Samodzielna zamiana kół – czy można to zrobić samemu, czy lepiej jechać do warsztatu? Jak samemu zmienić koła?
REKLAMA
REKLAMA
Co przemawia za samodzielną wymianą kół?
Wymiana kół wygląda na czynność mało skomplikowaną. Uproszczając sprawę do granic możliwości: Trzeba podnieść samochód, odkręcić śruby, zdjąć koło, założyć drugie, dokręcić i opuścić, a następnie powtórzyć te same czynności jeszcze trzy razy.
REKLAMA
Problem w tym, że to tylko teoria. Praktyka jest niestety bardziej skomplikowana. Problemy mogą się już pojawić na początku całego procesu. Przykład? Może się okazać, że śruby nie dadzą się odkręcić kluczem z zestawu (o krótkim ramieniu), poza tym co z wyważeniem? Jeśli koła były wyważone po zdjęciu z samochodu i prawidłowo je przechowywaliśmy wtedy nie powinno pojawić się bicie. Najczęściej jednak nikt nie wyważa kół po sezonie, a dopiero przed ich założeniem...
Dlatego za wymianą kół na własna rękę przemawiają właściwie tylko względy finansowe. Jadąc do wulkanizatora musimy się liczyć z wydatkiem minimum 100 złotych. Koszty samoobsługi to godzina lub dwie spędzona w warsztacie.
Można też sobie wyobrazić sytuację gdy zmiana opon – nawet na takie niewyważone – jest i tak bezpieczniejsza niż jazda na obecnie założonych. Tak może być chociażby późną jesienią gdy spadnie pierwszy śnieg. Trudno wtedy znaleźć miejsce u wulkanizatora, a jazda na letnich oponach w błocie pośniegowym do przyjemnych nie należy... Wtedy rzeczywiście najlepszym wyjściem wydaje się poświęcenie własnego czasu i założenie zimówek w garażu. Potem trzeba jednak grzecznie poczekać na termin u wulkanizatora, który koła wyważy i dokręci kluczem dynamometrycznym.
Co przemawia za warsztatem?
Wizyta u wulkanizatora – z wyjątkiem kwestii finansowej – jest najbardziej prawidłowym odruchem przy wymianie opon pomiędzy sezonami. Nabijanie kasy warsztatom nie jest może przyjemne, ale daje nam pewien komfort.
Po pierwsze warsztaty mają wprawę i cała czynność potrwa około 30 minut, a nie godzinę i oczywiście to nie my będziemy się brudzić. Po drugie – i najważniejsze – dobry, rzetelny wulkanizator postępuje według najbardziej prawidłowego szablonu. Zanim założy „nowe” koło dokładnie obejrzy oponę, wyważy ja, wymieni wentyl na nowy, a na koniec dokręci śruby kluczem dynamometrycznym (z odpowiednią siłą).
Zobacz też: Zestawy naprawcze w sprayu – czy to działa, kiedy można je stosować, kiedy nie uszczelnią opony
Kwestia nr 3 to gwarancja na usługę. Jeśli sami coś zrobimy źle i uszkodzimy samochód będziemy mogli mieć pretensję tylko do siebie. W warsztacie, w takich niemiłych sytuacjach, możemy – a nawet powinniśmy – domagać się odszkodowania i naprawy zniszczeń. (Dlatego też zawsze warto prosić o fakturę z wyszczególnionymi wszystkimi czynnościami – przy reklamacji to niepodważalny dowód, że usługa nie została dobrze wykonana)
Jeśli wymieniać samemu to dobrze!
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do sytuacji w której to MY sami wymieniamy koła – nie ważne z jakiego powodu. Pamiętajmy, żeby przy tej okazji ABSOLUTNIE ZAWSZE sprawdzić – jeszcze raz po zakończeniu pracy - czy wszystkie śruby są dokręcone. Obowiązkowo trzeba też skontrolować ciśnienie powietrza w oponach (na tyle dokładnie na ile to możliwe). Postój przy kompresorze na stacji benzynowej to prawdziwe minimum.
Zobacz też: Śruby zabezpieczające do felg: czy warto je kupować?
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.