ubezpieczycielem?
W takiej sytuacji notatkę z miejsca zdarzenia sporządzają już policjanci. W niej zawarte są wszystkie dane dotyczące kierujących, numery dokumentów oraz polis ubezpieczeniowych.
Jeśli policjant, po zapoznaniu się z przebiegiem zdarzenia, wskaże winnego, najczęściej wystawia sprawcy mandat. Sprawa kierowana jest też do ubezpieczyciela, który pokrywa koszty strat z polisy sprawcy.
– Naszym obowiązkiem jest zgłoszenie szkody i udostępnienie dokumentów, o które prosi nas towarzystwo ubezpieczeniowe. Reszta należy do ubezpieczyciela, który zobowiązany jest przeprowadzić postępowanie likwidacyjne, wyjaśnić przesłanki swojej odpowiedzialności – tłumaczy Urszula Borowiecka, ekspertka ubezpieczeniowa z mfind.
– Jak działają ubezpieczyciele? Badają okoliczności zdarzenia, przeprowadzając oględziny samochodów uczestniczących w kolizji, miejsca kolizji, przesłuchują świadków, analizują udostępnione na potrzeby likwidacji dokumenty, w tym protokoły sporządzone przez policję, dokumentację medyczną (jeśli miała miejsce szkoda na osobie). Co do zasady, postępowanie takie nie powinno trwać dłużej niż 30 dni – dodaje ekspertka.
Warto więc poprosić policję o przekazanie notatki z miejsca zdarzania. Nie jest niezbędna, ale może pomóc w ustaleniu winnego.
Zobacz też: Wypadek z pojazdem uprzywilejowanym
Jak postępować, gdy nie ma sprawcy wypadku?
Z bardziej skomplikowanym rozstrzygnięciem mamy do czynienia, gdy żaden z kierowców nie przyznaje się do spowodowania wypadku, a policja jednoznacznie nie może wskazać winnego. Wtedy sprawa trafia do sądu i to on decyduje o tym, kto ponosi winę za zdarzenie. Sąd rozstrzyga też sytuację, gdy policjant uzna, że to my zawiniliśmy, a nie zgadzamy się z tą decyzją.
Praktyka pokazuje, że ubezpieczyciele i tak rozpatrują każdą sprawę indywidualnie, a decyzja policji nie jest dla nich w żaden sposób wiążąca. Zdarza się, że osoba, którą policjanci uznali za winną, nie była za taką uznana przez ubezpieczyciela. Jedynie wyrok sądu jest dla ubezpieczalni rozstrzygający. Dopiero po jego uzyskaniu wiadomo, która firma zapłaci za szkody.
Są sytuacje, w których wina nie zostanie ustalona, wtedy odszkodowanie nie jest wypłacane. Ale to naprawdę rzadkie przypadku – tłumaczy Marcin Broda, ekspert rynku ubezpieczeniowego z Miesięcznika Ubezpieczeniowego.
Na proces likwidacji szkody nie ma też wpływu to, jakie pojazdy brały udział w zdarzeniu. Nawet jeśli kolumna rządowa jechała z włączonymi sygnałami świetlno-dźwiękowymi i była uprzywilejowana w ruchu, nie przesądza to winy kierowcy seicento.
– W sytuacji, gdy w grę wchodzą pojazdy uprzywilejowane, reguły obowiązujące podczas likwidacji szkody w ramach OC sprawcy, co do zasady, nie różnią się od likwidacji innych szkód w ramach OC – mówi Urszula Borowiecka, ekspertka z mfind.pl.
Bo choć prawo o ruchu drogowym dopuszcza niestosowanie się do niektórych przepisów przez kierowcę pojazdu uprzywilejowanego, to jest to możliwe tylko pod warunkiem „zachowania szczególnej ostrożności”. Jeśli kierowca takiego pojazdu spowoduje wypadek, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to on będzie uznany za winnego.
– W praktyce dochodzi bardzo często do sytuacji słowo przeciwko słowu, tj. kierujący A twierdzi, że winę ponosi B, a B, że A. Póki sąd nie rozwikła takiej sprawy, to zapłaty nie będzie – przekonuje Marcin Broda, ekspert rynku ubezpieczeń.
Z danych Komendy Głównej Policji za rok 2015 (to najnowsze dostępne) wynika, że liczba wypadków ogółem systematycznie spada
Rok Liczba wypadków
2015 32 967
2014 34 970
2013 35 847
2012 37 046
2011 40 065
2010 38 832
Na stałym poziomie utrzymuje się natomiast liczba wypadków i kolizji, w których biorą udział pojazdy uprzywilejowane.
Z danych wynika, że kierowcy pojazdów uprzywilejowanych są sprawcami prawie 30% wypadków.
Pojazdy uprzywilejowane jako sprawcy wypadków - infografika mfind
Zobacz też: Rekompensata za zbyt późno wypłacone odszkodowanie?
Należy jednak podkreślić, że liczba pojazdów uprzywilejowanych systematycznie rośnie, więc tego typu zdarzeń będzie prawdopodobnie coraz więcej.
Liczba pojazdów uprzywilejowanych w Polsce:
2013 162 401
2012 149 774
2011 149 222
2010 139 680
2009 131 597
Źródło: Bank Danych Lokalnych, GUS
Ile trzeba czekać na wypłatę odszkodowania?
Ustawa nakazuje, by firma ubezpieczeniowa w sprawie odszkodowania zajęła stanowisko w ciągu 30 dni. W bardzo skomplikowanych sprawach można ten czas wydłużyć do 90 dni.
Jak już jednak wiemy, odszkodowanie z OC może być wypłacone dopiero, gdy jest ustalony sprawca zdarzenia. Jeśli sprawa trafi do sądu, to na pewno nie uda się zachować 90 dniowego terminu wypłaty odszkodowania. Taka sytuacja może się zdarzyć w naszym przykładzie. I co wtedy?
– Jeżeli odpowiedzialność nie jest ustalona i bez zakończenia postępowania karnego sprawcy ustalić się nie da, bo np. wskazany sprawca kwestionuje swoją odpowiedzialność lub okoliczności szkody nie pozwalają na jednoznaczne wskazanie winnego, to do czasu zakończenia postępowania odszkodowanie / zadośćuczynienie nie jest wypłacane. W takiej sytuacji dopiero prawomocny wyrok daje podstawę do wypłaty odszkodowania lub zadośćuczynienia przez zakład ubezpieczeń – tłumaczy Michał Gajewski, ekspert ds. Likwidacji Szkód, Departament Odszkodowań i Świadczeń UNIQA.
Taką opinię potwierdzają również inni ubezpieczyciele.
Czy to oznacza, że rządowe pojazdy i niewielki fiat seicento nie będą szybko naprawione, a poszkodowani nie otrzymają odszkodowania? Niekoniecznie.
– Ubezpieczyciel może wypłacić odszkodowanie i nie musi czekać na rozstrzygnięcie. Szczególnie, gdy sytuacja jest oczywista, a sprawa skierowana jest do sądu, bo jeden z uczestników to np. zwykły pieniacz. Zwykle jednak czeka na rozstrzygnięcia – przekonuje Marcin Broda, ekspert rynku ubezpieczeniowego.
– Jeśli trwa postępowanie sądowe o ustalenie sprawcy, ubezpieczyciel może się wstrzymać z wypłatą odszkodowania aż do wydania wyroku. Wtedy osoba może naprawić samochód z własnych środków i czekać na decyzję sądu lub naprawić z polisy AC – tłumaczy Dawid Korszeń z TUiR Warta.
Zobacz też: Czy oszukujący kierowca może liczyć na odszkodowanie?
Gdy sprawca zostanie wreszcie jednoznacznie określony, ubezpieczyciel na drodze regresu będzie mógł domagać się zwrotu z polisy OC sprawcy. Ewentualne zniżki, które stracił właściciel AC za udział w szkodzie zostaną przywrócone.
– AC jest dobrowolne i odpowiedzialność ubezpieczyciela nie zależy od winy lub niewinności kierującego – dodaje Broda. – A polityka ubezpieczycieli będzie na pewno szła w tym kierunku, że niezależnie, czy szkoda była z winy danego kierującego, czy nie, to stawki będą podwyższane.
BOR nie podaje, ile wydaje na ubezpieczenie swoich pojazdów. Podczas ostatnio ogłoszonego przetargu na 20 samochodów na ich zakup wydano 8 milionów złotych.
Jak zmieni się cena kolejnego ubezpieczenia OC i AC po takim wypadku?
Ubezpieczyciele bardzo wnikliwie przyglądają się historii ubezpieczeniowej. Dla 21-latka z Oświęcimia na pewno taki wypadek oznacza wzrost kolejnych składek, gdy kupi nowy samochód. Jak wzrosną i dlaczego? Wyjaśnia Łukasz Leus, ekspert ubezpieczeniowy z mfind:
– Dla każdego kierowcy kolizja oznacza wzrost składki za ubezpieczenie OC w kolejnym roku, o ile nie wykupił ochrony zniżek. Jednak jeśli szkodę powoduje kierowca z dobrą historią ubezpieczenia, dużym doświadczeniem za kółkiem, to wzrost nie jest ogromnym kosztem – spora część ubezpieczycieli traktuje takie sytuacje jako jednorazowe „potknięcie”. Niestety kierowcy, tacy jak np. kierowca Seicento, którzy mają prawo jazdy niedługo (zaledwie kilka lat), a do tego są obciążeni zwyżkami za wiek, nie mogą liczyć na wyrozumiałość ze strony ubezpieczyciela. Tym samym dla nich OC w kolejnym roku w skrajnych przypadkach może być droższe nawet o ponad 1000 zł. Z naszej symulacji składki dla 21-letniego kierowcy mieszkającego w Oświęcimiu, który ma prawo jazdy od trzech lat, wynika, że może się on spodziewać podwyższenia ceny OC o około 1100 zł.
Źródło: Materiały mfind.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.