Sprawdź czy jesteś szosowym terrorystą
REKLAMA
REKLAMA
Znak stopu
Pierwszym, niebezpiecznym zachowaniem jest tak zwane „przetaczanie” się przez skrzyżowanie opatrzone znakiem stopu, nakazującym nam całkowite zatrzymanie. Wiele osób na takich skrzyżowaniach po prostu zwalnia, sprawdza możliwość przejazdu i przemieszcza się dalej. Pamiętajmy jednak, że ten znak jest po to, aby chronić nas i innych użytkowników dróg. Najczęściej oznacza on na tyle słabą widoczność, że bez całkowitego zatrzymania nie będziemy mogli obiektywnie ocenić sytuacji na skrzyżowaniu.
REKLAMA
Nadmierna prędkość
Prędkość zabija i nie ma co do tego wątpliwości. Najnowsze badania wykazały, że przyczyną 30% wypadków samochodowych w Europie jest właśnie nadmierna prędkość. Niestety około 70% kierowców w ten sposób naraża siebie i innych uczestników ruchu. Wiadomo, że czasem się spieszymy. Niektórzy po prostu lubią jeździć szybko, ale żaden powód nie jest usprawiedliwieniem.
Zbyt niska prędkość
Wielu z nas uważa, że gdy będzie jeździć bardzo powoli, to będzie bezpieczna prędkość, ale to też jest błąd. Na drodze powinniśmy być przewidywalni, a gdy jedziemy zdecydowanie wolniej, niż wskazują na to ograniczenia prędkości na danej ulicy, wzbudzamy podejrzenia. Inni kierowcy będą się spodziewać nieprzewidzianych ruchów, zmian pasów i kierunków, bo sprawiamy wrażenie niepewnych siebie. Do tego za wszelką cenę będą próbowali nas ominąć, a to również może być przyczyną wypadku.
Zobacz również: Jak obronić się przed przemocą na drodze?
Jazda „na gazetę”
Tak wśród kierowców popularnie nazywany jest sposób jazdy, kiedy jesteśmy niebezpiecznie blisko poprzedzającego nas pojazdu. Tak blisko, że między nasz a jego zderzak zmieści się tylko gazeta. Jest to bardzo niebezpieczne i narusza przepisy o ruchu drogowym, które nakazują zachowanie bezpiecznego odstępu. Nie dość, że przy nagłym hamowaniu kierowcy przed nami na pewno nie zdążymy zareagować i będziemy mieli stłuczkę, to w dodatku mamy ograniczoną widoczność, a osoba prowadząca pojazd poprzedzający zwyczajnie będzie bała się hamować.
Notoryczne zmiany pasów ruchu
Na drogach wielopasmowych też panują zasady. Prawy pas ruchu służy wolniejszym kierowcom, środkowy takim, którzy tą drogą muszą przejechać długi dystans, a lewy jest wyłącznie dla wyprzedzających. Jeśli skaczemy po pasach w nieprzewidywalny sposób i wykorzystujemy je niezgodnie z ich przeznaczeniem (np. wyprzedzamy prawym pasem), również możemy spodziewać się stłuczki, do tego wszyscy kierowcy będą ze strachu czekali, aż tylko znikniemy z horyzontu.
Żółte światło
Najlepiej by było, gdyby kierowcy nie nadużywali przepisu, który pozwala na warunkowy przejazd przez skrzyżowanie, gdy świeci się żółte światło. Taki przejazd jest dozwolony tylko wtedy, gdy nagłe hamowanie mogłoby spowodować zagrożenie np. dla kierowcy, który jedzie za nami. Ten przepis jest nadużywany i bardzo często traktujemy żółte światło tak, jak zielone. Pamiętajmy jednak, że inni kierowcy, którzy np. z przeciwnego kierunku skręcają w lewo, muszą mieć czas na zjechanie ze skrzyżowania. Do tego nie mamy pewności, czy wjeżdżając na skrzyżowanie na późnym, żółtym świetle, nie będziemy przypadkiem opuszczać go już na czerwonym a to oznacza potencjalną stłuczkę.
Zobacz również: Jak zbadać, czy dana prędkość jest bezpieczna?
Wyścigi
REKLAMA
Droga to nie gra komputerowa, nie mamy kilku żyć. Nie jest to również tor wyścigowy. Z pewnością, otwarta, publiczna ulica nie może służyć ściganiu się z innymi kierowcami. Jeśli nawet nie przekraczamy prędkości, ale angażujemy się w wyścig. Nadmierna prędkość w połączeniu z obsesyjnym śledzeniem ruchów konkurenta to wybuchowa mieszanka, która może stać się przyczyną wypadku bądź utrudnieniem ruchu innym kierowcom.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy doświadczonymi, utalentowanymi kierowcami, czy też nowicjuszami – popełniamy błędy. Oczywiście, nie ma kierowców doskonałych, ale świadomość zagrożeń, które możemy powodować pozornie nieszkodliwymi zachowaniami pozwoli nam na zachowanie maksymalnego bezpieczeństwa ruchu. Dzięki zachowaniu pewnych zasad i przestrzeganiu przepisów o ruchu drogowym, nikt nie pomyśli o nas jak o szosowych terrorystach.
REKLAMA
REKLAMA