Top 5: Najgorsze silniki diesla - ceny napraw przyprawiają o zawrót głowy!
REKLAMA
REKLAMA
Silnik diesla kojarzy się z charakterystycznym klekotem, oszczędnością i dużymi przebiegami. Producenci na przestrzeni lat zdążyli jednak udowodnić już to, że trwałość nie jest mocną stroną wszystkich konstrukcji. Na tej liście zebraliśmy pięć najgorszych motorów diesla. Czemu padło akurat na te typy? Powody były dwa. Po pierwsze dlatego, że motory te są szczególnie często spotykane na rynku wtórnym - występują w wolumenowych modelach. Po drugie ich usterki są nagminne, a koszty napraw potężne!
REKLAMA
Zawsze sprawdzaj promile zanim wsiądziesz za kółko. Skorzystaj z naszego prostego narzędzia >>>
2.0 TDI PD EA 188 Grupa Volkswagena
Silników diesla produkowanych przez Grupę Volkswagena raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. I żeby się o tym przekonać wystarczy wymówić legendarną nazwę 1.9 TDI. Niestety na początku nowego millenium Niemcy postanowili wszystko zaprzepaścić i zaprezentowali 2-litrową jednostkę nowego typu. Tak, motor był bardziej kulturalny od poprzednika i oferował wyższą moc. Jego eksploatacja przypominała jednak koszmar, a dużo więcej niż oszczędności na paliwie zjadali kolejni mechanicy.
Jednostka ma dwie najpoważniejsze usterki. Pierwszą są problemy ze smarowaniem. W modelach z głowicą 8-zaworową rozciąga się łańcuch napędzający pompę olejową. W wersjach 16-zaworowych łańcuch zastąpioną krzywką, która z kolei wyciera się. Skutek w obydwu przypadkach jest jeden - ustaje krążenie oleju i w momencie dochodzi do zatarcia jednostki. Drugie ze zmartwień dotyczy głowicy. W modelach 8v ta obsiada i doprowadza do przepuszczania płynu chłodzącego. W wersjach 16v pęka (najczęściej podczas wymiany rozrządu) i wymaga wymiany.
Zobacz również: Z tymi silnikami mogą być problemy: 2,0 TDI Volkswagen AG
2.0 d N47 BMW
W roku 2007 BMW zaliczyło dziejową wpadkę. Niemcy zmodernizowali 2-litrowego diesla, wzmocnili go i sprawili, że stał się oszczędniejszy. W tym samym czasie zabili jego trwałość! Silnik wysokoprężny zazwyczaj sprawuje się bez zarzutów do przebiegu na poziomie 150 tysięcy kilometrów. Później zaczyna się w nim seria drogich w naprawie awarii. W jednostce N47 w pierwszej kolejności na ogół pękał wał korbowy. Został wykonany z niskiej jakości materiałów i nie wytrzymywał obciążeń. To jednak nie koniec, bo dużo bardziej trwały nie okazywał się łańcuch rozrządu.
Charakterystyczny, metaliczny dźwięk pojawiający się podczas rozruchu oznacza, że napęd rozrządu wyciągnął się. Z jego wymianą jest jednak zasadniczy problem. Inżynierowie BMW stawiali, że element wytrzyma całe życie silnika. Właśnie dlatego umieścili go od strony skrzyni biegów. Skutek? Do wymiany najlepiej wyciągnąć jednostkę spod maski! Co gorsze, często razem z łańcuchem trzeba wymienić wał napędowy. Jest połączony na stałe z jedną z zębatek pracujących w ramach rozrządu, która mogła się wyrobić w czasie eksploatacji.
Zobacz również: Oznaczenia diesli BMW, czyli historia od M47 do B47!
2.2 D-CAT 2AD Toyota
Nie trzeba być wielkim znawcą motoryzacji żeby wiedzieć, że japoński znaczy mniej więcej tyle co tytanicznie trwały. Zasada ta niestety nie sprawdziła się w przypadku nowoczesnego diesla o pojemności 2.2 litra produkowanego przez Toyotę. Jednostka przyniosła marce porażkę i z uwagi na fakt, że była montowana np. w topowym Avensisie, porażka ta była dziejowa! Na pierwszy rzut oka konstrukcja robiła naprawdę dobre wrażenie. Posiadała wtrysk typu common rail, łańcuch rozrządu oraz oferowała dynamikę jazdy. A do tego korzystała z ciekawej technologii D-CAT. Na czym ona polegała? Otóż Japończycy zastosowali piąty wtryskiwacz. Ten podaje paliwo do filtra DPF i umożliwia wypalanie zgromadzonej w nim sadzy. Poza tym system przynosi jeszcze jeden skutek. Jest wybitnie ekologiczny! Aż o 50 proc. zmniejsza ilość tlenków azotu i o 80 proc. ilość cząstek stałych.
Jakie miał zatem problemy japoński diesel? Głównym zmartwieniem była erozja krawędzi tulei cylindrycznych. Skutkiem uszkodzenia jest rozszczelnienie uszczelki pod głowicą i konieczność przeprowadzenia remontu. Niestety silnik 2.2 D-CAT ma cienkie ścianki bloku. W efekcie mechanik tylko raz może wyszlifować krawędzie. Ponowne pojawienie się usterki - a to jest tylko kwestią czasu! - oznacza wymianę silnika.
Zobacz również: Używane: Toyota Hybrid - awarie nie są takie oczywiste!
2.0 D EE20 Subaru
Z konstrukcyjnego punktu widzenia ten silnik był majstersztykiem! Subaru tworząc swojego pierwszego diesla nie chciało rezygnować z tradycji. Właśnie dlatego motor otrzymał konstrukcję typu bokser z płasko ułożonymi cylindrami. Poza tym Japończycy zastosowali wtrysk typu common rail, filtr cząstek stałych, a także system recyrkulacji gazów wydechowych chłodzony wodą. Przedstawicieli japońskiej marki uśmiechy nie opuszczały podczas prezentacji jednostki w czasie targów motoryzacyjnych w Genewie w roku 2007. Tego samego nie da się jednak powiedzieć o kierowcach.
Podstawowym problemem diesla 2.0 D EE20 Subaru jest skandalicznie niska trwałość koła dwumasowego. W pierwszych Foresterach element nie był w stanie pokonać więcej niż 30 - 40 tysięcy kilometrów. To jednak dopiero początek zmartwień. Większe dotyczy wału korbowego i często pojawia się już po pokonaniu 100 tysięcy kilometrów. Ten ma albo nadmierny luz, albo po prostu pęka w czasie jazdy. Skutek? Silnik milknie i tak właściwie nadaje się tylko do wyrzucenia! Japończykom udało się poprawić trwałość jednostki dopiero w modelach samochodów wyprodukowanych po 2010 roku.
Zobacz również: Z tymi silnikami mogą być problemy: 2.0 D Subaru
1.5 dCi K9K Renault
Na końcu listy umieściliśmy francuski silnik 1.5 dCi. Czemu znalazł się on na szarym końcu? Bo choć na początku nowego millenium jednostka dawała dosłownie gwarancję szybkiego remontu, o tyle teraz inżynierowie Renault bardzo mocno dopracowali jego konstrukcję. Skutek jest jeden. Dziś diesel 1.5 dCi przy zachowaniu podstawowych procedur serwisowych może być naprawdę wiernym towarzyszem podróży. Powracając jednak do korzeni, co w małolitrażowym ropniaku mogło się popsuć w pierwszych wersjach? Odpowiedź jest dość prosta - praktycznie wszystko! Charakterystyczne dla silnika były takie usterki jak obrócenie się panewek wału korbowego czy uszkodzenie wtryskiwaczy i turbosprężarki. Poza tym Francuzi zastosowali podatny na zabrudzenia zawór EGR oraz nietrwałe koło dwumasowe.
Jakie były interwały występowania usterek? W dieslu Renault 1.5 dCi K9K nigdy nic nie wiadomo. Czasami jednostki borykały się z problemami już po pokonaniu 50 tysięcy kilometrów, a czasami dopiero po przebiegu wynoszącym 200 tysięcy kilometrów. Gdyby nieszczęść było mało, kierowcy mieli bardzo poważny problem z zakupem części. Wersji silnika 1.5 dCi było na tyle dużo, że czasami do namierzenia dobrych podzespołów zamiennych nie wystarczy nawet numer VIN! A to tylko komplikuje naprawy.
Zobacz również: Z tymi silnikami mogą być problemy: 1.5 dCi Renault
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.