Ustawa o elektromobilności: nowelizacja to jeszcze większy chaos?
REKLAMA
REKLAMA
Ministerstwo Klimatu i Środowiska opublikowało projekt nowelizacji ustawy o elektromobilności. Zapisy przeszły etap konsultacji społecznych i teraz muszą zdobyć akceptację sejmu, senatu i prezydenta. Cel zmian? Chodzi o szybsze pójście w stronę zeroemisyjnych środków transportu. Na ile to się może udać na podstawie nowelizowanych zapisów? No i tu zaczyna się dyskusja. Oczywiście nie brakuje rozwiązań, które mogą przynieść skutek dla promocji elektromobilności. Rządzący proponują jednak też szereg nowości, które będą występować raczej w charakterze bariery rozwojowej...
REKLAMA
Ustawa o elektromobilności: nowelizacja ma kilka dobrych rozwiązań
- pojazdem zeroemisyjnym zostanie również trolejbus - w ten sposób będą one mogły być wliczane do wymaganego ustawą udziału pojazdów zeroemisyjnych we flotach samorządowych,
- nowa ustawa da możliwość wsparcia dla zakupu rowerów ze wspomaganiem elektrycznym,
- stworzenie nowej i uproszczonej procedury instalacji ładowarek na prywatnych miejscach parkingowych w budynkach wielorodzinnych,
- samochody spalinowe eksploatowane w ramach carsharingu nie będą mogły poruszać się buspasami i darmowo parkować w strefach płatnego parkowania.
Strefy czystego transportu w Polsce - kolejny blok zmian w nowelizacji
REKLAMA
Jednym z największych punktów zapalnych nowelizacji ustawy o elektromobilności są strefy czystego transportu. Rządzący chcieli, aby dostęp do nich uzyskały np. samochody wyposażone w instalację LPG. Ostatecznie zapis ten zniknął jednak po konsultacjach społecznych. I choć to może brzmieć jak dobra informacja, za dobrą wiadomość ciężko to ostatecznie uznać. Powód? Strefy czystego transportu i tak pozostaną pozorne... Ustawodawca chce dać samorządom bardzo dużą możliwość kształtowania ich formy - będą mogły praktycznie dowolnie wprowadzać wyłączenia od ograniczeń w ruchu dla konkretnych typów pojazdów.
Skutek nowelizacji ustawy o elektromobilności będzie jeden. Strefy czystego transportu w Polsce nadal pozostaną tworem pozornym. W sensie prawnym będą występować. W sensie praktycznym ich prawie nie będzie.
Nowelizacja ustawy o elektromobilności: kolejna kłoda dla elektro-operatorów!
Nowe zapisy ustawy o elektromobilności postanowiły pochylić się też nad operatorami stacji ładujących. Niestety zmiany nie poszły w kierunku, którego firmy te mogłyby się spodziewać. Przegłosowanie nowelizacji w takim kształcie będzie bowiem oznaczać wprowadzenie dodatkowej opłaty. Operator będzie musiał płacić 25 złotych miesięcznie za każdy punkt ładowania. A danina ta jest o tyle skandaliczna, że dodatkowo pogarsza ekonomiczną zasadność warunków funkcjonowania firm udostępniających ładowarki - może się zatem stać kolejnym hamulcem rozwoju i tak trudnego rynku w Polsce.
A problemem nowelizacji są nie tylko stacje ogólnodostępne
Projekt nowelizacji ustawy o elektromobilności robi jeden krok do przodu i dwa do tyłu. Przykład? Ma za zadanie ułatwić możliwość budowania prywatnych stacji w garażach bloków wielorodzinnych. Z drugiej strony wszystkimi kosztami związanymi z procedurą instalacji stacji obciąża kierowcę. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie musiał on płacić nawet za ekspertyzę całej instalacji elektrycznej budynku!
Nowa elektromobilność ze... starymi zasadami. Dopłat do elektryków brak...
REKLAMA
Kolejnym punktem, którego w nowelizacji ustawy o elektromobilności nie ma, jest temat usankcjonowanych dopłat do zakupu elektryków. A bez dopłat e-auta nadal będą sporo droższe w zakupie od spalinowych, co oznacza że ciężko będzie mówić o rosnącym zainteresowaniu nimi ze strony kierowców. Plus? Niewielkim jest redukcja stawki amortyzacji dla napędów spalinowych. Ta spadnie ze 150 do 100 tysięcy złotych, jednak... dopiero w roku 2026.
Gwałtowny rozwój elektromobilności, którego jesteśmy świadkami w większości krajów UE, jest spowodowany właśnie zachętami fiskalnymi dla firm, które są największymi odbiorcami nowych samochodów. Polska powinna jak najszybciej wprowadzić system bonus-malus, który nagradzałby niższymi podatkami za zakup bardziej przyjaznych dla środowiska samochodów zeroemisyjnych. Konsekwencją takich zachęt byłoby zwiększenie krajowego rynku używanych samochodów elektrycznych, co wydatnie zwiększyłoby liczbę aut elektrycznych na naszych drogach. Te zmiany potrzebne są teraz, a nie w 2026 roku - komentuje Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA