Dlaczego SUV to nie auto terenowe? Jakie są różnice, wady i zalety?
REKLAMA
REKLAMA
Wygląd to nie jedyna różnica
REKLAMA
Różnice między SUV-em a autem terenowym mimo podobnego wyglądu zewnętrznego są znaczące - warto o tym pamiętać. I nie chodzi tu bynajmniej o to, że auta terenowe „z krwi i kości” są na ogół bardziej siermiężne, mają mniej świecidełek niż bulwarowe SUV-y. To tylko konsekwencja tego, gdzie się ich używa - prawdziwe różnice zobaczymy, gdy obydwa auta weźmiemy na podnośnik.
Nadwozie
Zasadniczą różnicą jest konstrukcja nadwozia. SUV-y mają nadwozie samonośne (z bardzo nielicznymi wyjątkami w postaci marek z Chin i Korei). To znaczy, że strukturę nośną stanowi podłoga i dach. One też będą przejmować wszystkie przeciążenia i siły, zarówno wyginające, jak i skręcające nadwozie. Takie nadwozie możemy porównać do kartonu, to jego ściany stanowią o sile konstrukcji.
Zobacz też: Jak kupować używany samochód? Poradnik
REKLAMA
Podstawowe zalety konstrukcji samonośnej to duża przestrzeń dla pasażerów i stosunkowo niska waga. Wada to ograniczona wytrzymałość blaszanego nadwozia, szczególnie na zgięcia wzdłużne. Nawet najgrubsza blacha nie będzie miała takiej sztywności jak... zamknięte profile stalowe, które stanowią główną część ramy terenówki.
Rama w „prawdziwych autach terenowych” to ciężki element konstrukcyjny, bardzo odporny na wyginanie i skręcanie, baza dla wszystkich podzespołów. Główna wada ramy to jej potężna waga i duży rozmiar - schowana pod podłogą zmniejsza przestrzeń na nogi nawet o 15-20%.
Napęd
Druga zasadnicza kwestia różniąca terenówki od SUV-ów to przeniesienie napędu. To prawda, że i tu i tu moc trafia na wszystkie cztery koła. Liczy się jednak sposób, w jaki moc jest rozdzielana i dawkowana.
W przypadku SUV-ów moc jest podawana na poszczególne osie bezpośrednio przez skrzynię biegów i sprzęgło międzyosiowe. To rozwiązanie proste, stosunkowo bezawaryjne, ale też niedoskonałe. Podstawowy problem to brak możliwości mechanicznego „spięcia na sztywno” układu napędowego.
Każda rasowa terenówka musi mieć natomiast możliwość bezwarunkowego blokowania dyferencjałów i ciągłego przełożenie mocy na wszystkie koła. Musi, bo w najbardziej ekstremalnych warunkach nikt nie będzie się zastanawiał, czy elektronika prawidłowo i odpowiednio szybko zadziała.
Zobacz też: Jak rozpoznać oszustwo dotyczące przebiegu auta?
„Spięcie na sztywno” możliwe jest jedynie przez skrzynie rozdzielczą i redukcyjną - urządzenia bardzo duże, ciężkie, skomplikowane, drogie, a przy tym nienadające się do używania na co dzień. Zablokowany napęd powoduje, że auto praktycznie nie chce skręcać, a naprężenia w układzie jezdnym są tak duże, że żywotność niektórych elementów liczona jest w godzinach... Nie warto nawet wspominać o niełatwej obsłudze całej tej maszynerii i sile, jaką trzeba w to włożyć.
Cienie i blaski...
Stosunkowo delikatna budowa nadwozia, drogowe zawieszenie, uproszczony układ przeniesienia napędu na cztery koła, właściwie eliminują SUV-a z jazdy terenowej. Do przepraw przez bagna i piaski potrzebne są reduktory, blokady dyfrów, wyciągarki i skok zawieszenia sięgający ponad 35 centymetrów. Zabieranie bulwarówki w taki teren zawsze zakończy się przegraną, bo SUV TO NIE PRZEPRAWÓWKA!
Zobacz też: Kupujesz auto – jaki silnik wybrać? Porada
Nie oznacza to jednak, że SUV nie może zjechać z asfaltu. Dobrze sprawdzi się on na dziurawej polnej (ale jednak) drodze, a przy tym nadaje się równie dobrze do jazdy i po mieście, i po autostradzie.
Prawdziwa terenówka choćby najbardziej dzielna w przeprawach nigdy nie będzie prawdziwie uniwersalna. Jazda w mieście takim autem to udręka, a huk mechaniki napędowej powoduje, że przy prędkości powyżej 130 km/h w kabinie lepiej nosić nauszniki ochronne.
Zobacz też test Mazdy CX-7: Test Mazda CX-7: Amerykanka w Warszawie
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA