Jak się zachowywać wobec tramwajów i autobusów komunikacji publicznej?
REKLAMA
REKLAMA
Jednym z częściej popełnianych błędów przez kierowców jest nie stosowanie się do nakazu zatrzymania się przed przystankiem tramwajowym na którym zatrzymał się tramwaj. Kiedy tory są ułożone na środku drogi i nie ma wysepki przystankowej, zazwyczaj oczekujący na chodniku lub poboczu pasażerowie wchodzą na jezdnię, zanim tramwaj wjedzie na przystanek. Jest to niezgodne z przepisami, mimo to kierowcy samochodów powinni pozwolić im na swobodne dojście do torów, a ruszyć dopiero wtedy, kiedy tramwaj opuści przystanek, a piesi opuszczą jezdnię.
REKLAMA
Zobacz również: Dlaczego nie należy jeździć „na luzie”?
REKLAMA
Dobrym i zasługującym na pochwałę obyczajem jest dawanie pierwszeństwa pojazdom komunikacji miejskiej także w sytuacjach, kiedy nie zmuszają do tego przepisy. Przemawiają za tym zarówno względy pragmatyczne, jak i drogowy savoir vivre. Pojazdy komunikacji miejskiej są duże i powolne, z trudem mieszczą się miedzy innymi samochodami. W interesie innych użytkowników drogi jest więc, aby taki pojazd jak najszybciej opuścił rejon skrzyżowania lub zmienił pas. Im szybciej to zrobi, tym krócej będzie tarasował drogę pozostałym jej użytkownikom.
W przypadku tramwajów usunięcie się im z drogi jest w każdej sytuacji konieczne. Dlatego na wszelki wypadek nie wolno wjeżdżać na tory, jeżeli nie jest możliwe ich szybkie opuszczenie, a do skrzyżowania zbliża się tramwaj, bez względu na to, czy przysługuje mu w danej sytuacji pierwszeństwo, czy nie.
Zobacz również: Czy policja może mierzyć prędkość z helikoptera?
Nie wolno zapominać, iż droga hamowania zarówno autobusu, jak i tramwaju jest znacznie dłuższa, niż droga hamowania zwykłego samochodu osobowego. Autobus i tramwaj, jadący z prędkością 50 km/godz. zatrzyma się dopiero po około 20 m od rozpoczęcia hamowania. W przypadku tramwaju droga ta może się wydłużyć o kolejne kilka metrów, jeżeli na szynach zalegają mokre liście opadające z drzew lub są one poryte warstwą błota. Nie można zapominać, że kierują nimi nie automaty, ale ludzie, którzy mogą mieć osłabiony refleks po kilkugodzinnej, monotonnej i męczącej jeździe po mieście. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa należy przyjąć, iż droga hamowania takich ciężkich i rozpędzonych pojazdów może wynieść w skrajnym wypadku nawet 30 i więcej metrów i starać się, aby nie znaleźć się przed nimi w mniejszej odległości.
REKLAMA
REKLAMA