Tankowanie pod korek: dobry czy zły nawyk? Sprawdźmy!
REKLAMA
REKLAMA
Wizyta na stacji benzynowej. Kierowca podłącza dystrybutor do baku i czeka na pierwsze odbicie. Później zaczyna dalej dolewać paliwo, aż do momentu, w którym nie usłyszy że zalewana jest rura wprowadzająca benzynę do baku. Co to daje? To trochę oszukiwanie systemu. Do pełnego układu wchodzi bowiem więcej paliwa niż do samego zbiornika, co zwiększa zasięg pojazdu. Auto na jednym tankowaniu pojedzie dalej. Tylko czy nie oznacza jakiś problemów? Pierwsza z wątpliwości dotyczy temperatury otoczenia.
REKLAMA
Tankowanie pod korek. Po pierwsze objętość!
REKLAMA
Gdy na zewnątrz jest zimno, paliwo ma mniejszą objętość. Oznacza to mniej więcej tyle, że gdy temperatura wzrośnie, zwiększy się ilość paliwa w zbiorniku. Podczas tankowania pod korek margines może okazać się naprawdę niewielki. A przez to w skrajnym (ale to naprawdę skrajnym!) przypadku benzyna lub olej napędowy mogą zacząć wylewać się np. podczas dynamicznego pokonywania zakrętów. Na tym jednak wątpliwości nie kończą się. Dużo większa dotyczy działania samego układu paliwowego.
Zbiornik paliwa to nie tylko przewód doprowadzający i odprowadzający paliwo. To także układ odpowietrzania zbiornika. W sytuacji, w której kierowca notorycznie tankuje pod korek, ten jest regularnie zalewany, przez co z czasem może ulec uszkodzeniu. Skutek? Nie będzie możliwości odprowadzania z niego oparów paliwa. Poza tym uszkodzony może zostać też filtr węglowy, którego zadaniem jest pochłanianie tych oparów.
Tankowanie pod korek. Co w zamian?
Jak zatem tankować? Najlepiej wykorzystywać naturalną pojemność zbiornika paliwa. A to oznacza nie tankowanie pod korek, a do pierwszego odbicia dystrybutora.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA