Jak zapobiegać pożarom samochodów?
REKLAMA
REKLAMA
Samochodowy akumulator jest źródłem energii elektrycznej o niewyobrażalnej mocy niszczącej. W przypadku zwarcia jego zacisków może popłynąć prąd o natężeniu przekraczającym tysiąc amperów. Wystarczy przetarta izolacja na przewodzie, łączącym jego dodatni biegun z rozrusznikiem. Gdy przewód taki dotknie miejscem, pozbawionym izolacji, do dowolnego metalowego przedmiotu połączonego z ujemnym biegunem akumulatora, czyli z tzw. masą pojazdu, popłynie prąd, który w ciągu kilku, najwyżej kilkunastu sekund rozgrzeje uszkodzony przewód do czerwoności. Jego izolacja, wykonana najczęściej z palnego tworzywa sztucznego zapłonie i – pożar w komorze silnika gotowy.
REKLAMA
Należy stale kontrolować stan izolacji na najgrubszych przewodach elektrycznych pod maską samochodu i zauważone jej uszkodzenia natychmiast owinąć kilkoma warstwami dobrej taśmy izolacyjnej lub doraźnie, w jej zastępstwie zwykłym plastrem przylepcem.
Zwarcia i pożary
REKLAMA
Dlaczego tak grube przewody rozgrzewają się w przypadku zwarcia? Otóż każdy bez wyjątku przewód ma ograniczoną zdolność do przewodzenia energii elektrycznej. Wynika to między innymi z rezystancji metalu, z jakiego jest wykonany. W przypadku najpopularniejszych w samochodach przewodów miedzianych ta „przepustowość” przewodu bez rozgrzewania się wynosi maksymalnie 10 amperów na każdy milimetr kwadratowy jego przekroju.
Typowy przewód między akumulatorem i rozrusznikiem ma w aucie osobowym przekrój rzędu 36 milimetrów kwadratowych, może więc płynąć nim prąd o natężeniu nie więcej niż 360 amperów. W przypadku zwarcia ta wartość może być przekroczona nawet pięciokrotnie. A to oznacza, że przewód zacznie się żarzyć, od niego zapali się izolacja, od niej – smary i oleje, a potem – pozostanie tylko nadzieja, że firma ubezpieczająca nie doszuka się w pożarze auta winy jego kierowcy.
Zobacz również: Jak naprawiać połączenia elektryczne?
REKLAMA
Z podobną beztroską, jak w przypadku przewodów rozruchowych, podchodzą kierowcy, zwłaszcza starszych aut, do bezpieczników. Te starego typu, w formie ceramicznego lub plastikowego wałeczka z metalowymi, stożkowymi końcówkami są często zastępowane różnymi przedmiotami, takimi jak kawałki grubego drutu, monety a nawet – gwoździe. Nagminnym zjawiskiem jest zastępowanie przepalonego bezpiecznika innym, wytrzymującym większe natężenie prądu, w myśl zasady, że skoro ten o mniejszym amperażu się przepalił, to widocznie był za słaby.
Efekt takiego postępowania jest często widoczny w pobliżu drogi lub na parkingu: płonące auto, a obok niego wyrywający sobie włosy z głowy jego właściciel. Bezpieczniki mają za zadanie nie dopuścić do przepływu przez przewody prądu o natężeniu, powodującym ich nagrzewanie się i samoczynne zapalanie. Niewłaściwe nie są w stanie przeciwstawić się temu i instalacja w aucie zaczyna dymić, by po chwili zapłonąć pięknym, kopcącym płomieniem.
Zobacz również: Jak usunąć przyczyny niewłaściwej temperatury pracy silnika?
REKLAMA
REKLAMA