Koń roboczy
REKLAMA
REKLAMA
Większość osób poszukuje samochodu, który przewiezie ich z punktu A do B, dźwigając rodzinę i jej bagaże lub firmowy towar. Takie osoby nie poszukują awangardy, a sprawdzonych rozwiązań. Volkswagen Passat B5 w momencie swojego debiutu w 1997 dla wielu Polaków był tylko marzeniem. Jednak teraz, po 13 latach, obywatel o średnich zarobkach może sobie pozwolić na jego zakup.
REKLAMA
Zobacz także: Opinie kierowców o Volkswagenie Passacie
Model B5 był przełomowy dla historii Passata. Volkswagen przeszczepił do swojej flagowej limuzyny podzespoły Audi, m.in. wielowahaczowe zawieszenie i technologię cynkowania nadwozia. Dla klientów o wysokich wymaganiach niemiecki koncern oferował modele z bardzo bogatym wyposażeniem, a od 1999 również napęd na cztery koła. Układ ten początkowo nazywany był Synchro, później przemianowano go na 4motion – nazwa ta używana jest do dziś. Nawet w wersji podstawowej wyposażenie auta nie pozostawiało wiele do życzenia, a proste i ergonomiczne wnętrze stało się jednym ze znaków rozpoznawczych serii B5. W nieciekawym nadwoziu mogło zmieścić się 5 osób i 500 litrów bagażu. Mimo to wyższe (lub otyłe) osoby mogą mieć problem z miejscem na nogi, szczególnie zasiadając na miejscu kierowcy.
Silniki
Pod maską pojawiła się szeroka gama jednostek napędowych. Poza benzynowymi motorami 1.8 i 2.8 litra (z pięcioma zaworami na cylinder), klienci Volkswagena mieli również do wyboru słabsze jednostki 1.6 i 1.8 których moc wynosiła od 100 do 125 KM. Topowa wersja W8 miała pod maską prawdziwy generator mocy – 275 konny silnik, który miał niestety tendencje do samozapłonów i usterek mechanicznych. Nie podlega dyskusji, że jednym z powodów dla których Passat stał się ulubieńcem polskiej klasy średniej, są silniki Diesla, a wśród nich osławiona jednostka 1.9 TDI. Jego charakterystyczny „klekot” uspokaja niejednego nabywcę, oferując nie tylko przyzwoite osiągi, ale również niskie spalanie.
Uwaga na graty
Niestety popularność Passata doprowadziła do sytuacji, w której na rynku pojawiła się masa egzemplarzy z rozmaitymi usterkami technicznymi. W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na stan wielowahaczowego zawieszenia, którego naprawa jest bardzo kosztowna. Warto też bacznie przyjrzeć się turbinie – jakiekolwiek nieszczelności, hałasy lub chwilowe braki mocy mogą świadczyć o jej złym stanie. Koszt naprawy to często 1/5 kosztu zakupu auta! W przypadku silnika TDI warto sprawdzić działanie przepływomierza. Podczas zakupu należy też pamiętać, że bogate wyposażenie cieszy tylko wtedy, gdy działa poprawnie. Drobne, ale irytujące usterki wyposażenia elektrycznego to częsty problem Passatów.
Zobacz także: Rozważny i... niedoceniony
VW Passata z lat produkcji 1997–2000 można kupić już za około 16 tysięcy złotych. Jednak zwykle taki egzemplarz od początku wymaga dodatkowych nakładów finansowych. W rezultacie przy zakupie Passata warto mieć przygotowanych od 20 do 22 tysięcy złotych. Droższe egzemplarze z napędem 4motion lub bogatym wyposażeniem seryjnym będą wymagały kolejnych 3-4 tysięcy złotych. Samochody po faceliftingu (roczniki 2000–2005) to wydatek rzędu 30-32 tysięcy złotych.
REKLAMA
REKLAMA