Co zrobić z pękniętym kolektorem wydechowym?
REKLAMA
REKLAMA
Kolektory wydechowe potrafią pękać nie zależnie od przebiegu czy wieku auta. Duże znaczenie ma natomiast sposób użytkowania samochodu i rodzaj silnika, w jaki jest wyposażony. Awarie to domena silników z aluminiowymi blokami i głowicami oraz żeliwnym kolektorem. W dodatku im większe wibracje na niskich obrotach ma silnik, tym większe ryzyko pęknięcia zimnego kolektora. Najbardziej więc na takie ryzyko narażone są benzynowe jednostki trzy- i czterocylindrowe w układzie rzędowym.
REKLAMA
Zobacz też: Jak dbać o podwozie samochodu?
Dlaczego kolektor pęka? Najczęściej dlatego, że głowica rozszerza się znacznie szybciej niż sam żeliwny kolektor. Stalowe szpilki są na tyle elastyczne, że wytrzymują odkształcenia, niestety nie można tego powiedzieć o nie rozgrzanym jeszcze żeliwie. Pod wpływem naprężeń pęka ono najczęściej wzdłuż tzw. spoin powstałych w procesie odlewania.
Jak rozpoznać pęknięcie kolektora?
REKLAMA
Jak już wspomnieliśmy, pęknięty kolektor jest po prostu bardzo głośny. Słychać to szczególnie po otwarciu maski – odgłos jest też bardziej „metaliczny”. Jeśli ktoś natomiast liczy, że zauważy rysę, to może się zawieść. Porowate żeliwo niestety bardzo skutecznie maskuje szczeliny. Sprawę komplikuje też fakt, że identyczne wrażenia akustyczne, jak pęknięcie kolektora, daje też nieszczelność uszczelki tzw. portek (łączenia kolektora i rury wydechowej).
Sprytni mechanicy przy stawianiu diagnozy najczęściej zdławiają silnik, przymykając dopływ powietrza do filtra. To na kilka sekund wzbogaca mieszankę i daje większe zadymienie spalin. Wtedy łatwiej dostrzec czy biała chmura wydobywa się tuż przy głowicy czy może jednak dopiero na łączeniu kolektor – rura.
Polecamy: Samochód w firmie - zmiany od 1 kwietnia 2014
Naprawiać czy wymieniać?
Wyraźnie słyszalny wzrost poziomu hałasu w kabinie, będący skutkiem nieszczelności kolektora może irytować. Mimo tego wielu kierowców decyduje się nic z awarią nie robić. Dlaczego? Bo naprawa wcale nie jest prosta ani tania.
Żeby naprawić kolektor, trzeba go wyjąć z auta. Demontaż wiąże się ze zniszczeniem uszczelki i najczęściej z koniecznością planowania powierzchni kryzy. Do tego dochodzi spawanie pęknięcia i obróbka frezerska wnętrza kanału, żeby spaw nie zwężał przekroju. W sumie koszty mogą kilkukrotnie przekroczyć cenę zamontowania używanego, albo nawet nowego kolektora wraz z częściami. W przypadku elementów ze szrotu trzeba jednak pamiętać, iż niewielu handlarzy da nam gwarancję na to, że część jest w 100 procentach sprawna...
Zobacz też: Jakie zadania ma sonda lambda?
Nowy kolektor? To wyjście najprostsze, ale i stosunkowo kosztowne. Ceny fabrycznych elementów mogą sięgać od kilkuset do nawet tysiąca złotych, a mechanik zainkasuje kolejne kilkaset za ubrudzenie sobie rąk.
Ostatnia wersja naprawy to budowany na zamówienie kolektor ze stali nierdzewnej. Za kwotę rzędu 2-3 000 złotych warsztaty specjalizujące się spawaniu i gięciu rur ze stali kwasowej są w stanie wykonać każdy model kolektora. Będzie on ładniejszy, często polerowany na wysoki połysk, ale i sprawniejszy, dzięki optymalizacji i wyrównaniu długości wszystkich kanałów wylotowych.
REKLAMA
REKLAMA