Co kryzys nad Morzem Czerwonym oznacza dla branży motoryzacyjnej? Raczej kolejne problemy...
REKLAMA
REKLAMA
- Kryzysy niewiele uczą producentów aut w Europie...
- Co kryzys nad Morzem Czerwonym oznacza dla branży motoryzacyjnej w Europie?
- Czy z uwagi na kryzys nad Morzem Czerwonym ceny aut wzrosną?
Kryzys nad Morzem Czerwonym jest przede wszystkim związany z problemami z dostawami morskimi. Statki przepływające przez ten region regularnie atakują bowiem rebelianci Huti. To oznacza mniej pewne transfery i rosnące koszty. Branża motoryzacyjna w Europie staje zatem przed kolejny wyzwaniem.
REKLAMA
Kryzysy niewiele uczą producentów aut w Europie...
REKLAMA
Generalnie europejska gospodarka jest przygotowana na ograniczenie łańcucha dostaw. Dotyczy to jednak głównie rynku dóbr trwałego użytku i odzieży. Motoryzacja już tyle szczęścia nie ma. Jak można przeczytać w raporcie Allianz Trade, "przy bardzo niskim wskaźniku zapasów do sprzedaży (15,7, poniżej europejskiej średniej dla całej branży wynoszącej 20,6 i znacznie poniżej amerykańskiej średniej motoryzacyjnej wynoszącej 43,5), sektor ten jest bardzo wrażliwy na potencjalne wstrząsy podażowe wynikające z kryzysu nad Morzem Czerwonym".
Taka sytuacja oznacza tylko jedno. Europejscy producenci samochodów i części nie wyciągnęli żadnych wniosków z pandemicznych ograniczeń handlowych. Wrócili do starych przyzwyczajeń, bo zaślepieni poprawiającą się sytuacją, znowu przestali dostrzegać potencjalne zagrożenia. Nie zadbali zatem o zapasy magazynowe.
Co kryzys nad Morzem Czerwonym oznacza dla branży motoryzacyjnej w Europie?
Kryzys nad Morzem Czerwonym spowoduje kryzys także w europejskiej produkcji pojazdów. A właściwie to już spowodował. Jak można przeczytać w raporcie Allianz Trade, "niektórzy producenci oryginalnego sprzętu (OEM) zostali nawet zmuszeni do wstrzymania produkcji z powodu opóźnień w dostawach wynikających z konfliktu na Bliskim Wschodzie". To oznacza realne straty i ponowny wzrost cen. Choć z tym wzrostem cen akurat nie ma co szaleć. Zwłaszcza że tym razem konkurencja była mocniej przewidująca. W efekcie firmy z USA czy Azji są na sytuację lepiej przygotowane.
Czy z uwagi na kryzys nad Morzem Czerwonym ceny aut wzrosną?
REKLAMA
Amerykańscy i chińscy producenci części OEM mają odpowiednie zapasy magazynowe. Mogą produkować dalej. Aby je zatem upłynnić, będą obniżać ceny pojazdów. Szczególnie tych elektrycznych. Wojna cenowa będzie bolesna dla europejskich marek. Nie mogą jednak jej odpuścić. Inaczej stracą udział w rynku. Udział, którego za rok czy dwa mogą już nie odzyskać. To oznacza zatem, że o ile dla producentów samochodów z Europy sytuacja ekonomiczna może się stać dramatyczna, o tyle klienci całe szczęście mogą nie stracić.
Wojna cenowa sprawi, że producenci gorzej przygotowani na zerwanie łańcuchów dostaw z uwagi na kryzys nad Morzem Czerwonym nie będą mieli wyjścia. Będą musieli zaabsorbować znaczną część wzrostu kosztów transportu. Jak przewiduje Allianz Trade, nie przerzucą ich na konsumenta końcowego. I to dla kierowców stanowi bez wątpienia dobrą informację.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.