Jak dobrać oponę na koło zapasowe? Czy trzeba ją wymieniać?
REKLAMA
REKLAMA
Wiek robi swoje
REKLAMA
Na kole zapasowym przejeżdżamy w najlepszym – a może najgorszym – przypadku kilkaset kilometrów rocznie, nawet jeśli do dyspozycji mamy pełnowymiarowa oponę, a nie komicznych rozmiarów „dojazdówkę”. Zapas zazwyczaj służy do dojechania do wulkanizatora, w wyjątkowych przypadkach musimy pojeździć na nim kilka dni szukając nowej pojedynczej opony. To oznacza, że większość kół zapasowych wygląda „jak nówki” nawet po 10 – 15 latach, dlatego nikt nie myśli o ich wymianie. A to błąd!
Zobacz też: Koło zapasowe, czy zapas w sprayu?
Problem w tym, że wygląd to nie wszystko. To, że opona ma jeszcze głęboki bieżnik wcale nie warunkuje jej użyteczności. Starzejąca się guma traci swoje właściwości, twardnieje, pęka, przepuszcza powietrze... Wożąc tak leciwą oponę ryzykujemy, że w momencie gdy będzie ona potrzebna, okaże się bezużyteczna.
Kiedy należy zmienić oponę na zapasie?
REKLAMA
Teoretycznie opony nie mają terminu przydatności do użycia, nie można zatem kategorycznie powiedzieć po jakim czasie potrzebna jest wymiana. W wyznaczeniu „dobrej chwili” można jednak kierować się zaleceniami producentów i warsztatów. A te są dość sprytne:
Zakłady wulkanizacyjne i sklepy z oponami mogą sprzedawać opony z pełną 2-letnią gwarancją nawet jeśli przeleżały one w magazynie 36 miesięcy. Należy zatem sądzić, że producent przewidział niezmienne właściwości gumy na mniej więcej 5 lat. Taki okres wydaje się rozsądny zarówno pod względem bezpieczeństwa jak i ekonomii.
Zobacz też: Koło zapasowe w sprayu - jak go używać?
Jaka oponę kupić na zapas?
Jeśli nasze koło zapasowe jest obute w pełnowymiarową oponę wtedy sprawa przy jej wymianie jest stosunkowo prosta. Idziemy do sklepu, wybieramy, kupujemy, zakładamy, odważamy, gotowe. Jaki model wybrać? Najlepiej oponę wielosezonową, czyli tzw. uniwersalną, wybór firmy czy konkretnego modelu zależy już tylko od zasobności naszego portfela i dostępności towaru.
REKLAMA
Z naszej strony radzimy decydować się jednak na oponę lepszej jakości (sprawdzonych producentów) i koniecznie z najbardziej aktualną datą produkcji. Pamiętajmy, że im ogumienie będzie „świeższe” tym dłużej będzie mogło sezonować w bagażniku naszego auta.
Więcej problemów będą mieli kierowcy z pneumatyczną „dojazdówką” w roli zapasu. Specyficzne opony na koła dojazdowe właściwie nie występują w obrocie sklepowym, a jeśli już ktoś podejmie się sprowadzenia jej na specjalne zamówienie, będzie kosztowała fortunę. W takim wypadku najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się kupienie całego nowego koła dojazdowego. W ASO przyjdzie zapłacić na nie około 500 złotych, ale używane dostaniemy już za około 150 złotych.
Pamiętajmy tylko, żeby nie zamienić przysłowiowej siekierki na kijek. Wielu handlarzy próbuje wmówić swoim „ofiarom”, że na takich oponach nie ma daty produkcji. OTÓŻ JEST i to w takiej samej postaci i mniej więcej tym samym miejscu co na zwykłej oponie.
REKLAMA
REKLAMA