Test Honda CR-Z: Eco-sportowiec
REKLAMA
REKLAMA
Pamiętacie pierwszą generację modelu CRX? Po latach ta sama stylistyka powraca w znacznie bardziej nowoczesnym wydaniu. Długi przód z dużym wlotem powietrza w zderzaku, klinowa sylwetka oraz potężna tylna szyba przechodząca pod niewielkim katem w mocno ścięty tył. Do tego wydatne błotniki, i oryginalne, trójkątne tylne lampy. Tak właśnie wygląda CR-Z. Nie jest już jednak bezkompromisowym, małym sportowcem, a autem hybrydowym. Manifestacją nowych możliwości w coraz bardziej ekologicznym świecie. Czy taka koncepcja przyjmie się na rynku? W Japonii na pewno tak. Tam auto zdobyło tytuł samochodu roku. Zostało też wyróżnione przez brytyjską edycje pisma Top Gear.
REKLAMA
Zobacz też: Opinie kierowców o Honda CR-Z
We wnętrzu modelu CR-Z panuje prawdziwie sportowy klimat połączony dodatkowo z designem w stylu statku kosmicznego. Siedzi się tu bardzo nisko. Podgrzewane fotele są wygodne i mają zintegrowane zagłówki. Z wyglądu są dość płaskie, ale i tak nie ma w ich przypadku problemów z trzymaniem w zakrętach. Co ciekawe łatwo się do tego auta wsiada, a jeszcze łatwiej wysiada. Nie jest to częste w sportowych pojazdach. Kokpit, mimo że awangardowy, jest logicznie poukładany i nie sprawia problemów z obsługą. Wszystko jest czytelne, a klawisze duże. Przed oczami kierowcy roztacza się duży elektroniczny zestaw zegarów. Znajdziemy tam informacje o stopniu naładowania baterii, stylu jazdy, wybranym trybie charakterystyki auta, czy ekonomii jazdy. Nie zabrakło też miejsca na tradycyjny obrotomierz z wpisanym w niego cyfrowym prędkościomierzem. Kokpit najbardziej efektownie wygląda w nocy. Iluminacja jest imponująca, bo nawet wnęka na kubki podświetlana jest lekką, niebieską poświatą. Minusem wnętrza okazuje się fakt, że do budowy deski rozdzielczej użyto twardych materiałów. Z kolei na plus należy zaliczyć bogate wyposażenie seryjne testowanej wersji GT.
Zobacz też: Test Honda CR-Z: elektroszok
REKLAMA
Mimo że CR-Z jest na polskim rynku rejestrowany na cztery osoby, to auto jest zdecydowanie dwuosobowe. Z tyłu nie zmieszczą się nawet dzieci. Przy normalnie ustawionym przednim fotelu, jego oparcie niemal dotyka tylnej kanapy. Producent chyba to przewidział, bo ma ona funkcję wyjątkowo szybkiego składania co powiększa bagażnik i jest zdecydowanie bardziej sensownym rozwiązaniem w codziennym użytkowaniu. Za to z przodu mała Honda okazuje się bardzo przestronna. Miejsca jest pod dostatkiem nawet dla wysokich pasażerów. Wnętrze jest również wystarczająco szerokie, aby jadący nie dotykali się łokciami. Chyba największą bolączką jest w tym aucie widoczność. Cóż, stylistyka karoserii wymusiła specyficzne ukształtowanie tylnej części nadwozia. Są zatem bardzo grube słupki, mikroskopijne tylne szybki i przeszklona powierzchnia klapy bagażnika, która przecięta została stylistycznym, pionowym załamaniem. Bardzo pomocne, zwłaszcza w mieście, okazują się duże lusterka zewnętrzne.
Napęd to właściwie najważniejszy element tego auta. Nie zapominajmy, że to hybryda. Sercem CR-Z jest silnik spalinowy o pojemności 1.5 i mocy 114 koni mechanicznych, osiąganych przy 6100 obrotów na minutę (plus dla Hondy za pozostanie w duchu wysokoobrotowych silników). Uzupełnieniem tradycyjnego napędu jest 14 konny silnik elektryczny, którego maksymalna moc uzyskiwana jest przy 1500 obrotów. Producent zaproponował trzy tryby pracy jednostki napędowej. Dla chcących oszczędzać za wszelka cenę jest tryb „Ekon”. Sprawia on jednak, że auto przestaje reagować na gaz, co jest mało przyjemne i po prostu niebezpieczne. Lepiej wiec dać z nim sobie spokój i zając się dwoma ciekawszymi trybami. O wiele lepszy jest „Normal”, w którym domyślnie ustawiony jest pojazd, a jeszcze lepszy – „Sport”.
Zobacz też: Honda CR-Z: jaką kupić? Poradnik kupującego
REKLAMA
Jazda na każdym z tych ustawień jest diametralnie różna. W trybie sportowym auto radzi sobie całkiem nieźle. Spece od wydechu starali się nadać malej Hondzie sportowe brzmienie. Jest ono słyszalne głównie na niskich obrotach, potem auto robi się zbyt głośne. Najczęstszym skojarzeniem z napędem hybrydowym jest fakt, że auto może jechać przez jakiś czas wyłącznie na silniku elektrycznym. Często podawanym przykładem jest Toyota Prius. Jednak Honda stawia na nieco inne rozwiązanie. Tu silnik elektryczny wspomaga jednostkę spalinową, jednak oba silniki pracują zawsze jednocześnie (z wyjątkiem sytuacji w której jadąc na biegu puścimy pedał gazu), choć w różnym procentowym udziale (informacje o napędzie można czerpać z wyświetlacza). Średnie spalanie Hondy CR-Z w mieście to około 8,5 - 9 litrów na sto kilometrów.
Testowana Honda nie jest jednoznaczna. Z jednej strony świetny, niebanalny wygląd - zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny, bardzo miłe, ale dwuosobowe wnętrze, co akurat w tego typu aucie zaliczam na plus. Do tego dobre prowadzenie. Szkoda tylko, że to auto hybrydowe. Zamiast bawić się w ekologię, Honda powinna zamontować tu porządnego, mocnego benzyniaka lub chociażby znakomitego diesla, ze swoich innych modeli. Dlatego bardzo cieszą plotki o pracach nad wersją Type-R. Mam nadzieje, że będzie ona mniej ekologiczna. A dla kogo jest obecna wersja? Dla dwójki młodych ludzi, którzy lubią gadżety oraz chcą wyróżniać się na ulicy, a zamiast erupcji mocy wolą cieszyć oko świetnym wyglądem.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.