Citroën Xantia (1992-2001) vs Hyundai Accent (1994 – 2005)
REKLAMA
REKLAMA
Oba auta nie są niestety tak wyrafinowane, jak kuchnia krajów, z których pochodzą. Wręcz przeciwnie – wieją nudą już z daleka. Accent wygląda jak... cóż, wygląda jak samochód. Xantia sprawia wrażenie ubogiego kuzyna innych modeli z francuskiej stajni. W tej kategorii nie ma co łamać pióra i udawać zachwytu nad stylistyką. Hyundai jej nie ma, Xantia jakoś się prezentuje. O wersji kombi francuskiego auta nie warto wspominać – wygląda jak rozpłaszczony żelaźniak. Oba auta są idealne dla detektywów – nawet podczas wielogodzinnej obserwacji wzrok osób postronnych będzie się po nich ześlizgiwał jak po brzydkiej striptizerce. Punkt dla Xantii – za to, że większość ludzi powie „to jakiś Citroën chyba”.
REKLAMA
Wnętrze i komfort jazdy
REKLAMA
Kiedy porównamy wnętrza obu aut, Xantia... nie umocni się na prowadzeniu. Jest całkiem wygodna, ale nie porywa stylistyką. Widać, że to auto rodem z początku lat 90. Ciemne plastiki świecą jak lustra w pełnym słońcu. Trudno będzie znaleźć Xantię, w której materiały wykończeniowe przetrwały próbę czasu.
Accent jest pełen twardego plastiku, wnętrze nie wygląda nowocześnie. Jest za to całkiem wygodne i ergonomiczne. Projektanci wielu nowych aut stawiają sobie za punkt honoru zapełnienie wnętrza auta milionem zbędnych schowków czy innych bajerów. Kiedyś dawali po prostu przestrzeń – tę widać w Hyundaiu, tym bardziej, że auto ma dużą powierzchnię szyb i jest dobrze doświetlone. Reasumując – oba auta w środku nie zachwycają. Są jednak przestronne i wygodne, Xantia jest też doskonale wyciszona. Jej hydropneumatyczne zawieszenie daje niesamowity komfort podróżowania. Kierowca może z kabiny regulować wysokość zawieszenia – nisko na autostradę, wysoko na wertepy.
Zobacz też: Opinie kierowców o Citroenie Xantii
Pierwsza generacja Hyundaia produkowana w latach 1995-2000 nie rozpieszczała wielkością bagażnika. Wersja hatchback miała pojemność zaledwie 305 l, a sedan 345 l. W drugiej wersji (od 1999 roku) pojemność zwiększyła się do 321 l w hatchbacku i 375 l w sedanie. Auto zyskało też nowe wielowahaczowe zawieszenie, płytę podłogową i nieco bardziej nowoczesny wygląd.
Xantia przeszła poważny lifting w roku 1998. Auta pierwszej generacji mają 480 litrów pojemności bagażnika w wersji hatchback, po złożeniu siedzeń – 880 litrów. Nowsze modele mają odpowiednio 435/1405 l), w kombi wartości te wynoszą 510/1690 l.
Silniki
Francuskie auto pozwala wybrać jeden z wielu silników. W modelach z początku produkcji pracują motory 1.8i (103 KM), 2.0i (123 KM) i 2.0 16V (155 KM), w roku 1994 pojawiły się 1.6i (90 KM), wysokoprężne 1.9 (71 KM, turbo 90 KM). Rok później pojawiła się wersja kombi z silnikami 1.8 16V (110 KM), 2.0 CT (turbo, 147 KM), 2.1 TD (turbodiesel, 109 KM). W roku 1996 do gamy dołączył silnik 3.0 V6 o mocy 190 koni, dwa lata później dwulitrowy turbodiesel o mocy 90 i 109 KM. Wybór jest więc spory, aczkolwiek trudno wybrać silnik idealny. Najmniejsze są słabowite, Xantia sporo waży (ok. 1300 kilo). Większe żłopią paliwo jak osiedlowe chłopaki piwo w okolicach sklepu nocnego. Inne są z kolei awaryjne – w dieslach zawodzi skomplikowane dwumasowe koło zamachowe, średnie potrafią pocić się wszelkimi możliwymi płynami. Najlepszym kompromisem między osiągami, trwałością i spalaniem wydają się być motory 1.8 i 2.0 oraz diesle 1.9.
Zobacz też: Opinie kierowców o Hyundaiu Accent
REKLAMA
Takich dylematów nie będą mieć osoby, które zdecydują się na Accenta. Do wyboru jest wersja 1.3 (60, 75 i 84 KM) i 1.5 (90 i 99 KM) w nowszych (od 2002 roku) również diesel 1.5 CRDI o mocy 82 koni. W roku 2003 do produkcji trafił jeszcze motor 1.6 o mocy 105 KM. Pozytywnym zaskoczeniem jest ich trwałość – nawet auta z dużym przebiegiem mają zdrowe serduszka, czasem zawodzi osprzęt. Jednak biorąc pod uwagę, że Hyundai jest samochodem dość prostym, większość napraw odbywa się szybko i tanio. Niestety, zawieszenie nie jest idealne i wymaga dość częstej wymiany.
W Xantii najczęściej psuje się elektryka. Auto budowano zresztą z typową francuską ekstrawagancją. Na przykład hamulec ręczny blokuje przednie koła. A układ hamulcowy korzysta z tego samego płynu co zawieszenie. Jeśli w zawieszeniu coś strzeli, przestają działać także hamulce. Lepiej nie dopuszczać do takich sytuacji – w normalnym aucie dzwoni się po szwagra i holuje auto do warsztatu. Tu trzeba dzwonić po lawetę, a nie każdy ma szwagra wyposażonego w to kosztowne urządzenie.
Ile za to cudo?
Accent jest tani w serwisowaniu i zakupie. Barierę 5-6 tysięcy przebijają auta z roczników 98-99, ale większość aut z lat wcześniejszych kosztuje od 2 do 4 tysięcy złotych. Od 7 do 9 tysięcy trzeba zapłacić za auta z tego tysiąclecia. Egzemplarze w najlepszym stanie, z roczników 2004-2005 kosztują około 12-13 tysięcy złotych.
Za sumę 2-3 tysięcy można kupić jeżdżącą Xantię z roczników 1994-1996. Za auto z tego czasu, ale w niezłym stanie, trzeba wydać od 3 do 5 tysięcy. Podobne ceny mają już nieco zmęczone egzemplarze z lat 97-98. Najnowsze i najdroższe auta kosztują ok. 10 tysięcy. Jednak w każdym zakresie cen można znaleźć zadbane i warte polecenia samochody.
Przykładowe ceny części:
Xantia
- pompa LHM (odpowiada za regulację zawieszenia w pionie) 250-350 zł
- łączniki stabilizatora – 50-100 zł
- komplet sprzęgła – ok. 500 zł
Accent
- sonda lambda – ok. 140 zł
- komplet sprzęgła – 350-500 zł
- pompa wody – 100-150 zł
- komplet rozrządu – do 400 zł
- przednia szyba – ok. 300 zł
Co wybrać?
Cóż, można kupić auto ładne, albo do jeżdżenia. Wygodniej pośmigamy Xantią, ale pod warunkiem, że się nie popsuje. A robi to niestety często, a naprawy bywają drogie i uciążliwe. Prostota Hyundaia pozytywnie wpływa na jego trwałość i małą awaryjność. Koszty serwisu również nie wpłyną destrukcyjnie na budżet. Warto też zauważyć, że za porównywalną sumę można kupić o kilka lat nowszego Hyundaia. Tłusty ser z długo leżakowanym produktem fermantacji gronowej winem przegrywa tym razem rywalizację z prostym i świeżym jedzeniem.
REKLAMA
REKLAMA