Policja oddała pierwsze auto zabrane pijanemu. I co z tego? Nie ma co robić afery, bo kierowca konfiskaty i tak nie uniknie
REKLAMA
REKLAMA
- Pierwsze skonfiskowane auto kierowcy za jazdę po alkoholu to Volvo
- Nie ma przepisów wykonawczych. Policjanci i prokuratura nie wiedzą, co robić
- Policjanci oddali skonfiskowany samochód. Przepisy o konfiskacie pojazdu nie są martwe?
- Oddawanie aut pijanych kierowców pod opiekę może być obowiązującą procedurą
Od 14 marca 2024 r. w Polsce funkcjonują przepisy, które pozwalają na konfiskowanie samochodów pijanym kierowcom. Nowelizacja została przegłosowana tak naprawdę dwa lata temu. A ma pełnić niezwykle ważną rolę. Chodzi o stworzenie straszaka, który ostatecznie zniechęci kierowców do prowadzenia na podwójnym gazie.
REKLAMA
Taka motywacja jest tym bardziej konieczna, że od 2020 roku obserwujemy ponownie ciągły wzrost liczby zatrzymań pijanych kierowców. W 2023 r. było apogeum! Osób takich było 93 214. To oznacza, że statystycznie każdego dnia wpadało ponad 255 osób. Wynik jest zatem wprost porażający.
Pierwsze skonfiskowane auto kierowcy za jazdę po alkoholu to Volvo
Nowe przepisy nie musiały zbyt długo czekać na realizację. W kilka godzin po ich wejściu w życie, policjanci z Krotoszyna zatrzymali pijanego kierowcę Volvo V40. 46-latek miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. To oznacza, że powinien auto stracić. I rzeczywiście je stracił, ale tylko na kilka godzin. Policjanci postanowili oddać pojazd, ale nie właścicielowi, a wskazanej przez niego "zaufanej osobie".
Nie ma przepisów wykonawczych. Policjanci i prokuratura nie wiedzą, co robić
REKLAMA
Początkowo Volvo V40 z 2015 r. o szacowanej wartości na poziomie 30 tys. zł trafiło na parking depozytowy. I tam tak właściwie zostać powinno. Czemu zatem policjanci je wydali? Bo aktualnie nie ma przepisów wykonawczych do ustawy, które mówiłyby co dzieje się ze skonfiskowanym pojazdem do momentu orzeczenia przez sąd jego przepadku. Policjanci w porozumieniu z prokuratorem nie chcieli zatem narażać Skarbu Państwa na konieczność opłacenia parkingu depozytowego.
Auto zostało wydane "zaufanej osobie", ale nie bezwarunkowo. Osoba ta ma utrzymać pojazd w należytym stanie i musi przedstawić go na każde żądanie czy to policji prokuratury lub sądu. A to nadal nie koniec. Osoba musi dopilnować, aby z pojazdu nie mógł skorzystać zatrzymany kierujący za jazdę po alkoholu i nie może go również sprzedać.
Policjanci oddali skonfiskowany samochód. Przepisy o konfiskacie pojazdu nie są martwe?
Policjanci skonfiskowali samochód prowadzony przez pijanego kierowcę. Ale zaraz... oddali go. Bulwersujące? W żadnym razie. Funkcjonariusze postąpili bowiem słusznie. Tym bardziej że zabezpieczyli los samochodu. Ten poczeka na koniec sprawy w rękach zaufanej osoby. Ta po wyroku pewnie zostanie zobligowana do jego wydania organom skarbowym. Te pojazd zlicytują. Wtedy konfiskata dokona się w stu procentach, a nowe przepisy zadziałają. Nie są zatem martwe.
Bulwersujące w sprawie jest natomiast coś innego. O nowych przepisach poprzedni rząd wiedział od dwóch lat. Nowy wiedział o nich od trzech miesięcy. Niestety żadnemu z nich nie starczyło czasu na przygotowanie przepisów wykonawczych. To dlatego policjanci i prokuratura musieli działać po omacku. To dlatego musieli wypracować sami schemat realizowania przepisów o przedpadku pojazdów.
Oddawanie aut pijanych kierowców pod opiekę może być obowiązującą procedurą
Konkluzja jest taka, że pijani kierowcy wcale nie mogą się poczuć bezkarni. Nowe przepisy mówią o przepadku pojazdu lub nawiązce i obydwie kary są realne. Tym bardziej że nowy schemat działa i się sprawdza. Identycznie postąpili również policjanci z Ustronia Śląskiego. Zatrzymali pijanego kierowcę Audi, zabrali mu pojazd, a następnie oddali go pod opiekę znajomych kierującego na czas konieczny na sądowe rozstrzygnięcie. Podobnie było w Poznaniu w przypadku aż trzech kierowców, w tym jednego zatrzymanego w warunkach recydywy. I tak będą robić też kolejni funkcjonariusze. Przynajmniej na razie.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.