Żółte Anioły – czyli pomoc drogowa przyszłości
REKLAMA
REKLAMA
ADAC – jeden z największych automobilklubów niemieckich cieszących się ogromnym zaufaniem opracował nowatorski system globalnej pomocy i usuwania skutków usterki na miejscu, bez potrzeby holowania pojazdu.
REKLAMA
Ten system w Niemczech jest opłacany ze składek, które wynoszą 44 euro rocznie od użytkownika samochodu. Istnieje możliwość płacenia 77 euro za miesiąc i wówczas pakiet ADAC obejmuje usuwanie usterek i naprawę auta na terenie całej Europy.
Podróżując samochodem po Węgrach czy też Słowacji nagle psuje się nam samochód. Wówczas dzwonimy do ADAC i po określonym czasie przyjeżdża do nas żółty wóz patrolowy, który prowadzony jest przez eksperta. Jest on zaopatrzony we wszystkie potrzebne narzędzia oraz w profesjonalny komputer diagnostyczny, który bardzo szybko wykryje przyczynę awarii.
Zobacz również: Jak wybrać najlepszą pomoc drogową?
REKLAMA
Co najważniejsze ideą ADAC jest naprawa samochodu na miejscu, o ile jest to możliwe. Dlatego cieszą się tak dużą popularnością i zaufaniem milionów kierowców.
Jeśli rzeczywiście usterka wymaga holowania bądź naprawy jej w warsztacie, zabierają samochód wraz z kierowca i pasażerami. Jednak jest to ostateczność, która wedle statystyk miała miejsce tylko w 16 procentach przypadków interwencji „żółtych aniołów”.
Jedyny problem ADAC jest taki, iż na razie działają tylko w Niemczech i ich usługi skierowane są dla niemieckich obywateli. Niedługo jednak ma się to zmienić – ta formuła ma zostać zaadaptowana na polski grunt.
Obecnie podobne usługi świadczy jedynie polska firma Starter, która w obecnym kształcie obsługuje tylko klientów instytucjonalnych. W najbliższym czasie ma zacząć być dostępna dla wszystkich kierowców i spełniać najbardziej pożądaną usługę – mianowicie naprawę na miejscu zdarzenia. Starter przewyższa inne firmy oferujące usługi assistance – koncentruje się na naprawie pojazdów na miejscu zdarzenia. Obecnie od swojego niemieckiego protoplasty odróżnia go jedynie skuteczność – naprawić auto na miejscu bez potrzeby holowania udaje się mu w 50 % przypadków. Ich zachodniemu sąsiadowi wychodzi trochę lepiej – odznacza się 84 skutecznością.
Zobacz również: Samochodem do Bawarii
REKLAMA
Czy „żółte anioły” wyprą pomoc drogową z rynku i staną się prekursorami nowego porządku, który ułatwi kierowcom usuwanie skutków kolizji czy wypadków bez potrzeby holowania auta i wielogodzinnego oczekiwania na nasz samochód? Jest duże prawdopodobieństwo, że tak.
Zakres usług tak naprawdę jest uzależniony od woli kierowcy, który chce się zabezpieczyć na wypadek podróży w całej Europie czy interesuje go tylko ten pakiet obowiązujący na terenie tego kraju. Kiedy zaadaptuje się ten system w Polsce? Czy widok „żółtych aniołów „ stanie się na ulicach tak pospolity jak widok wozu policyjnego i czy ich pomoc sprawdzi się w warunkach polskich.
REKLAMA
REKLAMA