Jak jeździć w górach zimą?
REKLAMA
REKLAMA
Jednym z najpoważniejszych zagrożeń na górskich drogach są oblodzenia. Jedne powstają w wyniku topnienia śniegu pod wpływem słońca i zamarzania nocą powstałej z niego wody. Inne pojawiają się na mostkach i nad przepustami dla wody, zrobionymi pod drogą. Jeszcze inne, bardzo groźne, tworzą się po opadzie deszczu, kiedy na pokrytą cienką warstwą lodu drogę spadnie śnieg.
REKLAMA
Zobacz również: Jak przygotować się do jazdy w górach zimą?
REKLAMA
Gdy istnieje choć cień podejrzenia, że droga może być oblodzona, nawet tylko na krótkich odcinkach, podczas jej pokonywania zachować szczególną ostrożność, jechać możliwie wolno i – podczas zjazdów ze wzniesień nie dopuszczać do rozpędzanie a się pojazdu, jeżeli dalsza droga nie ma czarnej nawierzchni. Optymalną prędkością jest 30 do 40 km/godz, ale miejscami trzeba jechać wolniej.
Gdy na przeszkodzie stanie gęsta mgła (inne w górach rzadko się zdarzają), droga prowadzi w otwartej przestrzeni, jest biała i nie ma na niej wyraźnie widocznych śladów pojazdów, które pokonały ją wcześniej, lepiej przerwać jazdę. Podczas mgły niezwykle trudno odróżnić właściwą drogę od pobocza, sąsiedniego pasa, lub – gdy nie ma barierek ochronnych, od przepaści. Bezwarunkowo należy przerwać jazdę, gdy podczas mgły pojawi się śniegu!
Niezwykle trudnym zadaniem jest pokonywanie stromych podjazdów, pokrytych ubitym lub zlodowaciałym śniegiem, bez łańcuchów przynajmniej na kołach napędzanych. Dlatego, wyruszając w góry na słabo przetarte szlaki, eskapadę należy zacząć od założenia łańcuchów na koła.
Zobacz również: Jak jechać w terenie leśnym?
REKLAMA
Nocna jazda zimą po górach jest bardzo trudna i bardzo niebezpieczna. Nawet najlepsze reflektory nie zapewnią dobrego oświetlenia, gdy droga wiedzie przez mniejsze lub większe pagórki – światło rozchodzi się po liniach prostych i zdarza się, że reflektory przez jakiś czas świecą w niebo, gdy droga pod kołami zaczyna już opadać. Przydatne wówczas są reflektory przeciwmgielne, które oświetlają drogę znacznie bliżej przed samochodem, niż normalne światła mijania.
Wielką sztuką jest ruszanie pod górę na zalodzonej drodze. Zwalniając ręczny hamulec należy jednocześnie z ogromnym wyczuciem zwalniać pedał sprzęgła i zwiększać prędkość obrotową silnika. W przeciwnym wypadku, gdy kierowca zbyt szybko puści sprzęgło i doda za dużo gazu, napędzane koła wyżłobią w śniegu zagłębienia, z których trudno będzie je wyciągnąć. Może dojść także do zerwania łańcuchów. A więc: nie za dużo gazu, spokojnie zwalniać ręczny hamulec i sprzęgło. Gdy samochód zacznie się toczyć, można delikatnie dodawać gazu.
Do jazdy po zaśnieżonych i zalodzonych górskich drogach nadają się najlepiej samochody z napędem na cztery koła, nieco gorzej – z napędem na tylną oś. Najgorzej się spisują auta z najpopularniejszym od kilkunastu lat przednim.
REKLAMA
REKLAMA