Test Skoda Superb Combi 4x4: Liczy się wnętrze
REKLAMA
REKLAMA
Duże kombi w wakacje okazuje się nieocenione. Zawsze pojawia się bowiem ten sam problem – nieważne jak pakowny jest samochód i tak okazuje się zbyt mały dla trzy lub czteroosobowej rodziny albo grupy znajomych. Każdy chce zabrać bardziej lub mniej przydatne rzeczy, a nikt nie lubi iść na ustępstwa. Nie ma gwarancji, że wszystko zmieści się do Superba Combi, ale aby tak się stało trzeba się naprawdę postarać. Bagażnik o pojemności 633 litrów (po złożeniu kanapy 1865) nie pozostawia złudzeń, że to jedno z najbardziej pakownych aut w swojej klasie. Całe wnętrze zamknięto w długie, ale zgrabne nadwozie. Znacznie ładniejsze zresztą niż to zarezerwowane dla sedana.
REKLAMA
Zobacz też: Test Ssangyong Korando: Korea kontratakuje
Nawet jeśli bagażnik zapakujecie po brzegi, w środku Superba wygodnie pojadą cztery osoby, a niewykluczone, że także pięć, choć środkowemu pasażerowi przeszkadzać będzie tunel środkowy. Wrażenie robi ilość miejsca z tyłu. Nawet jeśli na przednich fotelach zasiądą rośli pasażerowie, miejsca na nogi na pewno nie zabraknie. Do tego podgrzewana tylna kanapa z trójstopniową regulacją temperatury, elektroniczny zegarek i rolety w oknach oddane do dyspozycji jadących, a jeśli podróżujecie w czwórkę – również składany podłokietnik. Pasażerowie tylnej kanapy nie będą więc narzekać nawet podczas dalekich podróży. A co z kierowcą i pasażerem? Oni także jechać będą w dobrych warunkach, mając przed sobą kokpit uporządkowany i spasowany w „volkswagenowskim” stylu. W testowanej odmianie wykończenie było imitacją drewna – nie wszystkim przypadnie do gustu, ale do wizerunku limuzyny pasuje.
Zobacz też: Test Abarth 500C: w dobrym stylu
Nie mniej ważny od kabiny jest jednak napęd. Pod maska pracuje dobrze znany, dwulitrowy turbodiesel o mocy 140 koni, połączony z DSG i napędem na cztery koła. Taki zestaw gwarantuje komfortową jazdę w trasie, bez konieczności ciągłej, ręcznej zmiany biegów przy wyprzedzaniu oraz bezpieczeństwo na mokrej nawierzchni. Mankamentem zastosowanej skrzyni jest zbyt długi czas potrzebny na redukcję przy mocnym wciśnięciu gazu. Przy zmianie biegów na wyższe nie ma jednak się do czego przyczepić. Auto zaopatrzone w napęd 4x4 przyspiesza do setki pół sekundy wolniej niż ta sama odmiana z napędem na jedną oś, oraz minimalnie więcej pali. Warto jednak wybrać tę wersję, bo prowadzenie przy słabych warunkach atmosferycznych okazuje się znacznie pewniejsze. Zwłaszcza biorąc pod uwagę zestrojenie zawieszenia Superba (komfortowe, ale sztywniejsze niż w Passacie), które zachęca do mocniejszego wciskania gazu. Napęd działa w oparciu o sprzęgło Haldex, czyli rozwiązanie z punktu widzenia kierowcy bezobsługowe. Komputer sam ocenia stopień uślizgu przednich kół i przekazuje odpowiednią ilość momentu obrotowego na tył.
Zobacz też: Test Skoda Octavia 1,8 TSI 150 KM Family: Pogromczyni mitów
Połączenie automatycznej skrzyni oraz napędu na cztery koła możliwe jest w przypadku Superba jedynie z testowanym dieslem lub z najmocniejszą, 260-konna wersja benzynową. Zgodnie z cennikiem takie auto można kupić za 142 200zł. Testowana wersja zaopatrzona w sporo dodatków (m.in. nawigacja, pakiet Biznes, lepsze radio z cyfrowym korektorem dźwięku, czy elektryczna klapa bagażnika) kosztowała równe dwadzieścia tysięcy złotych więcej. Jednym z elementów zasługujących na wyróżnienie okazało się ogrzewanie postojowe. Wprawdzie pora roku nie sprzyja jego stosowaniu, ale warto wiedzieć, że system reaguje na pilota oddalonego od auta o kilkaset metrów. W dodatku pilot nie musi być skierowany w jego stronę, więc gdy samochód stoi zaparkowany pod blokiem, ogrzewanie włączamy jedząc śniadanie w kuchni naszego M3. Za takie udogodnienia warto zapłacić, choć i tak wielu zapyta: Jak to? 160 tysięcy za Skodę? Cóż. jeśli ma to być flagowe kombi z bogatą opcją to trzeba płacić...
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.