Przechwycenie sygnału z pilota, czyli jak stracić auto w kilka sekund
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
System bezkluczykowego dostępu do kabiny i odpalania pojazdu w czystej teorii jest całkowicie bezpieczny. W końcu centralka w pojeździe i kluczyk komunikują się bezprzewodowo na odległość zaledwie metra za pomocą jednorazowych kodów. Te można wykorzystać tylko raz. Później wypadają z puli i nie będą w stanie zainicjować np. otwarcia zamków. To jednak wyłącznie teoria. W praktyce system choć stał się początkowo wyzwaniem, ostatecznie otworzył przed złodziejami samochodów całkowicie nowe pole możliwości. Teraz są oni w stanie ukraść auto bez bicia szyby czy przecinania kabli.
REKLAMA
Jak wygląda przechwycenie sygnału z pilota? Metody tak naprawdę są dwie. W pierwszej złodziej wykorzystuje nadajnik, który na początek zakłóca komunikację między kluczykiem i pojazdem. Skutek? Gdy kierowca pochodzi do auta i łapie za klamkę, to w pierwszym momencie nie odblokowuje zamków. Pierwszy kod jest bowiem przejmowany przez nadajnik i zapisywany w nim. Dzięki temu nie trafia do odbiornika w samochodzie i nie wypada z puli dostępnych kombinacji. Złodzieje mogą go wykorzystać później do otwarcia drzwi i odjechania samochodem.
Przechwycenie sygnału z pilota - dwa transmitery w roli „przedłużacza”
REKLAMA
Druga metoda na przechwycenie sygnału z pilota jest nieco bardziej skomplikowana. Konieczne są do tego dwa klucze hakujące i dwa transmitery. Jeden zestaw musi być umieszczony w pobliżu auta, a drugi blisko osoby posiadającej przy sobie klucz do samochodu (np. złodziej siada przy stoliku obok w kawiarni). Transmitery są nazywane przedłużaczami zasięgu. A to oznacza mniej więcej tyle, że w tym przypadku pojawia się nie tyle przechwycenie sygnału z pilota, co skomunikowanie dwóch urządzeń na dużą odległość.
Jak wygląda kradzież? Osoba znajdująca się w pobliżu samochodu dotyka klamki. Centralka w pojeździe próbuje zatem zidentyfikować kluczyk. Kluczyk za pomocą dwóch transmiterów odpowiada na zapytanie, a następnie przesyła kod autoryzacyjny. W tym momencie w pojeździe odblokowują się zamki. Złodziej może zatem zająć miejsce za kierownicą, odpalić silnik za pomocą przycisku i po prostu odjechać. Tak, podczas jazdy wyświetli się na tablicy zegarów komunikat mówiący o braku kluczyka. Ze względów bezpieczeństwa silnik nie zgaśnie, a złodziej będzie mógł nim pojechać wprost do swojej kryjówki.
Cicho, bez śladów i stuprocentowo skutecznie!
Przechwycenie sygnału z pilota jest jedną z najpopularniejszych metod kradzieży w ostatnim czasie. Sprawia że złodziej bez zbędnych hałasów, zwracania na siebie uwagę czy bez pozostawienia śladów może ukraść pojazd. Czy kierowcy mogą się jakoś chronić? Podstawową metodą jest założenie na kluczyk od samochodu specjalnego pokrowca. Ten ma powodować blokadę przesyłu sygnałów między pilotem a ewentualnymi transmiterami znajdującymi się w jego otoczeniu.
Już niedługo kierowcy mogą otrzymać jeszcze jedno narzędzie. Continental ma bowiem pomysł nie tyle genialny, co niezwykle prosty. W kluczyk wbudowany zostanie czujnik ruchu. Gdy ten wykryje brak aktywności ze strony człowieka, z miejsca uśpi wbudowaną w pilot elektronikę. To jednak nie koniec. Bo klucz ma też zapamiętywać tzw. schematy poruszania się danej osoby np. po mieszkaniu lub po posesji. Te sytuacje będą również powodować uśpienie elektroniki. Tym samym przedłużenie sygnału między kluczem a nadajnikiem w samochodzie stanie się dużo trudniejsze do wykonania.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.