Diagnosta sprawdzi brak filtra DPF. SKP mogą dostać nowe mierniki zadymienia
REKLAMA
REKLAMA
- Czy auto z wyciętym DPF przejdzie przegląd?
- Przeglądy po nowemu. Diagności będą mierzyć cząstki stałe
- Nowy miernik wykryje też brak konwertera SCR
- Czemu stary dymomierz nie bada obecności DPF-a?
- Co w sytuacji, w której auto z wyciętym DPF nie przeszło przeglądu?
Filtr cząstek stałych DPF jest jednym z bardziej problematycznych elementów współczesnych diesli. Podczas miejskiej eksploatacji zapycha się i utrudnia jazdę. Co zatem robić kierowcy? Na ogół inwestują 1500 zł i filtr usuwają. To jednak nie jest legalne...
REKLAMA
Czy auto z wyciętym DPF przejdzie przegląd?
REKLAMA
Usunięcie filtra DPF zmienia skład spalin samochodu. W skrócie sprawia, że silnik przestaje spełniać wymogi homologacyjne. Tak wykonanej modyfikacji nie da się w żaden sposób zalegalizować. To z kolei tworzy poważny problem dla kierowcy. Bo samochód nie powinien przejść corocznego badania technicznego.
Tyle jednak teoria. W praktyce rzadko się zdarza, aby usunięty DPF stał się powodem nieprzedłużenia ważności przeglądu. Powód? Diagności mają związane ręce. Nie mają jak zbadać obecności DPF-a. Warsztatu usuwające filtr tworzą metalowe zaślepki. Układ wydechowy wygląda tak, jakby osadnik był cały czas zamontowany. Diagnosta podbija zatem przegląd, a kierowca ma kolejny rok z głowy.
Przeglądy po nowemu. Diagności będą mierzyć cząstki stałe
REKLAMA
Sytuacja już wkrótce może jednak ulec zmianie. Bo o nowe podejście wnoszą też sami diagności. Od pewnego czasu prowadzą rozmowy z Ministerstwem Infrastruktury na temat nowych rozwiązań w czasie przeglądów. Chcą otrzymać kolejne narzędzia i możliwość ich użytkowania. Opowiadał o tym m.in. prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów – Marcin Barankiewicz w rozmowie z redaktorami serwisu Interia Motoryzacja. O co konkretnie postulują diagności? O "wprowadzenie na wyposażenie SKP nowych urządzeń – liczników cząstek stałych – do badania pojazdów z silnikami diesla, spełniających normy Euro 5 i wyższe".
Zastosowanie takiego urządzenia pozwala na ocenienie ilości cząstek stałych emitowanych przez pojazd wraz ze spalinami. Na tej podstawie diagnosta będzie w stanie precyzyjnie ocenić czy filtr DPF znajduje się w układzie wydechowym diesla, czy został z niego przez kierowcę usunięty.
Nowy miernik wykryje też brak konwertera SCR
Wprowadzenie nowych urządzeń do stacji kontroli pojazdów oznacza jednak szerszy problem dla właścicieli aut z silnikami diesla. Bo liczniki są w stanie określić nie tylko ilość cząstek stałych PM, ale także i tlenków azotu NOx. W efekcie na podstawie prostego badania mogą stwierdzić czy w pojeździe prawidłowo działa np. konwerter katalityczny SCR AdBlue.
SCR jest tu kluczowy, bo to kolejny eko-kaganiec, który jest usuwany przez kierowców po pojawieniu się pierwszych problemów z autem. To też kolejna modyfikacja, która zmienia skład spalin i tym samym sprawia, że auto nie spełnia wymogów homologacyjnych. W skrócie diesel bez SCR również nie powinien przejść przeglądu. I po wprowadzeniu nowego miernika w SKP z pewnością przeglądu przechodzić nie będzie.
Czemu stary dymomierz nie bada obecności DPF-a?
W sprawie powstaje jeszcze jedno pytanie. Po co diagnostom licznik cząstek stałych, skoro mają do dyspozycji dymomierze? Bo dymomierze nie są skuteczne w przypadku silników diesla spełniających normę emisji spalin od Euro 5. Urządzenie bada przepuszczalność światła w spalinach. To nie pozwala na stwierdzenie obecności cząstek stałych, a jedynie poziom zadymienia spalin według skali procentowej Hartridge'a. Dla nowoczesnego diesla próba zawsze zakończy się z wynikiem dobrym.
Co w sytuacji, w której auto z wyciętym DPF nie przeszło przeglądu?
Załóżmy, że nowe i precyzyjne dymomierze pojawiły się w stacjach kontroli pojazdów. Załóżmy też, że badanie przeprowadzone przez diagnostę wykazało brak DPF-a, brak SCR-a lub obydwu układów jednocześnie. Co dalej? Pojazd nie przejdzie badania technicznego, a kierowca będzie miał poważny problem. Bo bez ponownego montażu tych układów o pozytywnym wyniku może jedynie pomarzyć. A ponowny montaż filtra DPF czy konwertera SCR oznacza kilka tysięcy złotych kosztów.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.