Czy warto kupić auto poleasingowe?
REKLAMA
REKLAMA
Samochody użytkowane przez firmy i sprzedawane przez banki czy leasingodawców to bardzo szczególny segment rynku. Dlaczego? Bo są to najczęściej samochody 3- lub 4-letnie, czyli dość nowe, z przebiegami rzędu 150-200 tysięcy kilometrów. W dodatku kuszą bardzo atrakcyjną ceną, wyraźnie niższą niż identyczny model z prywatnych rąk i najczęściej możemy jeszcze przebierać, bo likwidowane floty liczą od kilu do nawet kilkunastu aut... Okazja? Zależy dla kogo...
REKLAMA
Zobacz też: Jakie auto kupić za 10 tysięcy złotych?
Wiem, co kupuję...
REKLAMA
Największym plusem wiążącym się z kupnem auta poleasingowego jest przejrzystość dokumentów. Samochody, które jeździły w jakiejś polskiej flocie, mają w 90% przypadków w miarę dokładnie udokumentowaną historię, czego nie można powiedzieć o wielu pojazdach na rynku wtórnym, zwłaszcza tych przywożonych z zagranicy.
Kolejną zaletą aut poleasingowych jest ich wiek, bo są to samochody dość młode, które jeszcze z powodzeniem przez kilka lat mogą wypełniać swoje zadania. Mają co prawda stosunkowo duże przebiegi, ale są na bieżąco obsługiwane i naprawiane, więc ich ogólny stan techniczny można uznać za dobry.
W końcu cena. Różnica kilku tysięcy złotych działa na wyobraźnię. Te pieniądze można przecież wydać na ubezpieczenie czy paliwo. A to ważne, bo wielu początkujących kierowców nie pamięta, że zakup to dopiero początek wydatków. Żeby jeździć, trzeba płacić...
Nie wszystko złoto co się świeci
Co przemawia przeciwko zakupowi auta, które przestało już służyć w firmie? Takie samochody najczęściej przechodzą „szkołę życia”. Niestety w powszechnej opinii najlepsze auto terenowe to właśnie „służbówka”, jest ona również najszybsza i najbardziej odporna na kolizje parkingowe. I tak dochodzimy do sedna – o te auta nikt nie dba jak o swoje własne.
Zobacz też: Jaki samochód można kupić za jedną pensję?
Trudno się zatem spodziewać, że zastaniemy czyste niezniszczone wnętrze czy oryginalny lakier. Auto poleasingowe będzie miało najczęściej już drugi komplet zawieszenia, często dziury w desce rozdzielczej (pozostałości po zestawie głośnomówiącym) i... kratkę oddzielającą przestrzeń bagażową od kabiny. Ta jest o tyle niewygodne, że w zgodzie z polskimi przepisami nie można jej najzwyczajniej wyjąć. Jeśli tak zrobimy, auto nie przejdzie przeglądu technicznego!
Warto również pamiętać, że wpis w dowodzie rejestracyjnym „auto osobowo-ciężarowe” najczęściej oznacza również, że jest to pojazd czteroosobowy.
REKLAMA
REKLAMA