Jak jechać w przypadkowych kolumnach pojazdów?
REKLAMA
REKLAMA
Odstępy między pojazdami w takiej kolumnie, nazywanej czasem „rządkiem”, są zwykle zbyt małe, aby było możliwe bezpieczne wyprzedzanie. Niestety, trafiają się kierowcy, którzy albo nie zdają sobie z tego sprawy, albo liczą na przysłowiowy łut szczęścia lub na podporządkowanie innych kierowców swojemu brakowi elementarnej ogłady. Ci często usuwają się z drogi takiemu pojazdowi, prowadzonemu być może przez psychopatę lub człowieka o ograniczonej zdolności odróżniania zła od dobra.
REKLAMA
Zobacz też: Korki w czasie podróży: jak je omijać?
REKLAMA
Jest to jedyny sposób na uniknięcie kolizji w sytuacji, gdy wyprzedzającemu nagle zagrozi czołowe zderzenie z pojazdem, jadącym z przeciwka. Ucieczka na pobocze, które na górskich drogach często nie istnieje lub jest bardzo wąskie, nie wchodzi w rachubę. Pozostaje hamowanie. Trzeba się do niego przygotować, widząc we wstecznych lusterkach „szarżującego nosorożca” z szalonym kierowcą wewnątrz. Na wszelki wypadek warto w takiej sytuacji delikatnie zmniejszać prędkość tak, aby utworzyć przed swoim samochodem dostatecznie dużą przestrzeń dla wyprzedzającego pojazdu, gdyby nagle musiał zakończyć swój ryzykowny manewr. W żadnym wypadku nie przyspieszać, ponieważ natychmiast zaczną przyspieszać inni, jadący za naszym autem.
Jazda w kolumnie wymaga wzmożonej uwagi. W zasadzie należy ją prawie całkowicie skupić na tylnych światłach poprzedzającego pojazdu, nie zapominając jednak o kontrolowaniu co 2-3 sekundy sytuacji z tyłu. Z chwilą gdy kierowca tego samochodu zacznie hamować, będzie dostatecznie dużo czasu aby przyhamować na tyle płynnie, żeby nie doprowadzić do stłuczki z jadącym z tyłu pojazdem.
Zobacz też: Jak zabezpieczyć się przed złodziejem w korku?
Często obserwowanym zjawiskiem w kolumnach jest grupowe wyprzedzanie. Gdy nagle pojawi się możliwość wyprzedzenia wolno jadącego auta, nagle na lewym pasie pojawia się co najmniej kilka gwałtownie przyspieszających samochodów. Mało tego, niektóre z tych aut próbują wyprzedzania „na trzeciego”, często wyjeżdżając na lewe pobocze drogi. Tworzy się sytuacja, która może zakończyć się bardzo poważnym i groźnym w skutkach karambolem. Można w niej nie uczestniczyć, wiedząc że zazwyczaj na górskich drogach widoczność jest bardzo ograniczona. Tak więc szansę na zakończenie wyprzedzania zanim nie pojawi się pojazd, nadjeżdżający z przeciwka, ma zaledwie kilka samochodów. Rzadko kiedy starcza miejsca dla piątego i kolejnych. Tak więc jeżeli manewr wyprzedzania zaczęło już 5 lub więcej aut – zrezygnować i zaczekać na kolejną okazję lub na bardziej prosty odcinek drogi, na którym wyprzedzanie będzie zdecydowanie bezpieczniejsze.
REKLAMA
REKLAMA