Jak ratować się z opresji po awarii hamulców?
REKLAMA
REKLAMA
Gdy po naciśnięciu pedału hamulca kierowca nie wyczuje żadnego oporu, lub opór ten będzie znacznie mniejszy, niż dotychczas, może być pewien, że ma do czynienia z poważną awarią układu hamulcowego, zagrażającą życiu nie tylko jadących tym pojazdem, ale także wielu osób postronnych. Powinien, więc jak najszybciej zatrzymać się i wezwać pomoc drogową. Aby to zrobić, musi skorzystać z hamulca pomocniczego, postojowego, jednocześnie wspomagając jego działanie redukcją biegów.
REKLAMA
Zobacz również: Usterki w układzie hamulcowym - jak ich szukać?
REKLAMA
Ręczny hamulec wytwarza znacznie mniejszą siłę hamowania, niż hamulec zasadniczy, ponadto działa na tylne koła, które można bardzo łatwo zablokować. Tak więc przy zaciąganiu go należy to robić szybko, ale z ogromnym wyczuciem. Przede wszystkim nie ulec panice. Jednocześnie należy redukować biegi, przy czym nie przejmować się dźwiękami, jakie będą temu towarzyszyły. Silnik może chwilami wyć, mogą być nawet słyszane zgrzyty zębatek w skrzyni biegów. Kolejność czynności jest następująca:
Zaciągnięcie hamulca ręcznego, aż do granicy blokowania kół. Szybkie wciśnięcie pedału sprzęgła i redukcja biegu na niższy, bez dotykania pedału gazu! Próba mocniejszego zaciągnięcia hamulca, o jeden lub dwa zęby. Kolejna redukcja biegu.
Czynności należy wykonywać aż do zatrzymania się pojazdu.
Zobacz również: Jak wyregulować hamulec ręczny?
REKLAMA
Po stwierdzeniu awarii hamulca zasadniczego w sytuacji, gdy nie jest konieczne hamowanie awaryjne, można lekko zaciągnąć hamulec ręczny, aby było odczuwalne wyraźne zmniejszanie się prędkości, a następnie spokojne redukowanie biegów, aż do zatrzymania pojazdu. W przypadku hamowania awaryjnego opisane czynności muszą następować bardzo szybko po sobie.
Może się zdarzyć, że droga hamowania awaryjnego tylko przy użyciu hamulca pomocniczego i pracy skrzynią biegów będzie dłuższa, niż odległość do przeszkody. Należy zawczasu ocenić możliwość jej ominięcia, np. poprzez wjechanie na pobocze, trawnik lub sąsiedni pas ruchu. Zwykle bezpieczniej jest zjeżdżać w prawo, ku krawędzi drogi, niż ku jej środkowi. Gdy jednak i to zawiedzie, trzeba postarać się zmniejszyć skutki nieuchronnego wypadku. Czasem wpadnięcie do niezbyt głębokiego przydrożnego rowu czy wjechanie w czyjś płot z siatki przyniesie mniejsze straty, niż uderzenie w tył stojącego samochodu ciężarowego, lub wjechanie w grupę pieszych, idących drogą. Na chwilę trzeba więc zapomnieć o instynkcie samozachowawczym i wybrać mniejsze zło.
REKLAMA
REKLAMA