Ciśnienie w oponach – jakie powinno być prawidłowe, jak wpływa na spalanie?
REKLAMA
REKLAMA
Choć są na naszych drogach i tacy kierowcy, którzy nie wiedzą do czego właściwie służy kompresor, to większość takie podstawy ma opanowane, czyli wie gdzie i jak umieścić końcówkę kompresora, ale... Właściwie jakie powinno być to ciśnienie?
REKLAMA
I tu pojawia się problem, bo nie ma uniwersalnej wartości. W każdym aucie producent przewiduje konkretne ciśnienie i – co nie mniej istotne – może być ono rożne nawet dla prawie identycznych aut, ale z innymi jednostkami napędowymi. Dlatego w absolutnie każdym samochodzie na drzwiach kierowcy, najczęściej kilkanaście centymetrów pod zamkiem, znajduje się specjalna tabelka. Są w niej odpowiednie wartości dla poszczególnych rozmiarów opon, dla przewidywanych prędkości podróży i obciążenia pojazdu.
Zobacz też: Gdzie montować opony typu run flat?
REKLAMA
Jeśli taka naklejona tabliczka została usunięta lub np. zalakierowana, mamy jeszcze wyjście awaryjne w postaci napisów na boku opony. Na jej obwodzie tuż za napisem COLD powinny być „wyryte” wartości ciśnienia zawarte w widełkach min. - max.
Jeśli mamy już generalizować, to warto wspomnieć o dwóch żelaznych zasadach: Ciśnienie w oponie zależy głównie od jej rozmiaru, a dokładnie profilu oraz przeznaczenia. Im profil jest niższy, a opona szersza, tym ciśnienie powinno być wyższe. Podobnie rzecz się ma z obciążeniami. Im większy ciężar ma opona przenosić, tym większe powinno być w niej ciśnienie.
Odstępstwa od żelaznej zasady
Jeśli mamy już zakodowane, że ciśnienie powietrza (azotu) w oponach powinno być takie jakie przewiduje producent auta, lub ogumienia, wtedy możemy przejść do wyjątków potwierdzających tylko regułę.
Jak wiadomo wartości w tabelach i na samej oponie tyczą się normalnych warunków użytkowania. To oznacza, że są one prawidłowe dla 99% przypadków, ale są momenty gdy potrzebna jest „modyfikacja”.
REKLAMA
Taką chwilą są np. ekstremalne warunki pogodowe, jak wyjątkowo obfite opady deszczu czy śniegu. W tym pierwszym przypadku chwilę pojawienia się zjawiska poduszki powietrznej (aquaplaningu) można przesunąć stosując „ciężki” azot pod ciśnieniem wyższym od standardowego o około 10%.
Co do śniegu zasada jest wręcz odwrotna... Jeśli auto się zakopało ostatnią deską ratunku może być upuszczenie z kół powietrza tak, żeby ciśnienie nie przekraczało wartości około 1,8 atmosfery. Na takim „półflaku” dużo łatwiej przyjdzie nam wydostać się z zaspy, pamiętajmy jednak, żeby następnie jak najszybciej znów napompować koło zgodnie z tabelą producenta.
Ciśnienie w oponach a spalanie
Temat ograniczenia spalania przez zmianę ciśnienia w kołach to wykorzystanie czystych praw fizyki i... niestety łamanie zasady stosowania się do zaleceń producenta.
Generalnie chodzi o to, że opona z wyższym ciśnieniem niż standardowe (zalecane) ma mniejszą powierzchnię styku z asfaltem. To oznacza mniejsze opory toczenia i mniejszą silę potrzebną do napędzenia, a zatem i mniejsze obciążenia dla silnika, które przekłada się na niższe spalanie. Proste i w dodatku skuteczne.
Zobacz też: Co skuteczniej hamuje: opony letnie czy zimowe?
Zakładając zatem, że producent dopuszcza ciśnienie w granicach od 2,6 do 2,9 atmosfery opłaca się dopompować ogumienie do wartości 2,9 (i pod żadnym pozorem nie najeży więcej!). Utrzymywanie wysokiego ciśnienia daje spadek spalania w granicach około 0,3 – 0,5 procenta. Niby niedużo, ale taka operacja dopompowania kół przecież nic nie kosztuje!
Wykorzystując maksymalne dopuszczalne ciśnienie w oponie trzeba jednak pamiętać o tym, że będziemy zmuszeni do częstszej jego kontroli – również podczas postojów w trasie. Nagrzewanie się opon i wzrost ciśnienie jest nieunikniony.
REKLAMA
REKLAMA