Test Ford Transit 2.2 TDCI SportVan: Podwójna ciągła
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Nie jest to bowiem wersja mundurowa, a wręcz przeciwnie – sportowa. Nazywa się SportVan i – przynajmniej zewnętrznie – konsekwentnie się tej nazwy trzyma. Wyobrażacie sobie opony o profilu 45 w ciężarówce? Właśnie w takie, grafitowe 18-tki, zaopatrzony jest Transit. Do tego stylistyczne akcenty w postaci obudowanych tylnych lamp i atrapy podwójnej końcówki wydechu, a z przodu – zmienionego zderzaka i przede wszystkim, dwóch białych pasów biegnących w poprzek karoserii. Osoby potrzebujące dostawczego auta, a jednocześnie chcące się wyróżnić, będą zadowolone.
REKLAMA
We wnętrzu Transita nie jest już tak sportowo. Znajdziemy tam prosty, uporządkowany kokpit i miękkie fotele (a właściwie jeden - kierowcy i podwójną kanapę dla pasażerów). Kabina nie różni się od tych znanych z innych dostawczaków. Całość jest wiec podporządkowana wielogodzinnej pracy. Cieszą liczne schowki i przeróżne wgłębienia na drobiazgi. Wszechobecne plastiki łatwo utrzymać w czystości. Większość przyrządów znana jest z innych modeli Forda, jednak tych poprzedniej generacji. Kierownica, przełączniki, lewarek skrzyni biegów, zestaw zegarów - do złudzenia przypominają te z Focusa drugiej generacji. Bogata testowa wersja zaopatrzona była w nawigację, podgrzewaną przednią szybę i kamerę cofania.
Zobacz też: Opinie kierowców o Fordzie Transit
REKLAMA
Testowy egzemplarz wyposażony był też w tylne dwuskrzydłowe drzwi z przeszkleniem i wycieraczkami. Przy wożeniu towarów nie ma to większego znaczenia, ale jadąc na pusto - znacznie ułatwia życie. Podłogę przestrzeni ładunkowej pokryto gumą, skutecznie utrudniającą przesuwanie się ładunku podczas jazdy. Niezależnie od tego towar trzeba zabezpieczyć. Na pokładzie znalazły się więc także opcjonalne szyny boczne do mocowania ładunku. Ładowność wersji 260 SWB wynosi 972 kg.
Pod maską „sportowego vana” pracuje diesel o pojemności 2.2 litra i mocy 140 koni mechanicznych (dostępnych przy 3500 obr./min.). Dynamika, którą zapewnia jest więcej niż przyzwoita, ale warto pamiętać, że nie jeździliśmy załadowani towarem. To zresztą najmocniejsza jednostka jaka można zamówić w Transicie z przednim napędem (a właśnie taki miał testowany egzemplarz). Maksymalny moment równy 350 Nm dostępny jest w zakresie 1800-2400 obr./min. Wciskając gaz do dechy auto lubi zerwać przyczepność. Rzeczywiste zużycie paliwa pokrywa się mniej więcej z tym co podaje producent – podczas miejskiej jazdy Transit palił maksymalnie 10 litrów na setkę. Wystarczająco mocny silnik idzie w parze z dobry prowadzeniem. Zawieszenie jest sztywne (może za bardzo jak na dostawczaka), a układ kierowniczy - precyzyjny.
Zobacz też: Dacia Lodgy czyli ciąg dalszy ofensywy małych vanów
Cena wersji testowej, po dodaniu wyposażenia opcjonalnego, to 117 660zł netto. SportVan pozwala jednak w bezcenny sposób wyróżniać się na ulicy. Obecna generacja Transita powoli czuje już na sobie oddech swojego następcy. Jeśli będzie on przypominał zaprezentowany niedawno concept o nazwie Tourneo Custom (nazwa nieco myląca) - o sukces można być spokojnym. Z pewnością Ford będzie chciał zastosować jak najwięcej stylistycznych cytatów z aktualnej gamy modelowej, a wiec można się spodziewać licznych nawiązań do aktualnego Focusa i C-MAXA. Poczekamy – zobaczymy.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.