Koszt wypadków drogowych. To miliardy złotych!
REKLAMA
REKLAMA
Liczba wypadków drogowych i ich ofiar stale maleje
Statystyki policyjne wypadków drogowych od lat wskazują, że liczba najpoważniejszych zdarzeń drogowych - czyli wypadków - maleje. Mimo jednorazowych skoków w górę, jak miało to miejsce w roku 2016 (w którym wyłączono ok. 400 fotoradarów), czy gwałtownych spadków w dół (rok 2020 i 2021 – lata pandemii), trend jest jednoznaczny. W ciągu ostatnich 10 lat liczba wypadków spadła o 38,4%, osób rannych w tych zdarzeniach o 42,3%, a zabitych o 37,1%. Czy w związku z tym nie powinniśmy się w ogóle martwić o bezpieczeństwo na polskich drogach?
REKLAMA
Stan polskich dróg jest coraz lepszy
Zgodnie z danymi podawanymi przez GDDKiA od 2002 roku do 1 kwietnia 2022 r. w Polsce wybudowano w sumie 4104 km dróg szybkiego ruchu. W tym 1344 km autostrad i 2760 km dróg ekspresowych.
REKLAMA
„Budowa nowych dróg ekspresowych i autostrad jest oczywiście konieczna, niemniej nie rozwiązuje ostatecznie problemu bezpieczeństwa na drogach” – mówi Piotr Obrzud, Dyrektor Oddziału AUXILIA S.A., firmy pomagającej ofiarom wypadków uzyskać adekwatne do poniesionych strat roszczenia – „Dlaczego? Warto się dokładnie przyjrzeć strukturze miejsc, w których dochodzi do wypadków drogowych. Statystyki policyjne za 2021r. podają, że 80% wypadków miało miejsce na tzw. drogach dwukierunkowych z jedną jezdnią, czyli takich, z którymi mamy najczęściej do czynienia. Podczas gdy wypadki na autostradach to tylko 1,6%, a na drogach ekspresowych 1,8%”.
Poza tym w 2021r. znacząca większość, bo 68,6% wypadków zdarzyła się na terenie zabudowanym. Wniosek? Budowa dróg szybkiego ruchu jest istotna, ale niekoniecznie wpływa na liczbę wypadków drogowych, jak się to potocznie przyjmuje.
Polska niechlubnym liderem na tle innych państw UE
W statystykach wypadków drogowych w krajach Unii Europejskiej za 2020 r. Polska ze względu na liczbę wypadków znajduje się na 7 pozycji. Jednak biorąc pod uwagę liczbę zabitych w takich zdarzeniach znajdujemy się już na 3 pozycji z liczbą 2491 ofiar śmiertelnych. Na pierwszym miejscu znajdują się Niemcy, zaraz za nimi Francja, a na czwartym miejscu uplasowały się Włochy.
Należy zwrócić uwagę na znaczne różnice pomiędzy liczbą wypadków a liczbą ofiar śmiertelnych takich zdarzeń, które wskazują jasno jak bardzo bezpiecznie bądź nie okazują się drogi danego kraju.
REKLAMA
I tak, Niemcy posiadają „tylko” 2179 ofiar śmiertelnych przy liczbie wypadków wynoszących znacznie ponad 264 tys. (!). Odpowiednio Włochy podają w statystykach 2395 osób zmarłych w wypadkach przy ponad 118 tys. takich zdarzeń. Polska posiada podobną sumę ofiar śmiertelnych, bo 2491 przy „zaledwie” 23 540 wypadkach samochodowych.
Tak znaczące dysproporcje przekładają się na pierwsze miejsce naszego kraju odnosząc się do wskaźnika zabitych na 100 wypadków w państwach unijnych. Polska w tym rankingu okazuje się być niechlubnym liderem ze wskaźnikiem wynoszącym 10,6. Co oznacza, że na każde 100 wypadków samochodowych w naszym kraju, średnio ginie w nich powyżej 10 osób!
To bardzo mocna pierwsza pozycja, ponieważ drugą zajmuje Dania z parametrem 6,5. To też nie jest mało, ale widać wyraźną różnicę między naszym krajem a resztą wspólnoty europejskiej. Niemcy znajdują się na samym końcu tabeli, a drugie pod względem liczby wypadków Włochy tutaj zajmują 14-tą pozycję.
Takie dane jasno wskazują, że nasz kraj nie uporał się jeszcze z problemem bezpieczeństwa na drogach. Wbrew pozorom, czyli malejącej liczbie wypadków nadal zbyt wiele osób ginie w takich zdarzeniach.
Niepokojące odwrócenie trendu
Jednak jeśli zagłębimy się dalej w analizę, sytuacja okazuje się jeszcze bardziej niepokojąca. Albowiem od 2015 roku wskaźnik osób zabitych przestaje maleć, a zaczyna rosnąć! W okresie od 2012 do 2020 w sumie wzrósł z 9,6 do 10,6. W praktyce oznacza to, że ok. 235 osób więcej rocznie zmarło w wyniku zdarzeń drogowych.
Dlaczego jest źle, skoro jest tak dobrze?
Z oczywistych względów odpowiedź na to pytanie nie będzie prosta i jednoznaczna. Czynników mających wpływ na liczbę wypadów komunikacyjnych istnieje wiele. Chcemy jednak zwrócić szczególną uwagę na kwestię, która nie jest zbyt często brana pod uwagę w opracowaniach dotyczących bezpieczeństwa na polskich drogach. Mowa o świadomości kierowców i ich mentalnym podejściu do prowadzenia swoich pojazdów oraz bezpiecznego bądź nie zachowania podczas jazdy.
Śmiertelnie niebezpieczni kierowcy – główna przyczyna wypadków
Według danych podawanych przez Komendę Główną Policji najczęstszą przyczynę wypadków stanowi wina osób kierujących pojazdem. W 2021 roku ze względu na poczynania kierowców doszło do 20 623 wypadków, czyli 90,4% wszystkich takich zdarzeń. Na drugim miejscu, chociaż z dużo mniejszym wynikiem 5,5%, plasuje się wina pieszych.
Przy czym statystyki jasno wskazują na charakter błędów kierowców, jakie popełniają oni podczas jazdy. Największe zaniedbania stanowią: nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu - 27% oraz niedostosowanie prędkości do warunków ruchu - 25,5%. Pozostałe przyczyny wiążą się również głównie z nieprzestrzeganiem przepisów ruchu drogowego.
Wina kierowcy wydaje się oczywista, skoro rozważamy kwestie wypadków samochodowych. Jednak kierowcy stają się coraz bardziej nieostrożni podczas prowadzenia samochodu, a tym samym coraz bardziej niebezpieczni dla siebie samych, jak i pozostałych uczestników ruchu.
Skąd taka teza? Sytuacja staje się jasna, kiedy spojrzymy na kolejny niepokojący trend. Sukcesywnie -jako przyczyna wypadków - zwiększa się wina osób kierujących pojazdami.
W 2012 roku 81,5% osób kierujących pojazdami ponosiło winę za spowodowanie zdarzenia. Natomiast w roku 2021 odsetek ten wyniósł już 90,4%. Wydawałoby się, że świadomość społeczna związana z bezpieczeństwem na drodze powoli, ale zmienia się na korzyść, jednak 10-procentowy wzrost winy kierowców jako przyczyny wypadków świadczy o czymś zupełnie przeciwnym.
Dlaczego to takie ważne, żeby zmniejszyć liczbę wypadków i ich ofiar?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się banalnie prosta – bo giną w nich ludzie, a ofiary wypadków z poważnymi obrażeniami ciała borykają się z nimi przez wiele lat albo do końca życia. Skutki wypadków odczuwają także najbliżsi.
Jednak poza tym każdy wypadek drogowy i jego skutki wiążą się z ogromnymi kosztami dla państwa, które utrzymuje się z naszych podatków, w związku z czym prosta konkluzja, że także dla każdego z nas.
Ile kosztują nas lekkomyślni kierowcy?
Każdy wypadek oraz związane z nim czynności, działania i okoliczności generują określone koszty, które można dosyć precyzyjnie obliczyć. Składają się na nie praca policji, ratowników i służb porządkowych, koszty medyczne i rehabilitacji, związane z pochówkiem, materialne, prowadzenie spraw karnych, odszkodowania i zadośćuczynienia, a także koszty gospodarcze.
Z wyceny kosztów zdarzeń drogowych w Polsce dla roku 2018 wykonanej przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, wynika, że każdy wypadek drogowy kosztuje państwo polskie 1,4 mln zł! Każda ofiara śmiertelna to 2,4 mln zł, osoba ciężko ranna 3,3 mln zł. Według danych na rok 2018 tzw. koszty społeczne wypadków oraz kolizji drogowych wyniosły razem 56,6 mld zł (same wypadki – 44,9 mld zł)! Co stanowiło całkiem pokaźną część budżetu Polski, bo 2,7% polskiego PKB (koszty wypadków – 2,1% PKB).
Dlatego w interesie nas wszystkich leży zmniejszenie kosztów wypadków samochodowych. Tylko co jeszcze można zrobić w tym zakresie?
Zmiana świadomości kierowców – na pierwszym miejscu
„Mając stale do czynienia z ofiarami wypadków, ale także z winnymi takich zdarzeń, widać wyraźnie, że kierowcy nie zastanawiają się nad skutkami swoich działań.” – o swoich doświadczeniach z uczestnikami wypadków opowiada Piotr Obrzud, Dyrektor Oddziału AUXILIA S.A., firmy wspierającej osoby poszkodowane w wypadkach – „Nie pomyślałem, nie przewidziałem, bardzo żałuję – w taki sposób wypowiadają się kierowcy, z których winy doszło do wypadku. Moja refleksja z takich spotkań jest następująca - to nie są źli ludzie, tylko brak im świadomości tego, jak niebezpieczne faktycznie są wypadki.”. – dodaje Piotr Obrzud z AUXILIA S.A.
Co trzeba zmienić?
Założyć można, że kolejne zaostrzenie kar za łamanie przepisów ruchów drogowego wpłynie na podejście kierowców do jazdy. Wysoka kara za przekroczenie prędkości z pewnością schłodzi zapędy niedzielnych „rajdowców”.
Jednak rzecz może okazać się nie taka prosta. Kluczowa wydaje się być zmiana świadomości społecznej, a co za tym idzie kierowców, co do przestrzegania przepisów. Obecnie jazda zgodnie z przepisami nie jest cool. Poza tym przepisy przepisami, a życie życiem – zwłaszcza wtedy, kiedy pędzimy autem, żeby zdążyć do pracy, czy na ważne spotkanie.
Stąd istotna pozostaje rola mediów w promowaniu bezpiecznej jazdy, jak i samego ustawodawcy. Bardzo ważna może okazać się rola kampanii społecznych w zmianie poglądów na temat jazdy samochodem. Edukacja w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego podejmowana przez organizacje pozarządowe może okazać się niewystarczająca. Warto, żeby ustawodawca podjął rękawicę i wypełnił swoją rolą, realizując działania mające na celu zmianę świadomości społecznej. Tym bardziej, że opłaci się to w konkretnym finansowym wymiarze - zarówno instytucji państwa jako takiego, jak i każdemu, kto porusza się po drogach naszego kraju.
Źródło: materiały prasowe Auxilia
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.