Jak korzystać z pokładowych źródeł energii elektrycznej na biwaku?
REKLAMA
REKLAMA
W tym celu wystarczy zwykła, pomocnicza warsztatowa lampa przenośna, jaką zawsze warto mieć w samochodzie na wypadek awarii. Lampa ta ma dość długi przewód umożliwiający korzystanie z niej nawet w odległości kilku metrów od auta. Końcówki przewodu są wyposażone w krokodylki, które zapina się na klemach (biegunowość nie ma znaczenia) lub we wtyczkę w formie zapalniczki elektrycznej, którą wciska się w odpowiednie gniazdo.
REKLAMA
Zobacz też: Nowa Jetta podbiła USA
REKLAMA
Aby zbyt szybko nie rozładować akumulatora, trzeba w lampie zastosować żarówkę o możliwie małej mocy. Zwykle wystarczy żarówka 5 lub 10 W. Trzeba pamiętać, że w pełni naładowany akumulator 45 Ah zostanie całkowicie rozładowany przez żarówkę 21 W w ciągu około 30 godzin, zaś przez żarówkę 5 W aż po około 90 godzinach nieprzerwanego świecenia.
Lepszym rozwiązaniem są lampy biwakowe z przetwornicami i neonówkami, dostosowane do zasilania z pokładowej sieci samochodowej (z gniazda zapalniczki). Co prawda pobierają one prawie trzykrotnie więcej prądu, niż żarówka 5 W, ale za to dostarczają nieco więcej światła, niż dwie żarówki 21 W. Wadą niektórych z nich (tańszych) jest wytwarzanie przez przetwornicę zakłóceń elektromagnetycznych, słyszanych w radio na zakresach AM i - bardzo rzadko - na zakresie FM, bardzo trudnych do wyeliminowania. Niektóre z lamp biwakowych wymagają także zachowania właściwej biegunowości – odwrotnie podłączone nie będą świeciły.
Zobacz też: Bagażniki samochodowe - podstawowe rodzaje
REKLAMA
Najlepszym rozwiązaniem jest korzystanie z przenośnych lamp samochodowych LED, które dostarczają bardzo silne światło przy znikomo małym poborze prądu z akumulatora. Lampa taka o sile światła porównywalnej z siłą dobrej neonówki biwakowej pobiera z akumulatora prąd rzędu 0,2 – 0,3 A, czyli nieco mniej niż, najsłabsza z samochodowych żarówek. Aby nastąpiło całkowite rozładowanie przez nią akumulatora 45 Ah potrzeba około 150 godzin świecenia, co odpowiada 30 dniom po 5 godzin świecenia każdego dnia.
Nie zachodzi więc najmniejsza obawa, że w akumulatorze zabraknie energii, niezbędnej do uruchomienia silnika przed powrotem do domu. Wadą lamp z diodami elektroluminescencyjnymi jest ich obecna cena, która ma na szczęście tendencję do stałego choć wolnego opadania oraz konieczność zachowania prawidłowej biegunowości podłączenia. W przypadku pomylenia biegunów lampa nie zaświeci się, ale można nie obawiać się, że zostanie przez to uszkodzona.
REKLAMA
REKLAMA