Elektromobilność po polsku. Grzechy kierowców przy ładowarkach
REKLAMA
REKLAMA
UE nas zmusza, a rządy obiecują. Co z tymi elektrykami w Polsce?
REKLAMA
W ostatnich latach bardzo wiele mówi się o tym, że przyszłością europejskiej motoryzacji jest elektryfikacja. Tylko napęd elektryczny może ograniczyć wpływ aut na środowisko i tylko on może nas uchronić przed ekologiczną katastrofą. A żeby przekuć słowa w czyny, UE nakłada coraz bardziej restrykcyjne wymogi emisyjne na pojazdy spalinowe, zmuszając tym samym producentów do przestawiania mocy przerobowych na elektryki.
REKLAMA
Na pierwsze deklaracje długo nie trzeba było czekać. Nie brakuje marek, które obiecały iż już w połowie lat 30. XXI wieku przestaną produkować auta spalinowe. Nie brakuje też głośnych deklaracji ze strony rządzących – jak chociażby mowa Mateusza Morawieckiego o milionie elektryków w Polsce. I absolutnie nie chcę oceniać w tym punkcie realności tych założeń. Powiem więcej, na potrzeby tego materiału przyjmę nawet, że tak się stanie. Tylko że realizacja tych planów prowadzi nas do pewnego problemu. Problemu z ładowaniem...
Ile mamy stacji ładowania samochodów w Polsce?
Sieć ładowarek w Polsce jest jaka jest... Choć w styczniu 2022 roku do użytku oddano 60 nowych obiektów, ich ilość nadal nie przekracza 2 tys. Dokładnie 1992 stacje oznaczają 3893 punkty ładowania. I choć liczba ta może się wydawać przyzwoita, warto wspomnieć o tym, że zaledwie 28 proc. z nich to szybkie ładowarki. A to przyciemnia nieco obraz sytuacji... Jeszcze bardziej obraz zostanie przyciemniony, gdy odniesiemy się do naszych europejskich partnerów. Dla przykładu w Niemczech pod koniec listopada roku 2021 było 49 207 stanowisk do ładowania. To dwunastokrotnie więcej niż w Polsce!
Parkowanie na miejscu dla aut elektrycznych to spalinowa moda...
REKLAMA
Wiemy już, że ładowarek do samochodów elektrycznych w Polsce mamy mało. I prędko się to pewnie nie zmieni. Zmienić się powinny za to zachowania kierowców aut spalinowych i elektrycznych w bliskości tych ładowarek. Obserwowane przeze mnie sytuacje pokazują bowiem jasno, że tak samo długo jak na rozbudowaną sieć stacji ładowania, będziemy być może musieli czekać na wyższą kulturę prowadzących. Jakie zachowania mam na myśli? Konkretne przykłady podam poniżej.
Z jednej strony spalinowa Skoda, z drugiej strony spalinowy Volkswagen, a po środku ładowarka i "głodny" Peugeot. Ta sytuacja chyba rozwścieczyła mnie najmocniej. Tak, oczywiście powiecie, że mogłem podjechać do ładowarki z drugiej strony. To bez wątpienia prawda. Nie wiecie jednak, że z tej drugiej strony znajduje się droga parkingowa. Gdybym postanowił ustawić tam elektryka do ładowania, ktoś nie wyjechałby z części parkingu. Co mi zostało? Idealnie wpasować się między te auta. Na tyle idealnie, że ledwo z Peugeota wysiadłem...
Blokowanie ładowarki. Potrafią to spalinowe i... elektryczne!
Kierowcy samochodów spalinowych wychodzą najwyraźniej z założenia, że elektryków jest tak mało, że nikt nie korzysta ze stacji ładowania. Miejsca koło niej nie powinny się za to marnować. I taki tok myślenia w pewnym stopniu, po dłuższym namyśle i w dobie obecnych problemów parkingowych być może da się zrozumieć. Dużo trudniej zrozumieć jednak sposób myślenia właścicieli elektryków, którzy po prostu blokują ładowarkę. Podczas jednego z testów postanowiłem skorzystać z darmowego punktu przy jednym z marketów. I gdy do niego podjechałem, akurat skończył się ładować Smart. Podłączyłem Peugeota, poszedłem na zakupy, wróciłem po godzinie, a... nie-ładujący się Smart cały czas tam stał.
I takie zachowanie – że jeszcze raz to powtórzę – naprawdę ciężko zrozumieć. Po pierwsze dlatego, że skoro ja jeżdżąc Peugeotem tydzień wiem ile czasu się ładuje (auto pokazuje czas ładowania po podłączeniu do ładowarki), tym bardziej właściciel Smarta po jakimś czasie eksploatacji też powinien to wiedzieć. Skoro minął czas ładowania, auto po prostu warto odpiąć i dać innym szansę na uzupełnienie zapasów prądu. Po drugie następnym razem podobny scenariusz może spotkać właśnie takiego właściciela Smarta. I powiem więcej, może się okazać, że kierowca Smarta będzie akurat jechał do ładowarki "na rezerwie" lub poruszał się w dłuższej trasie. Wtedy zamiast wygodnie siedzieć w domu, będzie czekał przy ładowarce bluźniąc na innego kierującego.
Karma powiecie? No być może tak. Tylko chyba nie o to w tym wszystkim chodzi... Tym bardziej że nie zawsze w przypadku ładowarek działających poza siecią da się sprawdzić czy akurat są wolne, czy zajęte.
Technik podłączył auto, ale... nie wie kiedy wróci. Ręce opadają
Smart nie był jednak jedynym modelem, który postanowił zablokować mi dostęp do darmowej ładowarki. Wcześniej miałem podobny przypadek również z dostawczakiem podłączonym przez jedną z sieci wynajmujących samochody na minuty. Widząc, że Renault ma podpiętą wtyczkę i nie ładuje się, zadzwoniłem na infolinię tej sieci. A wtedy okazało się, że choć podczas wynajmu firma może odblokować zamki zdalnie, w tym przypadku takiej możliwości nie ma... I odblokowanie zamków jest kluczowe, bo wtedy mógłbym wyjąć wtyczkę z Kangoo Z.E., a operator z powrotem zamknąć auto. Dyspozytor poinformował mnie w zamian, że samochód podpiął technik, ale tak właściwie to nie wiadomo kiedy przyjdzie je odpiąć... Ręce opadają, naprawdę!
Ładowanie elektryka w praktyce. Problemem są też awarie ładowarek
No dobrze, ale żeby nie było, że narzekam tylko na kierowców, mam też kilka uwag do samego działania punktów ładujących. Pewnego razu w piątek późnym popołudniem postanowiłem uzupełnić zapas prądu w testowanym elektryku. Wybrałem ładowarkę należącą do dużej sieci i okazało się, że... zepsuła się. Zadzwoniłem więc na infolinię. Po pierwsze mężczyzna był mocno zdziwiony, że ładowarka nie działa. Po drugie gdy odkrył, że mam rację i że urządzenie prawdopodobnie zawiesiło się, poinformował mnie że wyśle technika, który je obejrzy. Wyśle, ale prawdopodobnie dopiero w... poniedziałek. Dla przypomnienia dodam tylko, że moja rozmowa z nim miała miejsce w piątek. To oznacza 3 dni bez ładowania...
0,07 proc. aut w Polsce to elektryki. Da się je spotkać... przy ładowarce
Na koniec mam jeszcze jeden przykład. Tym jednak razem nie tyle dotyczący zachowań kierowców, co elektromobilności generalnie. Obecnie w Polsce jest zarejestrowanych 19 430 pojazdów wyłącznie elektrycznych. 0,07 proc. wszystkich aut nad Wisłą. I choć większe jest prawdopodobieństwo spotkania łosia przy autostradzie w biały dzień niż elektryka, mi się udało rozbić bank. Jadąc jednym elektrykiem spotkałem innego na polskiej A-jedynce. To jednak dopiero połowa informacji. Kierowca tego auta chciał się bowiem ładować dokładnie tym samym złączem, które miałem wpięte do mojego pojazdu. Plan niestety nie wypalił. Ja byłem pierwszy.
A to pokazuje wyłącznie kolejny problem elektromobilności. Bo rosnąca skala zakupów e-aut musi się spotkać z rosnącą skalą infrastruktury. Bez jednego nie ma drugiego. Skoro problemy z dostępnością wolnych złącz pojawiają się dziś, gdy skala jest marginalna, za rok czy dwa będą jeszcze większe.
Elektromobilność po polsku. A więc jak to jest?
Na koniec może odrobina wniosków. Elektryfikacja być może jest przyszłością i być może zmieni sposób naszego postrzegania motoryzacji. Zanim jednak przesiądziemy się do aut zasilanych prądem, powinniśmy się wybrać na lekcje drogowego savoir vivre. Żaden kierowca nie jest najważniejszy. I tylko działając jako uprzejma sobie grupa, możemy sprawić że podróżowanie czy w ogóle jazda elektrykiem będzie znośniejsza. Tym bardziej, że w tym punkcie warto pozbyć się złudzeń prezentowanych przez reklamy elektryków i "bezstronne" raporty.
Nie każdy mieszka w domku i nie każdy ma ładowarkę w garażu. A gdy elektryka nie ładuje się w domu, znaczenie punktów ładowania publicznych staje się większe, niż mogłoby się to wydawać. I będzie coraz większe wraz ze wzrostem liczebności e-floty w Polce. Bez kultury przy ładowarkach i bez sprawnie działających punktów, szanse na elektromobilność przesuwają się ze świata realnego do science fiction. Bo popularyzacji elektryków nie wystarczy chcieć i o niej krzyczeć. Też trzeba przygotować temu zjawisku pewien grunt.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.