Kto ma pierwszeństwo na rondzie bez znaków? To dobre pytanie...
REKLAMA
REKLAMA
- Rondo i pierwszeństwo. Bywają wyjątki...
- Kto ma pierwszeństwo na rondzie bez znaków?
- Czemu wjeżdżający ma pierwszeństwo na rondzie bez znaków?
- Sygnalizacja może mocno namieszać na rondzie
- Rondo bez znaków i kolizja. Kto ponosi winę?
Rondo i pierwszeństwo. Bywają wyjątki...
Kierowcy zapytani o to, kto ma pierwszeństwo na rondzie, z pewnością jednym chórem wrzasną, że pojazd poruszający się wokoło wyspy. Auto wjeżdżające na skrzyżowanie musi przepuścić go. I taki pogląd jest jak najbardziej właściwy. Tyle że po tym zdaniu powinniśmy postawić gwiazdkę. Bo stwierdzenie zapisane dwa zdania wcześniej sprawdza się w 90 proc. przypadków i to też w Polsce. W przypadku wyjątków, ale też i wielu rond w Europie, prawda będzie zupełnie inna. A wyznacznikiem w tym przypadku staje się pewna tablica.
REKLAMA
Kto ma pierwszeństwo na rondzie bez znaków?
Czemu w 90-ciu proc. przypadków w Polsce pierwszeństwo na rondzie ma pojazd znajdujący się na nim? To zasługa inwencji polskich drogowców. Mowa o ustawieniu przed wjazdem na skrzyżowanie znaku A-7 "Ustąp pierwszeństwa". Gdy tej tablicy zabrakło (a stanie się tak, gdy rondo nie będzie miało znaków drogowych wcale lub prawie wcale), sytuacja odwróciłaby się. W skrócie, to wjeżdżający na rondo miałby pierwszeństwo przed tym pojazdem, który ruch okrężny chce kontynuować. Musiałby on zwolnić, a w razie potrzeby nawet zatrzymać się, aby wpuścić pojazd wjeżdżający.
Pisząc w poprzednim akapicie prawie wcale mówimy oczywiście o obecności znaków A-8 "Skrzyżowanie o ruchu okrężnym" i C-12 "Ruch okrężny". Te informują o organizacji ruchu polegającej na jeździe dookoła wyspy. Tyle że na rondzie inaczej pojechać się nie da. Nie decydują one zatem bezpośrednio o pierwszeństwie przejazdu.
Takie zasady ruchu mogą się wydawać Polakowi dziwne. Prawda jest jednak taka, że ustawianie znaku A-7 przed rondem jest właśnie polską specjalnością. W Niemczech, Francji, Hiszpanii, Włoszech czy Francji praktyka bywa zupełnie inna. A najlepszym przykładem jest rondo przy Łuku Triumfalnym w Paryżu. Ma 8 pasów, dochodzi do niego 12 dróg, a do tego przejeżdża przez nim 50 tys. pojazdów każdej doby. Mimo wszystko tam znaku A-7 nie ma. To wjeżdżający na skrzyżowanie mają zatem pierwszeństwo przed pojazdami, które wokoło łuku już jadą.
Czemu wjeżdżający ma pierwszeństwo na rondzie bez znaków?
REKLAMA
Warto zastanowić się nad tym, czemu na rondzie bez znaków to wjeżdżający mają pierwszeństwo. Tłumacząc ten fakt należy się jednak odwołać do przepisów. Rondo jest nietypowym, ale nadal skrzyżowaniem dróg. A skrzyżowanie bez znaków jest skrzyżowaniem równorzędnym. Obowiązuje na nim zatem zasada prawej dłoni. W praktyce oznacza to mniej więcej tyle, że kierowca auta jadącego wokoło wyspy, gdy zbliży się do drogi poprzecznej, ma pojazd znajdujący się na niej po prawej stronie. Musi ustąpić mu pierwszeństwa. Nie ma w tym tak naprawdę głębszej filozofii.
Odzywa się tu art. 25 ust. 1, który mówi o tym że "kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany (...) ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony".
Sygnalizacja może mocno namieszać na rondzie
Oczywiście może zdarzyć się sytuacja, w której na rondzie bez znaków drogowych, pierwszeństwo przejazdu będzie wyznaczane w inny sposób. Stanie się tak w przypadku, w którym skrzyżowanie zostanie wyposażone w sygnalizację świetlną, ewentualnie ruchem zacznie kierować policjant. W takim przypadku to oni wyznaczą zasady pierwszeństwa. Jako pierwszy pojedzie ten kierunek, dla którego nadawany będzie sygnał zielony, ewentualnie który zostanie wskazany przez policjanta.
O takiej właśnie sytuacji mówi tzw. hierarchia dyrektyw opisana w art. 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Konkretnie chodzi o par. 2 i 3, które mówią o tym że "polecenia i sygnały dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli mają pierwszeństwo przed sygnałami świetlnymi i znakami drogowymi", a "sygnały świetlne mają pierwszeństwo przed znakami drogowymi regulującymi pierwszeństwo przejazdu".
Rondo bez znaków i kolizja. Kto ponosi winę?
Wyobraźmy sobie taki scenariusz: kierowca pojazdu A jest przyzwyczajony do rond, przed wjazdem na które pojawia się znak A-7. Jadąc zatem wokoło wyspy myśli, że ma pierwszeństwo. Niestety pierwszeństwa nie ma. W tym momencie dochodzi do kolizji z pojazdem B wjeżdżającym na rondo. Co wtedy? W razie braku znaku A-7 przed rondem, to kierowca pojazdu A ponosi winę za kolizję. Mówiąc prostym językiem, wymusił pierwszeństwo, a do tego stworzył zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. W tym punkcie mamy zatem dla niego złą informację. Bo powinien się liczyć z tym że:
- to z jego polisy OC naprawiony zostanie pojazd B,
- swoje własne auto będzie musiał naprawić z własnych środków lub korzystając z polisy AC,
- w razie pojawienia się na miejscu zdarzenia policji, dostanie mandat. Ten będzie wynosił co najmniej 1100 zł i 10 punktów karnych. Skrajnie grzywna może wzrosnąć nawet do 5 tys. zł, choć wszystko zależy od miarkowania skali zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.