Opel Astra F: używany hit po trzech dekadach na drogach
REKLAMA
REKLAMA
Opel Astra F, czyli następca popularnego Kadetta
W roku 1991 świat przechodził wielkie zmiany. Związek Radziecki się rozpadał, a Niemcy łączyły. Tak zwane demoludy również przechodziły transformację i powoli stawały się demokratycznymi państwami. Żelazna kurtyna stawała się przeszłością. Wiał wiatr zmian, o którym rok wcześniej śpiewała grupa Scorpions. Ten wiatr najwyraźniej powiał też w siedzibie Opla. Zasłużonego Kadetta zastąpił bowiem nowy model. Opel Astra F.
REKLAMA
REKLAMA
Dlaczego właśnie od litery F Opel rozpoczął oznaczanie swojego nowego dziecka? Złośliwych uprzedzam, że nie, nie mieli problemów z alfabetem. Astra była bezpośrednim następcą Kadetta. Zmieniono co prawda nazwę, ale to ciągle był kompakt. Uznano więc, że następcą Kadetta E (czyli piątej generacji) będzie Astra F. Ponadto w Wielkiej Brytanii nazwa Astra była znana już od lat 70., ponieważ pod nią sprzedawany był Opel Kadett. Nielogiczne byłoby ponowne rozpoczynanie oznaczania Astry od litery A.
Astra naprawdę miała być nowym otwarciem w historii niemieckiej marki, ponieważ do jej stworzenia zaangażowano 8 tys. projektantów i inżynierów. Produkowana i montowana była w najróżniejszych zakątkach świata (m.in.: Polska, Niemcy, Belgia ale również takie kraje jak Indie, RPA czy Tajlandia). Sprzedawana była również pod różnymi nazwami: Chevrolet Astra w Brazylii, Holden Astra w Australii, Opel Optima i ciągle Opel Kadett w RPA, a w Wielkiej Brytanii Vauxhall Astra.
Najpierw oferowany był, jako 3- i 5-drzwiowy hatchback oraz kombi. W 1992 roku dołączył do nich sedan, a rok później cabrio. W 1994 roku auto przeszło drobny facelifting. Pierwsza generacja sprzedała się w liczbie 4.13 mln egzemplarzy i jest najlepiej sprzedającym się samochodem Opla w historii.
F jak... niemiecko poprawny
REKLAMA
Astra w porównaniu do poprzednika nie była dużo większa, ale w środku oferowała znacznie więcej miejsca. Biorą pod uwagę ile lat minęło od premiery, nawet dziś nie można narzekać. Co prawda miejsca na głowę będzie za mało dla siatkarzy lub koszykarzy. Dla przeciętnego człowieka powinno jednak wystarczyć. Fotele są bardzo wygodne i dobrze otulają. Deska rozdzielcza była dobrze spasowana i wykonana ze stosunkowo solidnych materiałów. Mimo to zdarza im się już trzeszczeć. Pamiętajmy, że egzemplarze z początku produkcji mogą już posiadać żółte tablice rejestracyjne.
Analogowe zegary gwarantują nam zdobycie najpotrzebniejszych informacji. To lata 90. dlatego próżno szukać wskaźników ciśnienia w oponach czy nawigacji. Na środku jednak można znaleźć wielofunkcyjny wyświetlacz, na którym pojawiały się wskazania komputera pokładowego, informacje z radia (np.: jakiego programu słuchamy, jaki artysta śpiewa itd.) oraz godzinę. Z biegiem lat, wypalone piksele lub wymienienie radia na niefabryczny model, stanowią problem dla wielu właścicieli. Bagażnik w hatchbackach może i nie zachwyca, ale w sedanach i kombi już tak: 500 litrów minimalnej pojemności. Tylko 5 litrów więcej oferował zaprezentowany w 2008 roku Golf VII.
Wersji wyposażeniowych Astra miała wiele. Wymienić można GL, Sport czy limitowane Plus SD lub Dubai Edition (ciekawa nazwa odmiany kompaktu). Najtańsze były bardzo ubogo wyposażone - nie posiadały np. wspomagania kierownicy. Wraz z upływem lat i walką z konkurencją niemiecki producent rozwijał swoją ofertę. W wyposażeniu dodatkowym można było dostać komputer pokładowy, szyberdach, klimatyzację, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, a nawet podgrzewane przednie fotele. Nawet dziś część jest oferowana jako dodatek.
Duży wybór silników benzynowych
Opel zasypał swoich klientów różnorodnością silników w Astrze. Są zarówno (mułowate już w tamtych czasach) 1.4 o mocy nawet 60 KM, ale też montowane w wersji GSi dwulitrowe motory o mocy 150 KM. Osobiście dobrze wspominam silnik 1.6i (75 KM). Najszybszy nie jest, ale pozwala poruszać się dynamicznie (nawet w kombi) i łączy to z przyjemnym spalaniem. Diesli było znacznie mniej. Opel oferował 3 wersje silnikowe, wszystkie o pojemności 1.7. Z nich najmniej awaryjny jest ten najmocniejszy, mający 82 KM.
Sama podróż, dzięki miękkiemu zawieszeniu, przebiega komfortowo. Jest jednak na tyle sztywno, że wchodząc w zakręty nie przechylamy się na boki. Prowadzenie jest poprawne. Nie wprawia w zachwyt, ale również nie powoduje, że natychmiast chcemy z Astry wysiąść. Co Oplowi trzeba oddać, zadbał o wytłumienie tego samochodu. Doskonale pamiętam, kiedy pierwszy raz do niego wsiadłem i okazało się, że nie słychać nic poza radiem.
Czy 30 lat odcisnęło na Astrze F swoje piętno?
Zdecydowanie. Przede wszystkim w postaci korozji. Ona może zdarzyć się właściwie w każdym miejscu tego auta - nawet na dachu. Właściciele Astry muszą liczyć się z psującym się alternatorem, termostatem czy aparatem zapłonowym. Zdarzają się też przypadki uszkodzenia uszczelki pod głowicą. Gładzie cylindrów i same cylindry również mogą być często w bardzo złym stanie (może o tym świadczyć problem z rozruchem). Należy sprawdzać układ chłodzący, ponieważ częste są przypadki uszkodzenia przewodów. Układ kierowniczy może mieć bardzo pokaźne luzy. Nie mniej trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z samochodem dla klasy średniej. Oznacza to, że większość części możemy kupić właściwie wszędzie, a ich cena jest mniejsza niż pudełko po butach.
O nowej Astrze trudno powiedzieć czy dorówna swojej legendarnej poprzedniczce. Pierwszą generację ciągle można spotkać na drogach, ale staje się to już rzadkością. Z drugiej strony być może za kilka lat zdobędzie miano klasyka. Dziś większość egzemplarzy można kupić za mniej niż 4 tys. zł. Większość jest w kiepskim stanie, ale wkładając w nią trochę pracy z pewnością będzie za jakiś czas sprawiać przyjemność z użytkowania właścicielowi, a i przechodniowi ucieszy oko i zakręci się łezka.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA