Test Volvo V50: Ostatnie takie Volvo?
REKLAMA
REKLAMA
Jednak testowana przez nas klasyczna już V50 – tka miała jeszcze europejskie korzenie. Dobrze znana linia popularnego modelu niewiele zmieniła się przez wiele lat, ale to cecha charakterystyczna marki, ceniona przez wiernych fanów. Małe (stosunkowo) kombi jest jednym z najbardziej poszukiwanych aut używanych. W miarę proste kształty wpływają na imponujący rozmiar wnętrza i rozpoznawalność modelu. Ale nasza testówka to V50 D3 w podrasowanej wersji R-design. Wizualnie polega to między innymi na dodatkowych spoilerach i listwach dookoła dolnej części nadwozia, specjalnym grillu oraz 17-calowych obręczach. Dach kończy się spojlerem.
REKLAMA
Zobacz też: Opinie kierowców o Volvo V50
Ciekawym urozmaiceniem dobrze znanego wnętrza z panelem środkowym o kształcie niespotykanym u konkurencji są świetne sportowe fotele pokryte skórą w dwóch kolorach. Mają szeroki zakres regulacji i w długich trasach nie czuje się, że się siedzi. Nawet z tyłu, pod warunkiem, że siedzą tam dwie osoby, komfort niemal usypia. Reszta to przyjemna sportowo-szwedzka prostota – dwa okrągłe zegary przed kierowcą, trójramienna kierownica i monochromatyczny wyświetlacz radiowo – klimowy. Do tego zgrabna dźwignia zmiany biegów i aluminiowe nakładki na pedały. W wersji V jak kombi ważnym elementem jest bagażnik – tu jest stosunkowo szeroki i długi, choć płytki, za to po złożeniu oparć i siedzisk niesymetrycznie dzielonej kanapy uzyskuje się całkowicie płaską podłogę
Zobacz też: Test Volvo C30 D4 R-Design: Wiking z ADHD
Najważniejsze jest jednak to, co ukryte. Po zajęciu miejsca za kierownicą i uruchomieniu silnika pojawia się ledwo słyszalne wprawdzie, ale bardzo ciekawe w brzmieniu mruczenie, które podczas jazdy podnosi jeszcze bardziej poziom adrenaliny. I dochodzi raczej z tyłu, od strony wydechu, bo sam turbodoładowany silnik wysokoprężny 2.0 jest doskonale wyciszony. Pięciocylindrowa jednostka rozwija moc 150 KM i moment obrotowy 350 Nm. Nie jest to najmocniejsza wersja, ale i tak wrażenia – a przede wszystkim bezpieczeństwo – są na wysokim poziomie. Do tego sześciobiegowa skrzynia i sprawnie można się rozpędzać na autostradzie, dynamicznie kręcić się po mieście i sprawnie wyprzedzać.
Zobacz też: Volvo V50: jakie wybrać? Poradnik kupującego
REKLAMA
Szybkiej i bezpiecznej jeździe sprzyja doskonałe zawieszenie. Jest na tyle komfortowe, że wybiera polskie nierówności, no może prócz intensywnych dziur, które doskwierają najbardziej dzięki niskoprofilowym oponom. Jest też wystarczająco sztywne i krótko tłumiące, żeby czuć się pewnie w zakrętach i przy innych szybkich manewrach, które znowu ułatwia bezpośredni układ kierowniczy o progresywnym wspomaganiu. Hamulce dzielnie dotrzymują kroku całej tej mocy.
V50 kojarzy mi się z legendarną 240-stką. Ma wszystko, za co kierowcy kochają samochody. Nie jest za duży, ale wystarczająco pojemny i komfortowy, do tego szybki, bezpieczny i oszczędny. W testowanej wersji z aut konkurencji dorównuje mu w zasadzie tylko BMW serii 3. Ale nasze V50 kosztuje nieco ponad 106 tysięcy złotych, jest może częściej widywane na ulicach, ale za to mniej pretensjonalne, przynajmniej w naszym kraju.
Volvo XC90 2.4 D5 geartronic nawet 19% rabatu! Sprawdź teraz!
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.