Niebezpieczny pasażer: jak go okiełznać?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Wśród czynników, utrudniających bezpieczne kierowanie samochodem jedno z czołowych miejsc zajmują pasażerowie jego auta, a zwłaszcza pasażerowie – doradcy i pasażerowie – krytykanci. Ich „sugestie” mogą doprowadzić do groźnego wypadku.
REKLAMA
Kierowca samochodu jest jak kapitan statku lub samolotu i to wyłącznie on odpowiada za bezpieczeństwo swoje, swoich pasażerów i innych uczestników ruchu, którzy znajdą się na drodze jego pojazdu. Rola pasażerów w kierowaniu samochodem jest żadna. Niestety większość z nich uważa, że to oni są najważniejsi. Podróż odbywa się więc w atmosferze ich „dobrych” rad, pouczeń udzielanych kierowcy i krytyki wszystkiego, co on zrobi. W efekcie osoba prowadząca pojazd stopniowo zaczyna tracić nerwy, skupia się nie na tym, co dzieje się na drodze, a na tym, jak sprostać oczekiwaniom osób z nią jadących. W końcu, zdenerwowana i wściekła na doradców, zaczyna popełniać coraz więcej błędów, aż w końcu doprowadza do powstania groźnej sytuacji, z której nie zawsze jest wyjście.
Zobacz też: Tolerancja i poszanowanie na drodze. Ekspert ITS radzi jak być dobrym kierowcą
Pasażerowie najczęściej nie rozumieją, że słowa są niejednokrotnie znacznie silniejsze od czynów i to one mogą kosztować ich utratę zdrowia lub życia. Na drogach wydarza się wiele tragicznych wypadków, w których giną całe rodziny. Eksperci nie są w stanie ustalić przyczyn sporej części z nich. Mówi się o ewentualnym zaśnięciu kierowcy podczas jazdy, albo o jego nieostrożności, ale nigdy o tym, że mógł on przestać panować nad emocjami i odruchami w wyniku żarliwej dyskusji z żoną lub innymi pasażerami na temat jego techniki jazdy lub umiejętności. Przyczyną krytyki bardzo często jest przestrzeganie przez kierowcę zasad i przepisów kodeksu drogowego bo... „inni tak nie jeżdżą!”.
Zobacz też: Technika jazdy
REKLAMA
Rada na niesfornych pasażerów o nastawieniu krytycznym do całego świata i kierowcy jest jedna: zatrzymać samochód w pierwszym napotkanym bezpiecznym miejscu i zaproponować wszystkim odbycie dalszej drogi pieszo lub komunikacją publiczną. W żadnym wypadku nie wolno dopuścić do jakiejkolwiek ostrzejszej wymiany zdań lub kłótni podczas jazdy. Chodzi o życie kilku osób i to zwalnia kierowcę z postępowania kompromisowego, ustępliwego lub ugrzecznionego. Jedynie stanowczość i bezkompromisowość może przynieść pożądany skutek. Łagodna perswazja, próby załagodzenia sporu zwykle są bezskuteczne.
Dla uniknięcia poważniejszej awantury i tzw. cichych dni w domu, jeżeli osoba krytykująca ma prawo jazdy i potrafi w miarę dobrze prowadzić auto, można pod dowolnym pretekstem oddać w jej ręce kierownicę. Może to być złe samopoczucie, nagły ból głowy, senność lub cokolwiek, co nie wzbudzi w krytykancie podejrzeń, że jest to mistyfikacja.
REKLAMA
REKLAMA