Michael Schumacher czy Jaś Fasola: jakim jesteś kierowcą?
REKLAMA
REKLAMA
Cały okres zasiadania za kierownicą można podzielić na 4 podstawowe odcinki:
REKLAMA
- „Dostałem prawo jazdy, mam samochód. Co teraz będzie?”
- „Jestem dobrym kierowcą, umiem znakomicie prowadzić auto”
- „Jestem mistrzem kierownicy, mogę równać się z najlepszymi”
- „Muszę się jeszcze sporo nauczyć, żeby jeździć dobrze i bezpiecznie”
Odcinek pierwszy trwa, zależnie od predyspozycji charakterologicznych, od kilku tygodni maksymalnie do roku. Kierowca jeździ niepewnie, jest zestresowany, marzy aby znów zasiadł razem z nim instruktor i podpowiadał mu, co ma robić.
Zobacz też: Jak się ratować w awaryjnych sytuacjach?
REKLAMA
Odcinek drugi jest bardzo niebezpieczny. Zaczyna się mniej więcej po bezwypadkowym przejechaniu 3-5 tysięcy kilometrów. Trwa zwykle przez kilkanaście miesięcy do kilku lat i niezauważalnie, mniej więcej po przejechaniu 20-30 tysięcy kilometrów przechodzi w najniebezpieczniejszy odcinek trzeci.
Odcinek trzeci, o ile kierowcy uda się go przeżyć w całości, trwa do mniej więcej 100 000 kilometrów. W tym czasie kierowca stanowi poważne zagrożenie dla siebie i innych. Jest przekonany o swojej wszechwiedzy i o totalnej głupocie i indolencji pozostałych uczestników ruchu drogowego. Jeżeli w czasie odcinka drugiego był sprawcą lub uczestnikiem kilku kolizji lub wypadków, prawdopodobnie uzna podświadomie, że limit nieszczęść, jakie miały go spotkać, został wyczerpany. Zaczyna wierzyć w swoją „boskość”.
Odcinek czwarty dla większości kierowców zaczyna się mniej więcej po przejechaniu stu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów, tym później im kierowca miał więcej do tego czasu nieszczęśliwych zdarzeń na drodze. W tym czasie zaczyna rozumieć, że nabyta dotychczas przez niego wiedza w połączeniu z doświadczeniem to o wiele za mało, aby móc prowadzić bezpiecznie auto w każdych warunkach i umieć wybrnąć z najtrudniejszych sytuacji. Odcinek ten jest nieograniczony w czasie i trwa aż do chwili, kiedy kierowca zrezygnuje na zawsze z prowadzenia pojazdów.
Jak obiektywnie ocenić własne umiejętności?
Rzeczywista wiedza o własnych umiejętnościach uratowała życie tysiącom kierowców. Jej brak zabił miliony. Stąd tak niesłychanie ważna jest obiektywna ocena swojego doświadczenia za kierownicą i świadomość swojej niewiedzy.
REKLAMA
Jednym ze sposobów jest nauczenie się patrzenia na siebie oczami innego człowieka, z boku i z pewnego dystansu, z zadawaniem sobie pytania: „Jak ten człowiek oceniłby to, co przed chwilą zrobiłem lub co robię?”. Można się tego najszybciej nauczyć jadąc jako pasażer obok dobrego i bardzo doświadczonego kierowcy, który mimo posiadania prawa jazdy od kilkunastu lub więcej lat, nie spowodował żadnego wypadku ani stłuczki i korzysta nieprzerwanie z największych ulg w opłacaniu składek ubezpieczeniowych. Musi to być jednocześnie kierowca, który jeździ bardzo spokojnie, choć potrafi, wyłącznie gdy zajdzie potrzeba, jechać dynamicznie, ale z zachowaniem dużej płynności.
Może się to wydać dziwne, ale w samoocenie pomaga kierowcy zmęczenie. Im będzie ono mniejsze, tym jego sposób jazdy jest bliższy ideałowi. Bardzo dobrzy kierowcy potrafią, gdy zajdzie taka potrzeba, przejechać nawet pół tysiąca kilometrów nie wysiadając z auta i kończąc jazdę po przejechaniu tysiąca kilkuset kilometrów w ciągu doby. Aby tak jeździć, trzeba mieć wieloletnie doświadczenie, bez którego próby bicia rekordów długotrwałej jazdy może zakończyć się tragicznie. Doświadczenie to pozwoli na wybór takiego stylu jazdy, który będzie dla kierowcy bardziej relaksujący, niż męczący.
Zobacz też: Jak jechać przy silnym wietrze?
Znakomitym sprawdzianem umiejętności kierowcy są trudne warunki na drodze, np. mgła lub gołoledź. Jeżeli jest on w stanie jechać drogą oblodzoną lub spowitą gęstą mgłą, podczas gdy inni stoją na poboczach lub w przydrożnych rowach, wówczas może on uznać, że jego umiejętności są większe, niż u innych kierowców, co nie znaczy że są bliskie ideału. Dobry kierowca wystrzega się jak ognia apologizowania swoich talentów i swojej wiedzy, pamiętając iż w każdej chwili mogą one okazać się niewystarczające w sytuacji nowej, z którą do tej pory nie miał do czynienia. Takich sytuacji są setki i nie ma na świecie kierowcy, który nawet po 40 latach spędzonych za kółkiem nie zetknie się, zwykle w nieprzewidzianym momencie, z czymś całkiem nowym. Taka zaskakująca sytuacja najczęściej jest w jakimś stopniu podobna do sytuacji, z którymi miał już do czynienia, więc i z tym nowym wyzwaniem jest w stanie sobie poradzić.
REKLAMA
REKLAMA