Nowe parkometry - czy są legalne?
REKLAMA
REKLAMA
Wjazd samochodem do centrum miasta jest coraz trudniejszy nie tylko z uwagi na rosnący poziom ich zakorkowania, ale również z powodu ograniczania stref bezpłatnego parkowania. W ścisłym centrum Warszawy praktycznie nie ma już miejsc, w których możemy pozostawić auto, nie ponosząc za to żadnych kosztów.
REKLAMA
O ile ograniczanie miejsc bezpłatnego parkowania w centrum miast można jeszcze logicznie wytłumaczyć, o tyle wykorzystywanie w tym celu coraz bardziej „wścibskich” urządzeń już niekoniecznie.
Zobacz też: Jak wykupić kopertę: abonamentowe miejsce parkingowe?
Nowe parkometry wiedzą więcej
Kierowcy parkujący w Warszawie, np. przy ulicy Emilii Plater oprócz uiszczenia opłaty za konkretny czas postoju auta, muszą podać jeszcze jego nr rejestracyjny. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie twierdzi, że dane te trafiają do serwerowni, w której są archiwizowane i mogą być wykorzystywane tylko do celów windykacyjnych. Problem polega na tym, że informacje te mogą być wykorzystywane także do innych celów. Wystarczy, że podmiot ma dostęp do CEKiP (Centralna Ewidencja Kierowców i Pojazdów) i w łatwy sposób powiąże nr rejestracyjny z konkretnym kierowcom. A to już prosta droga do tego, aby bez problemu ustalić gdzie dany kierowca znajduję się w konkretnych godzinach. Kierowcy mają obawy, że dane te za bardzo ingerują w ich prywatność.
"Wścibskie" parkometry pójdą pod sąd?
Temat „wścibskich” parkometrów zainteresował Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który rozważa złożenie skargi w tej sprawie. Problem polega bowiem na tym, że nie ma praktycznie żadnej kontroli na archiwizowanymi przez ZDM informacjami.
Zobacz też: Powtórka z przepisów – gdzie nie wolno parkować?
ZDM kontratakuje, upierając się, że zainstalował nowe parkometry, aby ukrócić nielegalne handlowanie biletami. Istnieją bowiem internetowe portale, na których można zakupić od innego kierowcy bilet z parkometru, który obowiązywał tego dnia w konkretnych godzinach. W ten sposób można zyskać dowód, potwierdzający uiszczenie przez kierowcy stosownej opłaty za postój.
Ryzyko nielegalnego pozyskania danych jest duże
Cała sprawa jest niezwykle interesująca. To czy trafi na wokandy sądowe jest kwestią nierozstrzygniętą, ale problem ten jest faktycznie godny zainteresowania. Nie ma bowiem żadnych gwarancji, że zdobyte przez ZDM nie wydostaną się w jakiś sposób poza jego teren i nie zostaną wykorzystane przez inne podmioty na naszą niekorzyść. Jeśli system ten ma działać w takiej postaci jak obecnie, niezbędne są prawne uregulowania kontroli na pozyskiwanymi i przechowanymi później przez min. 5 lat danymi.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.