Nowy pomysł rządu - obowiązkowe kaski dla rowerzystów
REKLAMA
REKLAMA
Od 2015 działają przepisy nakazujące policji zabranie prawa jazdy w sytuacji, gdy kierowca przekroczy prędkość o 50 km/h w terenie zabudowanym. Drogówka ma powody do zadowolenia - według statystyk Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji z 2017 roku, na polskich drogach zginęło o 224 osób mniej w porównaniu z rokiem 2016. Tym bardziej rządzący mają pretekst, by wprowadzać kolejne zaostrzenia, jak np. karanie minimum dwuletnim więzieniem sprawcę śmiertelnego wypadku, który był pod wpływem alkoholu.
REKLAMA
REKLAMA
W kwietniu ub.r. powstał zespół specjalistów m.in. z Ministerstwa Infrastruktury, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Cyfryzacji oraz MSWiA. Razem badają dziesiątki spraw karnych dotyczących bezpieczeństwa na polskich drogach. Pierwszym pomysłem jest zmniejszenie limitu prędkości w terenie zabudowanym w godzinach nocnych – z dotychczasowych 60 do 50 km/h. Najważniejszą zmianą ma być nakaz noszenia kasku przez dzieci podczas jazdy na rowerze. Eksperci z zespołu przywołują przepisy z innych krajów. Dla porównania w Austrii do 12 roku, w Szwecji do 15 roku, a w Czechach dzieci nawet do 18 roku życia mają obowiązek jazdy w kasku.
Taki przepis może poprawić bezpieczeństwo na drogach, ale wciąż należy uczyć cyklistów i kierowców, jak żyć wspólnie w miastach. Kierowcy nie są niewinni, rowerzyści też mają trochę na sumieniu. Ta druga grupa powinna bardziej uważać i nie czuć się jak grupa uprzywilejowana na ulicach. Bezrefleksyjne wjeżdżanie na skrzyżowanie, ignorowanie czerwonych świateł, jazda po chodniku pełnym przechodniów – to najczęstsze przewinienia rowerzystów.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.