Test Chevrolet Aveo: Marzenie działkowca
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Mały Chevrolet wygląda przy tym całkiem nowocześnie ze swoją dużą atrapą chłodnicy, skośnymi reflektorami i dynamicznymi przetłoczeniami blach. Jednak nasza testówka nie pretenduje do grona wersji o sportowej stylizacji chociażby z uwagi na to, że stoi na kołach ze stalowymi felgami o niewielkiej średnicy, a i jej wiśniowy kolor do wyczynu raczej nie przystaje. Okazało się, że nie tylko wygląd zadecydował o zaklasyfikowaniu auta przez nas do kategorii „marzenie działkowca”.
REKLAMA
Wnętrze Aveo może nie zaskakuje, ale robi pozytywne wrażenie. Deska rozdzielcza zbudowana jest na podstawie sprawdzonych założeń i z wyglądających dobrze, ale twardych w dotyku materiałów. Są duże przyciski i gałki, ale jest też dość archaiczny, monochromatyczny wyświetlacz radia i centralny zegar pod szybą, element typowy dla aut z koreańskim rodowodem. Siedzenia przednie mają dobre trzymanie boczne, choć dość krótkie oparcia i siedziska. Nie ma jednak co narzekać – i tak w swojej klasie wnętrze Aveo stoi wysoko w rankingu. Tylko kierownica jest zbyt cienka w dotyku – dla mężczyzn, bo kobiety będą z tego raczej zadowolone. Cieszy wydzielone miejsce odpoczynku dla prawej stopy.
Zobacz też: Opinie kierowców o Chevrolecie Aveo
REKLAMA
Tylna kanapa oferuje wystarczającą ilość miejsca na nogi i nad głową i jest przewidziana dla trzech dorosłych osób, choć tej siedzącej pośrodku może przeszkadzać spory tunel środkowy. Bagażnik nie jest duży, chociażby przez wystające nadkola. Pojemność 220 litrów może wystarczyć jednak dla działkowca, szczególnie, że więcej dóbr przewieźć można po złożeniu oparcia kanapy, uzyskując niemal 1000 litrów pojemności, ale niestety bez płaskiej podłogi. Schowki dostępne w kabinie mieszczą się w standardzie aut podobnej wielkości, choć niektórzy konkurenci oferują więcej pomysłowych rozwiązań – oczywiście nie za dar
Silnik 1.2 dysponuje mocą 84 koni, które raczej trudno zmusić do galopu. I nie jest to wcale wpływ ich pokarmu, którym w tym przypadku jest gaz LPG dostarczany przez system uznanej na rynku, włoskiej firmy BRC, bo benzynie Aveo jest tak samo średnio dynamiczne, co tylko dobrze świadczy o jakości instalacji gazowej. Wina leży po stronie skromnego maksymalnego momentu obrotowego wynoszącego 114 Nm osiąganego dopiero przy 3800 obrotach. W praktyce auto przyspiesza powoli, a długie przełożenia ostatnich biegów można docenić dopiero podczas jazdy w trasie. Elastyczność nie istnieje, a lekki zryw można poczuć dopiero po wkręceniu silnika na wysokie obroty, co oczywiście skutkuje nadmiarem wrażeń akustycznych.
Zobacz też: Test: Chevrolet Cruze hatchback – namiesza w klasie Golfa?
Zawieszenie Aveo jest oparte na sprawdzającej się w krajowych warunkach parze: McPherson z przodu plus belka skrętna z tyłu. Nastawione jest na komfort, co dla przeciętnego działkowca będzie nie lada zaletą, którą zauważy on natychmiast po zjechaniu z asfaltu na polną czy leśną dróżkę. Auto w zakrętach pokonywanych z większą prędkością potrafi malowniczo się przechylić, a przy gwałtownym hamowaniu lekko myszkować po drodze, ale nikt, kto oswoi się z charakterystyką napędu tej wersji, nie będzie przecież narażał samochodu na takie ekstremalne sytuacje.
Aveo nie jest najmniejsze w rodzinie Chevroleta. Tę role pełni Spark, w najnowszej wersji wygrywający w wielu konkurencjach ze swoim starszym bratem. Aveo nie jest też szokująco tanie, gdyż w testowanej wersji Base+ zawierającej między innymi cztery poduszki, klimatyzację i radio z mp3 kosztuje ponad 47 tysięcy. Prawdziwe oszczędności zaczynają się już po zakupie, gdyż autko zadowala się maksymalnie 7 litrami gazu na setkę, więc nawet na oddaloną, podmiejską działkę można wybierać się częściej, niż innym samochodem. Jego zakup wspiera też pracowników polskich fabryki, co nie jest bez znaczenia w czasach solidarności społecznej.
Zobacz też: Test Chevrolet Orlando: American style
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.