Test Nissan NV200: Van wcale nie mini
REKLAMA
REKLAMA
Nissan NV200 to van, w którym zatrzymał się czas. Nie próbuje gonić konkurencji. Jego nadwozie ma wprawdzie parę odważnych przetłoczeń, ale to wciąż to samo auto, znane pod różnymi nazwami – ja zapamiętałem Vanette. Przedni pas kojarzy się z najnowszą linią japońskiej marki, jednak rzut oka z boku wystarczy, żeby rozpoznać klasykę. Uwagę zwracają małe i wysoko umieszczone boczne okna – prócz tych w przednich drzwiach. Bagaż wprawdzie nie musi mieć zbyt jasno, nawet lepiej, że z ulicy trudniej zajrzeć do kufra, ale jeśli pasażerami tylnej kanapy będą dzieci, to mogą skarżyć się na nieco ograniczoną możliwość obserwacji mijanych krajobrazów.
REKLAMA
Zobacz też: Test Fiat Sedici MultiJet: Włoch z japońskim rodowodem
Nadwozie vana Nissana jest stosunkowo wysokie. Wnętrze też, a co za tym idzie także poziom siedzisk foteli obu rzędów. Wsiadanie ułatwiają progi, choć na tylną kanapę nie będzie się łatwo dostać wspomnianym dzieciom albo osobom starszym. Nawet nie za bardzo jest się za co złapać, żeby podciągnąć się na miejsce. Na szczęście same siedzenia są duże i wygodne nawet w dłuższej trasie. Miejsce pracy kierowcy spełnia swoje zadanie ze swoimi czytelnymi zegarami i kokpitem oraz regulowaną w pionie kierownicą. Brak zamykanego dużego schowka przed pasażerem rekompensuje skrytka w tunelu środkowym i uchwyty na napoje w desce rozdzielczej mogące służyć za półki na drobiazgi. Oparcie fotela pasażera z przodu składa się tworząc stolik – na przykład pod laptopa, czy do wypełniania dokumentów. Są kieszenie w drzwiach przednich, w tylnych odsuwanych jednak ich nie ma, tak jak i podłokietników.
Zobacz też: Citroen C4: jakiego kupić? Poradnik kupującego
REKLAMA
Żadne z tylnych okien się nie otwiera, za to w części towarowej są dodatkowe nawiewy zasilane drugą dmuchawą włączaną osobnym klawiszem usytuowanym przy kolumnie kierownicy. Zdradza to istnienie wersji siedmioosobowej. Bagażnik, który oddzielony jest od przestrzeni pasażerskiej trudno demontowalną ścianko-kratą, ma rzadko spotykaną w klasie „rodzinny van” pojemność. Jest szeroki i bardzo wysoki. Ma płaską podłogę i haki do mocowania przewożonych dóbr, ale nie żadnej półki ani rolety. Można go powiększyć przez złożenie tylnej kanapy pasażerskiej lub przez całkowite jej wyjęcie. Wtedy Nissan NV200 wraca do roli, do jakiej został kiedyś stworzony – małego miejskiego auta dostawczego mieszczącego dwie europalety.
Silnik, w jaki wyposażona została nasza testówka, to klasyczny benzyniak o pojemności 1.6 litra. Współpracuje z pięciobiegową skrzynią o krótkich, jak na profesjonalne auto dostawcze przystało, przełożeniach. Ten duet jest jednak słabo wyciszony. Przy wyższych obrotach silnik zagłusza radio, a skrzynia na piątce pogwizduje sobie wesoło, co na dłuższą metę jest męczące. Lewarek ma duży skok, a biegi przy większych przeciążeniach związanych z przyspieszaniem lub hamowaniem potrafią zgrzytnąć. Auto bez obciążenia wykonuje spore przechyły w zakrętach i podskoki na prostej drodze, za co można winić resory piórowe zastosowane w tylnym zawieszeniu, no i małe, wąskie koła. Jednak dynamiki rodzinno-dostawczemu Nissanowi nie można odmówić, szczególnie na pusto. Efektem zachwytu nad tą dynamiką podczas testu było zużycie paliwa, które w cyklu mieszanym zaczęło zbliżać się do 9 litrów.
Zobacz też: Pierwsza jazda Infiniti M35 Hybrid: ekorewolucja nieunikniona
Cena wersji Comfort (klima, poduszka pasażera, lampy przeciwmgielne, lakierowane zderzaki, elektryczne szyby, lusterka, centralny zamek, radioodtwarzacz cd, pełne kołpaki) to 62830 zł, przy czym podstawowa to wydatek 57950 złotych. Jednak najbardziej godna uwagi wydaje się wersja siedmioosobowa za 64782. NV200 w takiej wersji zapewni wszystkim pasażerom taki komfort, jakiego próżno szukać w SUVach czy crossoverach typu 5+2 miejsca (a czasami i 2+5:)). Poza tym, to Van roku 2010 według jury złożonego z 23 europejskich dziennikarzy z pism specjalistycznych. Coś w tym jest..
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.