Szkoda parkingowa - na czym polega problem?
REKLAMA
REKLAMA
Szkoda parkingowa - ubezpieczyciele szukają luk!
Wiele wskazuje na to, że Rzecznik Finansowy zostanie już niebawem zlikwidowany, a jego kompetencje przejmie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mimo tego wspomniany rzecznik nadal aktywnie działa na rzecz zwykłych obywateli. Niedawno na jego stronie internetowej został opublikowany ciekawy raport dotyczący między innymi szkód i regresów parkingowych.
REKLAMA
W tej analizie Rzecznik Finansowy zwraca uwagę na niektóre, dość kontrowersyjne praktyki zakładów ubezpieczeniowych. Eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl wyjaśniają, o co dokładnie chodzi w tym raporcie i tłumaczą, jak kierowca powinien się zachować po stłuczce na parkingu, żeby uniknąć posądzenia o ucieczkę z miejsca kolizji.
Szkoda parkingowa, sprawca uciekł, czyli... regres ubezpieczeniowy
REKLAMA
Niedawna analiza Rzecznika Finansowego dotyczy między innymi roszczeń regresowych związanych ze zbiegnięciem sprawcy kolizji. Wiele wskazuje bowiem na to, że ubezpieczyciele próbują nadużywać takich regresów. Ich podstawą prawną jest artykuł 43 punkt 4 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. 2003 nr 124 poz. 1152).
Ten przepis wskazuje, że zakład ubezpieczeń sprawcy może domagać się zwrotu całości wypłaconego odszkodowania i odsetek w sytuacji, gdy kierowca (klient) zbiegł z miejsca zdarzenia. Inne punkty analizowanego artykułu 43 wskazują, że ubezpieczyciel ma prawo formułować identyczne roszczenie regresowe, jeśli kierowca:
- wyrządził szkodę umyślnie,
- znajdował się w stanie po spożyciu alkoholu (0,2 - 0,5 promila) lub w stanie nietrzeźwości (ponad 0,5 promila),
- był odurzony narkotykami albo podobnymi substancjami,
- wszedł w posiadanie pojazdu na skutek przestępstwa,
- nie posiadał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem.
Szkoda parkingowa: nadużycie prawa do regresu?
REKLAMA
Analiza przeprowadzona przez Rzecznika Finansowego sugeruje niestety, że część krajowych ubezpieczycieli nadużywa uprawnień, które daje im artykuł 43 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Chodzi przede wszystkim o możliwość sformułowania roszczeń regresowych w razie zbiegnięcia kierowcy z miejsca kolizji. Sytuacja jest szczególnie problematyczna w przypadku szkód zdarzających się na parkingu.
„Kierowcy, od których zakład ubezpieczeń domaga się zwrotu wypłaconej sumy, często twierdzą bowiem, że nie zauważyli sytuacji skutkującej np. otarciem drzwi innego auta. Problem pogłębia fakt, że w prawie cywilnym nie znajdziemy definicji zbiegnięcia z miejsca zdarzenia drogowego” - mówi Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Szkoda parkingowa: ciężar dowodu wciąż po stronie ubezpieczyciela
W swoim raporcie na temat roszczeń regresowych Rzecznik Finansowy przypomina, że to do ubezpieczyciela należy obowiązek wykazania niewłaściwego zachowania kierowcy (np. zbiegnięcia z miejsca kolizji). Potwierdzenie stanowi między innymi wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 marca 2001 roku o sygnaturze akt IV KKN 175/00.
W ramach swojej argumentacji zakład ubezpieczeń może przedstawić na przykład nagranie z monitoringu pobliskiego supermarketu, na którym widać, że sprawca stłuczki wysiada z auta, ogląda szkodę i następnie odjeżdża bez pozostawienia np. kontaktu do siebie za wycieraczką uszkodzonego auta.
„Dowodem może być także opinia rzeczoznawcy, który stwierdzi, że przy takiej skali uszkodzeń (np. wgniecionych drzwiach) sprawca nie mógł nie zauważyć kolizji i musiał mieć świadomość zbiegnięcia z miejsca zdarzenia” - dodaje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Zarysowanie auta na parkingu i odjechanie. Pomóc może... zdjęcie!
Przeniesienie ciężaru dowodu na ubezpieczyciela nie oznacza jednak, że osoba, względem której skierowano roszczenie regresowe, nie może przedstawić swoich argumentów. Przykładem jest chociażby zdjęcie kartki z danymi kontaktowymi, która została umieszczona za wycieraczką uszkodzonego samochodu lub nagranie z monitoringu świadczące na korzyść sprawcy.
Wspomniana kartka powinna być dobrze zabezpieczona, gdyż jak mówi wyrok Sądu Okręgowego w Sieradzu z dnia 25 lipca 2018 roku (sygn. akt I Ca 273/18): „Nie można bowiem uważać, iż pozostawienie luzem kartki na samochodzie, bez żadnego zabezpieczenia od zjawisk atmosferycznych takich jak wiatr, czy deszcz i w dodatku w sposób dostępny dla każdego, uzasadnia twierdzenie o zachowaniu należytej staranności w tym temacie”.
Rzecznik Finansowy podpowiada, że innym sposobem na uniknięcie ewentualnych roszczeń regresowych ubezpieczyciela może być po prostu poczekanie na właściciela uszkodzonego auta albo próba jego odnalezienia np. przy pomocy radiowęzła w pobliskim centrum handlowym. Jeden z pracowników takiego centrum może później poświadczyć, że sprawca stłuczki próbował odnaleźć poszkodowanego.
Zgłoszenie szkody parkingowej na policję?
W praktyce najbardziej bezpiecznym dla kierowcy rozwiązaniem jest po prostu wezwanie patrolu policji na miejsce niewielkiej kolizji, jeśli właściciel uszkodzonego auta się nie pojawia. Na interwencję funkcjonariuszy trzeba będzie prawdopodobnie chwilę poczekać.
„W zamian sprawca stłuczki będzie mógł jednak powołać się na dokumenty sporządzone przez policjantów, które są niezbitym dowodem również z perspektywy ubezpieczyciela” - podsumowuje Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Źródło: porównywarka ubezpieczeń Ubea.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.