REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Zakup samochodu z Niemiec - praktyki handlarzy

Zakup samochodu z Niemiec - praktyki handlarzy.
Zakup samochodu z Niemiec - praktyki handlarzy.
Fotolia

REKLAMA

REKLAMA

Polacy wciąż chętnie kupują samochody z Niemiec. Na stanu samochodów i sposobu użytkowania ich przez Niemców narosło w Polsce wiele mitów. Wiedzą o tym handlarze sprowadzający samochody z Niemiec i często piszą w ogłoszeniach to, co Polacy chcą przeczytać. Jak jest prawda o tym biznesie?

Zakup samochodu z Niemiec - handlarz wie, co chcielibyśmy przeczytać i usłyszeć

“Sprowadzony z Niemiec, kupiony od pierwszego właściciela, nigdy nie był używany na polskich drogach, w zawieszeniu nic nie puka ani nie stuka, silnik pracuje równo i cicho, czysty i zadbany środek, autentyczny przebieg, bogate wyposażenie…”. W polskich serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych znajdziemy mnóstwo podobnie sformułowanych ofert. I z reguły nie do zakwestionowania są w nich jedynie fragmenty o tym, że auta rzeczywiście przyjechały z Niemiec.

REKLAMA

REKLAMA

Wg opracowanych przez portal Bankier.pl danych z sierpnia 2016 r., najwięcej wystawianych na sprzedaż używanych samochodów w Polsce pochodzi właśnie z kraju naszych zachodnich sąsiadów. W 2015 r. ich udział w rynku stanowił aż 49 proc. Drugie miejsce zajmowały samochody pochodzące z polskich salonów - 31 proc., a ofertę uzupełniały modele sprowadzane z Francji, Holandii, Belgii i USA, z udziałem w rynku od 1 do 6 proc.

Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego opublikował w listopadzie 2016 r. dane mówiące o tym, że zdarzają się miesiące, w których do Polski sprowadzamy 82 tys. używanych aut, zatem rocznie suma może już przekraczać 900 tys.

Zobacz też: Jakie będą nowe stawki akcyzy na samochody w 2017r.?

REKLAMA

Gros ogłoszeń wystawiają zawodowi handlarze. Ich narastający kłopot polega na tym, że polscy klienci stają się coraz bardziej nieufni oraz coraz bardziej samodzielni. Na wyobraźnię działają programy telewizyjne, odsłaniające oszustwa sprzedawców. Najczęściej rzecz polega na zaniżaniu faktycznego przebiegu poprzez cofnięcie licznika. Takie działanie podpada pod Art. 286. § 1. kodeksu karnego: “Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W ogromnej większości przypadków tego typu oszustwa uchodzą sprawcom bezkarnie, ponieważ niewielu nabywców samochodów z zaniżonym przebiegiem decyduje się sądowy spór ze sprzedawcą.

Zdarzają się jednak o wiele bardziej mroczne historie, kiedy okazuje się, że auto - wg oferty i zapewnień handlarza bezwypadkowe lub po nieznacznej szkodzie parkingowej - przeszło poważny karambol.

Sprzedawcy doskonale wiedzą, co chcielibyśmy przeczytać w ogłoszeniu, a potem usłyszeć w rozmowie bezpośredniej. - Każdemu klientowi pasuje przecież bezwypadkowa historia, przebieg do 150 tys. km, bezawaryjność, serwisowanie, garażowanie. Anegdotycznie można by jeszcze spuentować, że Niemiec płakał, jak sprzedawał... - ironizuje handlarz z Jarocina, z którym rozmawiamy o rynku używanych aut w Polsce.

Zobacz też: Jak uzyskać elektroniczne potwierdzenie zapłaty akcyzy

Samochody w dobrym stanie w Niemczech nie są tańsze niż w Polsce

W praktyce rzadko zdarza się, by ktokolwiek sprzedawał samochód w idealnym stanie. A jeśli już to robi, zwykle ma wokół siebie obytych w temacie szwagra, wujka lub kolegę z pracy, kogoś, kto uprzedzi handlarza czy postronnego klienta.

- Nie mogę brać odpowiedzialności za to, co robią inni przedstawiciele branży. Jednak sam nie unikam modeli zepsutych czy nawet powypadkowych. Nawet nie potrafię uzasadnić, w jaki inny sposób ten interes miałby się kręcić. Niemcy oraz działający na ich terenie właściciele komisów nie są przecież naiwni, nie pozbywają się dobrego towaru za bezcen. Ale usługi są u nich nieporównywalnie droższe niż u nas. Dlatego nie wzbraniam się przed sprowadzaniem uszkodzonych aut. Naprawiam je w Polsce, gdzie mam dostęp do tańszych części, tańszej siły roboczej, tańszego w utrzymaniu warsztatu. Kiedy się z tym wszystkim uporam, robię kalkulację i wystawiam ofertę. Wiem jednak, jak ludzie reagują na wieść o tym, że auto było “bite”. Dlatego nie chwalę się tym w ogłoszeniu. Przychodzi na to czas, gdy ktoś poważniej zainteresuje się jedną z moich ofert. Wtedy tłumaczę, co, jak i dlaczego zostało zrobione. Przekonuję, że wykonane prace nie obniżają komfortu i bezpieczeństwa użytkowania pojazdu. A na koniec decyzja zawsze należy do klienta - mówi handlarz z Jarocina.

Nie zgadzają się z nim inni ludzie z tej samej branży, przekonując, że równie dobrze opłaca się interes sprowadzania samochodów, które są w pełni sprawne i nie mają wypadkowej historii.

Zobacz też: Zwrot akcyzy za samochód sprowadzony z UE

Niemcy nie kupują 10 letnich samochodów?

- Niemiecki klient z reguły nie ogląda się już za 10-letnimi czy kilkunastoletnimi modelami, bo po prostu stać go na nowsze. W tym segmencie podaż przebija tam popyt, stąd ceny nie są wygórowane. Tymczasem w Polsce wciąż świetnie się sprzedają Volkswageny, Audi, BMW czy Toyoty, mimo że są w takim samym wieku. Kiedy jestem w stanie udowodnić klientowi, że auto jest zadbane i bezwypadkowe, mogę śmiało narzucić marżę i liczyć na szybki zbyt oraz zysk - zapewnia handlarz z Babimostu. Ile zarabia na jednym sprowadzonym egzemplarzu? - Staram się średnio uzyskać ok. tysiąc złotych przebitki, ale różnie bywa. Czasami trzeba się zadowolić minimalną marżą lub wyjść na zero. W skrajnych przypadkach schodzę poniżej kosztów, albo wstawiam samochód w komis u znajomego handlarza z innego województwa, byle tylko w miarę szybko odzyskać gotówkę. Wiadomo, że więcej próbuję narzucić na samochodzie nowszym i droższym, a mniej na starszym i tańszym. Jeśli w miesiącu uda mi się w ten sposób sprzedać pięć aut, jestem zadowolony – określa.

Zobacz też: Mandat z Niemiec

Samodzielna wyprawa po samochód do Niemiec

- Moja siostra chciała kupić używanego Mini Coopera i poprosiła mnie o pomoc. W internecie przejrzałem wszystkie oferty z woj. lubuskiego, wielkopolskiego, dolnośląskiego i zachodniopomorskiego. Po czym zdecydowałem: Jedziemy do Berlina! - mówi pan Adam, 41-letni zielonogórzanin.

Dlaczego? - Odniosłem wrażenie, że modele dostępne w Polsce albo były “bite”, albo miały cofane liczniki, albo sprzedawcy upierali się przy nierealnych cenach - odpowiada. - Pojechaliśmy w sobotę rano. Objechaliśmy i obeszliśmy popularne place, te największe i te mniejsze z używanymi autami. Jednak siostrze nic nie wpadło w oko. Z pomocą przyszedł mieszkający w Berlinie znajomy. Na naszą prośbę szybko przejrzał w gazetach ogłoszenia prywatnych sprzedawców w najbliższej okolicy, tak namierzyliśmy czerwone Mini z 2004 r. z benzynowym silnikiem o pojemności 1.6 l. Na miejscu okazało się, że stan auta nie budzi zastrzeżeń. Spisaliśmy umowę, zapłaciliśmy gotówką. Było już jednak za późno, żeby pozałatwiać inne formalności. Dlatego w poniedziałek przyjechaliśmy do Berlina ponownie, by wyrobić tymczasowe tablice, ubezpieczenie i dokumenty. Resztę spraw związanych z zarejestrowaniem, ubezpieczeniem i przeglądem technicznym załatwiliśmy w Polsce. Na koniec podliczyłem wszystkie wydatki i porównałem sumę z ofertami dostępnymi w Polsce. Okazało się, że w tym samym roczniku, z takim samym silnikiem i wyposażeniem wprawdzie znalazłbym coś tańszego, lecz w większości wystawione w naszym kraju Mini Coopery były droższe. Dlatego uważam, że wyjazd się opłacił. Nawet gdyby poszukiwania się przeciągnęły i oznaczały kolejne dwie stracone soboty, i tak byłoby warto. Mechanicy orzekli, że trafiliśmy egzemplarz w bardzo dobrym stanie, a siostra jest spokojna o to, że jej Mini Cooper nie ma zaniżonego przebiegu i ukrytej wypadkowej przeszłości - relacjonuje pan Adam.

Zobacz też: Rejestracja samochodu kupionego za granicą w 2017 r.

Jakie opłaty trzeba ponieść podczas sprowadzania samochodu z Niemiec

Ludzie, którzy wyjeżdżają po samochód do Niemiec, najczęściej liczą na to, że wypatrzą dla siebie coś na tzw. placu. Jednak zasadnie jest poprzedzić wyprawę przejrzeniem w internecie anonsów np. na stronach mobile.de lub autoscout24.de.

Już na miejscu, o ile dochodzi do transakcji, trzeba spisać umowę i zapłacić gotówką. Nie opłaca się jednak wymiana złotówek na euro dokonywana na ostatnią chwilę w przygranicznym kantorze. Z reguły chodzi o niebagatelne kwoty, np. 6 tys. euro. Zatem wymiana po korzystniejszym kursie w serwisie internetowym pozwoli zaoszczędzić ok. 1.3 tys. zł w porównaniu do kursów bankowych (wszystkie kursy za serwisem Cinkciarz.pl z dnia 5 grudnia 2016 r.), które na pewno się przydadzą na opłaty warunkujące legalne wywiezienie samochodu z Niemiec. Jeszcze więcej na tym etapie transakcji są w stanie ugrać handlarze, którzy wyprawiają się po kilka pojazdów podczas jednej podróży i posługują się o wiele większymi kwotami. Bardzo atrakcyjne kursy wymiany walut, oszczędność czasu i bezpieczeństwo, dostęp do usługi 24 godziny na dobę i bez ryzyka związanego z otrzymaniem fałszywych banknotów czy błędnym przeliczeniem gotówki gwarantuje im Cinkciarz.pl.

Ludzie doświadczeni w branży doradzają, żeby zabezpieczyć się finansowo na wypadek konieczności pozostania na noc w Niemczech lub nagłej awarii zakupionego pojazdu, stąd warto dysponować większą kwotą niż ta odliczona na zakup oraz niezbędne opłaty.

W Niemczech wystawiane na sprzedaż samochody są już najczęściej wyrejestrowane i nie mają tablic rejestracyjnych. Dlatego z umową kupna-sprzedaży, niemieckim dowodem rejestracyjnym i kartą pojazdu należy się udać do wydziału komunikacji (Zulassungstelle), aby wyrobić tymczasowy dowód rejestracyjny z danymi nowego właściciela (opłata ok. 60 euro) oraz tymczasowe tablice rejestracyjne wraz z krótkoterminowym OC. W tańszej wersji tablice z żółtym paskiem i pięciodniową ważnością kosztują 75 euro, a za droższe z czerwonym paskiem i miesięczną ważnością zapłacimy 200 euro. Dopiero wtedy można wyjechać nabytym autem z Niemiec, albo przetransportować je na lawecie.

Pozostałe formalności załatwia się w Polsce. To tłumaczenie dokumentów, przegląd techniczny, opłata akcyzy w Urzędzie Celnym i wreszcie rejestracja samochodu. Bardzo istotna okaże się na tym etapie znajomość pojemności skokowej silnika w samochodzie, ponieważ przy naliczaniu akcyzy obowiązują stawki - 3.1 proc dla pojemności do 2 tys. cm sześc. oraz 18.6 proc. dla pojemności przekraczających 2 tys. cm sześc. Od stycznia 2017 r. stawki akcyzowe mają się jednak istotnie zmienić. W uproszczeniu, im starszy samochód kupimy i im większa będzie pojemność silnika, tym wyższą akcyzę zapłacimy.

W sumie do ceny samochodu należy doliczyć jeszcze ok. 2 tys. zł plus tyle, ile zapłacimy za stałą polisę ubezpieczeniową w Polsce.

Źródło: Cinkciarz.pl

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

REKLAMA

Moto
Jazda na letnich oponach zimą. Grozi nawet 3000 zł i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego

W Polsce nie ma obowiązku jazdy na zimówkach, ale istnieje zakaz jazdy na letnich oponach w warunkach zimowych. Policja może nałożyć nawet 3000 zł mandatu, zatrzymać dowód rejestracyjny i zakazać dalszej jazdy. Ubezpieczyciel po kolizji może też uznać to za rażące niedbalstwo i żądać zwrotu części wypłaty. Sprawdź, kiedy ryzyko jest największe i jak łatwo wpaść w kłopoty.

Zimowanie motocykla - jak zabezpieczyć jednoślad na zimę, aby odpalił wiosną i uniknąć wydatków?

Koniec sezonu motocyklowego to czas na odpowiednie przygotowanie maszyny do kilkumiesięcznego postoju. Złe zimowanie motocykla może skutkować poważnymi problemami technicznymi wiosną – od wyładowanego akumulatora, przez zardzewiałe tarcze hamulcowe, aż po uszkodzony silnik. Sprawdź, jak profesjonalnie przygotować swój jednoślad do zimy, unikając powszechnych mitów i błędów, które mogą kosztować Cię sporo pieniędzy.

Mandat do 3000 zł za jazdę na letnich oponach w warunkach zimowych i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. Bo to zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu

Czasem można usłyszeć opinię, że w naszym kraju nie ma obowiązku jazdy na oponach zimowych. Ale jest zakaz jazdy na oponach letnich w warunkach zimowych. Wynika on z przepisów ogólnych kodeksu drogowego oraz kodeksu wykroczeń. I podobnie, jak np. za rzucanie pizzą w innych uczestników ruchu można dostać mandat – chociaż też nie jest to wymienione szczegółowo w przepisach. Część kierowców bagatelizuje znaczenie właściwego stanu technicznego samochodu w tym opon, nie zdając sobie sprawy z poważnych konsekwencji, także prawnych, takiego zaniedbania. Polskie prawo nakłada na właścicieli pojazdów obowiązek utrzymania ich w należytym stanie technicznym, a opony jako jedyny punkt styku samochodu z drogą także podlegają kilku przepisom. Niedostosowanie pojazdu do warunków drogowych może skutkować mandatem lub grzywną sięgającą nawet 3000 złotych, zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego, a w skrajnych przypadkach zakazem dalszej jazdy.

Yanosik z rekordowymi wynikami. Spółka zwiększa przychody i zapowiada ekspansję zagraniczną w 2026 roku

Yanosik zakończy 2025 rok z wyższymi przychodami niż w rekordowym 2024 r., zapowiada prezes Adam Tychmanowicz. Po trzech kwartałach spółka osiągnęła 44,2 mln zł przychodów i niemal podwoiła zysk netto. Rośnie liczba użytkowników aplikacji, a spółka rozwija marketplace, urządzenia Yanbox i usługi telemetryczne. W 2026 roku Yanosik planuje śmielsze wejście na rynki zagraniczne.

REKLAMA

ARiMR: od 1 grudnia 2025 r. można składać wnioski o 3 tys. zł na wymianę tachografów. Decyduje kolejność zgłoszeń

ARiMR: od 1 grudnia 2025 r. można składać wnioski o 3 tys. zł na wymianę tachografów. To pomoc de minimis finansowana z KPO. Przyjmowanie wniosków rozpocznie się o godz. 10:00. Do kiedy można je składać? Nie warto jednak czekać, ponieważ o przyznaniu pomocy decyduje kolejność zgłoszeń.

Tymczasowe tablice rejestracyjne – jak je wyrobić, ile kosztują i kiedy są potrzebne?

Tymczasowe tablice rejestracyjne, popularne czerwone blachy, coraz częściej ratują kierowców w sytuacjach, gdy samochód nie może jeszcze dostać stałych numerów. Potrzebujesz ich do przejazdu na przegląd, po zgubieniu tablic albo po zakupie auta z zagranicy. Wyjaśniamy, jak je wyrobić, ile zapłacisz i w jakich sytuacjach warto z nich skorzystać, żeby uniknąć mandatu.

Warszawa wprowadza nowe zasady w komunikacji miejskiej. Koniec leżenia na siedzeniach i blokowania miejsc

Warszawa zaostrza zasady w komunikacji miejskiej. Koniec z zajmowaniem kilku miejsc naraz, kładzeniem się na siedzeniach i traktowaniem fotela obok jak półki na plecak. Rada Miasta wprowadza nowe przepisy, a kontrolerzy dostaną realne narzędzia do reagowania na takie zachowania. Pasażer, który zablokuje miejsce lub podróżuje w pozycji półleżącej, może zostać wyproszony z pojazdu.

Jak przygotować samochód na zimę: sprawdzone porady na śnieg, mróz i sól na drogach

Zima to najtrudniejszy czas dla samochodu: niskie temperatury, śliskie drogi, wszechobecna sól i błoto pośniegowe przyspieszają zużycie podzespołów i sprzyjają awariom. Odpowiednie przygotowanie auta do jazdy zimą znacząco zwiększa bezpieczeństwo i komfort oraz pozwala uniknąć kosztownych napraw. Sprawdź, o co zadbać, zanim spadnie pierwszy śnieg.

REKLAMA

Tankujesz na zapas? Przekroczenie tego limitu to proszenie się o 2000 zł mandatu

Okresowe prognozy o wzrostach cen paliw dyktowane sytuacją na rynkach paliwowych lub kuszące promocje na stacjach skłaniają kierowców do robienia zapasów. Napełnianie kanistrów i przewożenie ich w bagażniku to powszechna praktyka, jednak wielu z nas zapomina, że benzyna i olej napędowy to towary niebezpieczne. Ich transport regulują surowe przepisy, a niewiedza w tym zakresie nie zwalnia z odpowiedzialności. Przekroczenie dozwolonych limitów lub użycie niewłaściwych pojemników może skończyć się karą finansową, która wielokrotnie przewyższy oszczędności wynikające z taniego tankowania.

Sebastian M. robił chip tuning. Właściciele firmy zwiększającej osiągi jego samochodu zeznawali przed sądem

Sebastiana M. spowodował wypadek 16 września 2023 r. na autostradzie A1. Zginęła 3-osobowa rodzina. W jego bmw 850i o ok. 20 procent zwiększono moc silnika oraz dezaktywowano organicznie maksymalnej prędkości. Auto jechało co najmniej 315 km/h.

Zapisz się na newsletter
Wszystko, co ważne dla każdego kierowcy. Zmiany przepisów, mandaty, testy aut, moto porady i wiele innych. Bądź na czasie z tym, co dzieje się w świecie motoryzacji, zapisz się na nasz newsletter.
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

REKLAMA