Przewoźnicy zaniepokojeni: E- myto nie działa właściwie
REKLAMA
REKLAMA
Przejście na system e-myta oraz płatne autostrady komercyjne nie obywa się bez trudności.
REKLAMA
Mamy do czynienia z precedensem w transporcie polskim.
Nowe pojęcia, zasady oraz procesy nastręczają problemów nie tylko operatorom logistycznym i przewoźnikom, ale także Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad oraz firmie Kapsch TrafficCom, która wdrożyła i obsługuje elektroniczny system poboru opłat (ESP). Dwa dni opóźnienia w rozruchu całego systemu to zaledwie początek.
Bramownice nie rejestrują ciężarówek
REKLAMA
Ponad miesiąc po wprowadzeniu e-myta nadal nie działają wszystkie planowane bramownice odpowiedzialne za rejestrowanie pojazdów poruszających się po drogach płatnych. Pojawiają się też kradzieże osprzętu. Pomimo tego opłaty od przewoźników są pobierane. Pozostaje jednak pytanie, czy i jak braki sprzętowe wpływają na wysokości opłat pobieranych z prepaidowego konta przewoźnika.
Można wyobrazić sobie sytuację, w której nastąpi rozpoczęcie pobierania opłaty podczas wjazdu na płatną trasę, jednak z powodu np. awarii bramownicy podczas opuszczania strefy płatnej, system nie zakończy naliczania należności.
Nie wiadomo jak system interpretuje takie zdarzenia, a ponieważ przewoźnicy wciąż nie mogą zobaczyć w systemie szczegółowych specyfikacji opłat, to nie mogą zweryfikować ponoszonych przez kierowców kosztów.
Na stronie viaTOLL nawet po zalogowaniu nie można wyfiltrować poszczególnych przejazdów: gdzie miały miejsce i kiedy (dokładna godzina). Precyzyjna weryfikacja cen i opłat jest więc niemożliwa.
Jak obliczyć stawki e-myta
Koszt e-myta, jako dodatkowe obciążenie podatkowe, w ostatecznym rachunku ponoszą klienci. Większość firm logistycznych określiła sposób naliczania nowej należności na podstawie mechanizmów i symulacji opartych na dostępnych informacjach i danych historycznych.
Jak to zrobił ROHLIG SUUS Logistics ?
W ROHLIG SUUS Logistics, opierając się o dostępne oficjalne materiały związane z drogami płatnymi, przeanalizowaliśmy wykonane przez nas przewozy w okresie od stycznia do czerwca br., identyfikując drogi obecnie płatne, którymi wtedy poruszały się nasze samochody i określając koszty, które ponieśliby przewoźnicy, gdyby wówczas funkcjonował system e-myta.
Łączne koszty były podstawą do zdefiniowania wskaźnika opłaty drogowej, ponoszonej ostatecznie przez klientów jako procentowa wartość od ceny za fracht.
Trudności z rozliczeniem występują natomiast w relacji operator – przewoźnik. Wspomniany już problem z niedziałającym elementem systemu, który ma pokazywać specyfikację przewozów wraz z opłatami, utrudnia weryfikację rzeczywistych kosztów pojedynczego przewoźnika. Tymczasem więc zmuszeni jesteśmy opierać stawki na indywidualnych wyliczeniach podwykonawców.
Tak czy nie dla e-myta?
REKLAMA
Elektroniczny system poboru opłat za przejazd wybranymi drogami krajowymi, ekspresowymi i autostradami dla samochodów ciężarowych jest rzeczywistością, od której nie można uciec. Potrzebny jest czas na weryfikację systemu, zwłaszcza, że pobór opłat działa dopiero od 3 lipca.
Wprowadzenie takich opłat jest źródłem dodatkowego zasilenia budżetu państwa zgodnie z unifikacjami europejskimi. Oby uzyskane przychody, a wysokość ich będzie niebagatelna, rzeczywiście przyczyniły się do szybkiej poprawy stanu polskich dróg, a nie stały się, tak jak dopłata do paliwa, kolejnym zasileniem kasy ogólnej.
Szczęściem w nieszczęściu jest to, że z punktu widzenia konsumentów koszt e-myta nie powinien przełożyć się istotnie na wzrost cen.
Koszt transportu w cenie produktów rzadko przekracza 3%, wobec czego pięcioprocentowa zmiana wartości tego kosztu (obejmuje to również autostrady komercyjne), praktycznie nie powinno zmienić cen towarów na półkach.
źródło: Rohlig Suus Logistics
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.