Test Nissan Navara: drwal w garniturze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Zmyślność narodu greckiego tylko nieznacznie ustępuje polskiemu. Wjeżdżając do kraju Apollina i Ateny łatwo zauważyć, że z dachu prawie każdego budynku wystają zbrojeniowe pręty. Wygląda to tak, jakby właściciel budynku lada moment miał dobudowywać nową kondygnację. Tymczasem pręty są już dawno zardzewiałe, dach obłożony dachówką, a właściciel płaci niższe podatki ze względu na ulgę remontową.
REKLAMA
Nissan Navara w mieście wygląda podobnie jak ziejące w niebo zbrojeniowe pręty na dachach kurortów wypoczynkowych. Jest jakby nie na miejscu. Tymczasem na co drugim skrzyżowaniu w Warszawie trudno jest nie zauważyć pięciometrowego japońskiego kolosa, najczęściej z zabudową przedziału załadunkowego. Powód jest prosty, otóż Navara wychodzi z fabryki homologowana jako auto ciężarowe, odliczenie VAT-u od zakupu i paliwa jest jakby naturalną konsekwencją posiadania takiego auta. To typowa ciężarówka do pracy, która w firmie służy do zarabiania pieniędzy, a nie do wygodnego wożenia prezesa i jego rodziny. Prawda? Nieprawda.
Zobacz też: Test Kia Sorento: Koreanka wagi ciężkiej
Navara bowiem łączy w sobie tak naprawdę dwa różne samochody. Tylną część Navary zajmuje przedział ładunkowy. Tak jak w każdym prawdziwym pickupie, na pakę ładujemy krowę, na tylne siedzenie psa, a za tylną szybą mocujemy strzelbę. Jeśli jednak wyrzucimy krowę i psa, a strzelbę schowamy, to okaże się, że jest to wygodne auto do codziennego podróżowania, choć o wiele większe od pozostałych uczestników ruchu. Przednia część auta, do punktu w którym kończy się kabina pasażerska, to tak naprawdę Nissan Pathfinder ze swoim dość luksusowym i wygodnym wnętrzem. Wydaje się, że jest to uniwersalny samochód, którym równie łatwo przewieziemy betoniarkę na budowę, co rodzinę na świąteczny obiad. Tak właśnie Navarę widzi wiele osób, co jest głównym powodem dobrej sprzedaży. Jest jednak kilka małych „ale”, o czym za chwilę.
Nadwozie
Tak dużą popularność Navara zawdzięcza też wyglądowi. Ma masywny, wręcz muskularny przód, kanciastą kabinę i godną pickupa pakę. W zależności od wersji, w przedziale pasażerskim zmieszczą się dwie lub cztery osoby. Wersja Double Cab ma czworo drzwi i drugi rząd siedzeń, natomiast King Cab za fotelami kierowcy i pasażera ma tylko odrobinę miejsca na drobne graty, za to większy przedział ładunkowy.
Zobacz też: Test Mazda CX-7: Amerykanka w Warszawie
REKLAMA
Skoro już mowa o pace, to jest ona dość przyzwoitych wymiarów. Jej długość zależy od wersji kabiny: King Cab ma 186 centymetrów, zaś Double Cab 161. Szerokość między burtami wynosi 157 centymetrów, a w najwęższym punkcie między tylnymi nadkolami 113 centymetrów. Burty są z kolei wysokie na 45 centymetrów. Maksymalna ładowność wynosi 845 kilogramów. Jako wyposażenie dodatkowe zamówić można pakę z aż pięcioma szynami po obu stronach podłogi i na burtach. Do samych szyn mocujemy wtedy specjalne kotwy, do których możemy przywiązać liny mocujące ładunek – i hajda. Przestrzeń załadunkowa jest otwarta, dlatego wiele osób decyduje się na kupno osobnej zabudowy.
Słowo ostrzeżenia: jak dobrze zabudowa by nie wyglądała, przestrzeń ładunkowa nigdy nie będzie szczelna. W serwisie Nissana krąży do dziś anegdota o kliencie, który zostawił w aucie na noc pokaźną ilość papieru. W nocy padało, papier zamókł, a wściekły właściciel przyjechał do serwisu z awanturą. Niestety, szczelności paki nie tylko nikt nie gwarantował, ale nawet nigdy nie planował, już sama tylna klapa ma widoczne szczeliny przy kontakcie z burtą. Trzeba o tym pamiętać i nie traktować Navary jak dużego kombi.
Wnętrze i wyposażenie
Jak wcześniej wspomniałem, kabina pasażerska w Navarze pochodzi prosto z Nissana Pathfindera. Jest więc wygodnie i dość luksusowo, choć zarazem plastikowo i bez polotu. Utylitarny charakter auta przebija się z wnętrza, choć na pewno Navara jest autem o wiele wygodniejszym niż przeciętny pickup. Testowane przez nas auto to Double Cab, wyposażone więc w drugi rząd siedzeń. Z przodu miejsca jest dużo, a fotele są bardzo wygodne, choć trzymania bocznego za dużo tam nie znajdziemy. Z drugiej strony nikt na Nurburgring Navarą nie będzie się wybierał, nie ma więc z tym problemu.
Kolumna kierownicza jest niestety regulowana tylko w jednej płaszczyźnie. Z miejscem nieco gorzej jest z tyłu, siedziska drugiego rzędu foteli są krótkie, a oparcia postawione prawie pionowo. Nie jest to więc zbyt wygodne miejsce. Drwal w drodze na wyręb lasu w Ohio narzekać nie powinien, ale nasza teściowa zapewne żyć nam nie da. Jeśli zatem Navarę na co dzień użytkować będzie kierowca i maksymalnie jeden pasażer, problemu nie będzie. Drugi rząd foteli jednak jest już raczej małą ławką.
Zobacz też: Test Toyota Land Cruiser: brontozaur na antypodach
Codzienne użytkowanie Navary wiąże się też z nieco innym problemem. Otóż pojechałem do hipermarketu na cotygodniowe zakupy. Z wózkiem pełnym siatek stanąłem przed Navarą i… nie wiedziałem, co zrobić. Nie zdecydowałem się wrzucić ich na pakę z prostego powodu - nie ma ich tam jak zamocować, więc na pierwszym zakręcie siaty przetoczyłyby się stylowo przez przedział bagażowy wielkości małego pokoju i rozbiły o burtę. W „zwykłym” aucie tego problemu nie ma, bagażniki są małe i wyłożone wykładziną. Drobne rzeczy można ułożyć tak, aby nie przemieszczały się podczas jazdy.
W Navarze jest to o wiele trudniejsze, ostatecznie część ładunku wylądowała na tylnej kanapie, a część na podłodze. Z kolei ja, mając nadzieję, że jajka nie zmienią się w jajecznicę instant, ruszyłem do domu. To kolejny problem z użytkowaniem Navary w mieście, paka, która doskonale nadaje się do wożenia chrustu i drwa niekoniecznie pozwala na wygodne przewiezienie kilku siatek ze sklepu do domu. Szczerze podziwiam właścicieli Navary, którzy walczą z tą przypadłością z uśmiechem na ustach.
Zobacz też: Toyota Land Cruiser: jaką wybrać? Poradnik
Oferta wyposażenia dodatkowego jest dość bogata. Standard to topowy Platinum, w kabinie jest więc skórzana tapicerka, nawigacja z wbudowanym twardym dyskiem, tempomat, kamera cofania, bluetooth, wejście USB, odtwarzacz DVD i sterowanie głosem.
Napęd i zawieszenie
Obecnie Navara sprzedawana jest w dwóch wersjach silnikowych. Obie to diesle, jeden o pojemności 2,5 litra, mocy 190 KM i momencie obrotowym 450 Nm, a drugi to widlasta szóstka o pojemności 3. litrów, mocy 231 KM i momencie obrotowym 550 Nm. W testowanej wersji był silnik 2,5-litrowy i jest on zupełnie wystarczający. Przyspieszenie do setki wynosi 11,1 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 180 km/h. Jak na auto mierzące 5 metrów, o aerodynamice przypominającej szafę, jest to zupełnie niezły wynik. Trzylitrowa V6. brzmi zachęcająco, ale tylko do momentu, kiedy zajrzymy do cennika, gdyż jest droższa aż o 30 tysięcy złotych. Tak, dobrze czytacie. Spalanie podczas testu wyniosło około 12 litrów na sto kilometrów w mieście. Skrzynia biegów to 5-stopniowy automat, dość ospały, ale kulturalny.
Zobacz też: Nissan Murano: jakiego wybrać? Poradnik
Nissan Navara jest oparty o ramę. Z przodu zawieszenie pochodzi z Pathfindera, z kolei z tyłu sztywny most jest przymocowany do ramy resorami piórowymi. To spartańskie rozwiązanie sprawdza się dobrze w autach ciężarowych, auta osobowe jednak już dawno przeszły na bardziej komfortowe, bezpieczniejsze i zaawansowane układy wielowahaczowe. Na drodze Navara jednak prowadzi się bardzo poprawnie, trudno jest wytrącić ją z równowagi, a ewentualne problemy są szybko korygowane przez ESP.
Pickupy są w większości przypadków przystosowane do radzenia sobie nawet w trudniejszym terenie i Navara nie jest tu wyjątkiem. Auto posiada układ napędu na cztery koła z dołączaną przednią osią. Co ważne, podczas jazdy po asfalcie z napędu na cztery koła nie wolno korzystać, brak jest środkowego dyferencjału. Podczas ciasnych manewrów po asfaltowym parkingu z uruchomionym układem 4x4 łatwo o uszkodzenie drogich elementów napędu. Po wjechaniu w teren uruchomienie napędu na cztery koła jest już jak najbardziej wskazane, a gdyby okazało się niewystarczające, dostępny jest też reduktor i blokada dyferencjału tylnej osi.
Zobacz też: Kombi dla wybranych
W takiej konfiguracji Navara poradzi sobie nawet w dość trudnym terenie, choć problemem jest niezbyt wielki (wynoszący 18 stopni) kąt rampowy, wynikający jednak głównie nie z niskiego prześwitu (w Navarze to 23,3 centymetra), a z długości auta. Nissan Navara mierzy 5,3 metra, a rozstaw osi to 3,2 metra. Kąt wejścia to 32 stopnie, a kąt zejścia 20 stopni. W praktyce Navara żadnego rajdu dla aut terenowych nie wygra, jest zbyt wielka i ciężka (waży prawie dwie tony). Przewiezienie jednak 800-kilogramowego ładunku przez las nie będzie sprawiało problemów.
Przeczytaj poradnik kupującego: Nissan Navara - jakiego wybrać?
Podsumowanie i ceny
Navarę kupią raczej osoby mające możliwość odzyskania VAT-u. Cena (brutto, bez promocji) wersji podstawowej to 98 500 zł (King Cab) lub 105 500 (Double Cab). Najlepiej wyposażona wersja Platinum z trzylitrowym dieslem kosztować będzie 179 000 zł. Testowana wersja Double Cab Platinum z 2,5-litrowym dieslem i automatyczną skrzynią biegów to wydatek rzędu 149 000, choć oczywiście dojdą do tego jeszcze różnego rodzaju zniżki i promocje.
Niestety popularność Navary w Polsce wynikła bardziej z powodów podatkowych niż z faktycznej jakości auta. Wielu właścicieli Navary narzeka na awaryjność różnych elementów. Problemy sprawiają często elementy układu jezdnego, np. podczas gwałtownego ruszania skrzynia biegów może uderzyć o ramę, co może skończyć się pęknięciem obudowy.
Zobacz też: Yeti Przyjaciel
Nissan Navara nie jest ani autem osobowym, ani terenowym. Stworzona została z myślą o pracy. W USA pickup to auto obrośnięte legendą, podstawowy środek transportu farmerów i małych przedsiębiorców. W Europie pickup to raczej fanaberia i zabawka, choć nie ukrywam, że wyjątkowo atrakcyjna. Pamiętać jednak należy o kilku dość istotnych sprawach.
Po pierwsze, jest to auto ciężarowe z fabryczną homologacją. Rejestrując je na firmę odliczymy pełen VAT (nawet w 2011 i 2012 roku) od zakupu i od paliwa, jednak nie oszukujmy się, nigdy nie będzie to wygodne kombi. To pickup, koń roboczy terenów wiejskich.
Po drugie, przedział załadunkowy pickupa nie jest szczelnym bagażnikiem do trzymania cennych rzeczy. Zabudowę możemy dokupić bez problemu, nie będzie ona jednak ani szczelna, ani zabezpieczona przed ewentualnymi włamywaczami.
Zobacz też: Nissan NV 200 Combi: auto rodzinne?
Po trzecie, układ napędu na cztery koła nie ma centralnego dyferencjału. Uruchomienie układu 4x4 na twardej drodze może skończyć się uszkodzeniem napędu, a naprawy są dość drogie. Na asfalcie jeździmy tylko i wyłącznie w trybie 2WD, czyli z napędzaną tylną osią.
Jeśli jesteśmy w stanie przeboleć też mało wygodny drugi rząd siedzeń (lub możemy w ogóle z niego zrezygnować), brak praktycznego bagażnika na drobiazgi (choć na liście dodatkowych opcji jest tzw. „skrzynia na narzędzia”, ale korzystanie z niej przypomina korzystanie z bakisty na jachcie), warto się nad Navarą zastanowić.
Dane techniczne:
Długość: 5396 mm
Szerokość: 1848 mm
Wysokość: 1913 mm
Rozstaw osi: 3200 mm
Masa: 2000 kg
Dopuszczalna masa całkowita: 2805 kg
Maksymalna ładowność: 805 kg
Masa przyczepy hamowanej: 3000 kg
Masa przyczepy niehamowanej: 750 kg
Maksymalna masa ładunku na bagażniku dachowym: 56 kg
Kąt wejścia: 32
Kąt zejścia: 18
Kąt rampowy: 20
Skrzynia biegów: automatyczna 5-biegowa
Napęd: tylni, 4x4 z dołączaną osią przednią, reduktorem i blokadą tylnego dyferencjału
Typ silnika: turbodiesel
Liczba cylindrów: 4
Pojemność silnika: 2488 ccm
Moc silnika: 190 KM / 4000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 450 Nm / 2000 obr./min
Prędkość maksymalna: 178 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 10,7 s
Zużycie paliwa: 9 l / 100 km
Pojemność zbiornika paliwa: 80 l
Przeczytaj poradnik kupującego: Nissan Navara - jakiego wybrać?
REKLAMA
REKLAMA